Rozdział IV

1.4K 58 8
                                    

Rey była nieprzytomny a Ren znowu niósł ja na rękach. Była taka delikatna i krucha jak płatek śniegu. Była cała jego. Zgodziła się udać na jego wahadlowiec, przejść na ciemna stronę. "To wszystko żeby ratować tych zdrajców i morderców".

Gdy Hux zobaczył jak Ben niesie ta dziewczynę na rękach poczuł się urażony. I jeszcze niósł ja na wahadlowiec. "Pojmal ją? To nie możliwe. Sama też by się z nim nie zabrała, szczególnie że niesie ja nieprzytomna." Rudy rozmyśla tak całą drogę na Niszczyciela. Kiedy tylko znalazł się na nim pobiegł opowiedzieć wszystko Phasme. Jak za dawnych, dobrych lat.

*
-Dobrze. Zatem odwołaj atak na bazę Ruchu Oporu.- Ren zbliży komunikator do ust i wydał rozkaz. Rey wpatrywał się w kartkę na której coś pisała. Jednym ruchem ręki Ren sprawił że dziewczyna straciła przytomność. Poczuła jeszcze jak bierze ja na ręce.

Rey ocknela się dopiero na Niszczycielu. Leżała na łóżku w dużej sypialni. Była w niej duża szafa, stojąca na przeciwko wielkiego łoża na którym leżała, stoliczek  nocy przy łóżku i dwie pary drzwi. Po chwili zauważyła że ma na sobie inne szaty. Ktoś ją musiał przebrać."Mam nadzieję że nie zrobił tego Ren."

Kiedy Rey poczuła się lepiej, wstała i poszła pod prysznic. O tak. To jest to czego potrzebowała. Ciepły deszcz padał na nią ze słuchawki prysznicowej. Po długim  prysznicu ubrała się w szaty które znalazła w szafie. O dziwo wszystkie ubrania były na nią idealne. Czy Ren znał jej rozmiar? Pewnie jak była nieprzytomna droidy zebrały jej miarę i uszyły je dla niej. Położyła się na łóżku żeby jeszcze trochę odpocząć. Na nocnym stoliku coś zaczęło pikać. Był to komunikator. Odebrała go.-Wstalaś? Jak się czujesz?- Rey była zdziwiona że na Niszczycielu Najwyższego Pożądku ktoś przejmuje się jej samopoczuciem.- Tak wszystko okej. Pierwszy raz zostałam tak miło przyjęta. Mam jedną prośbę.
-Słucham.-Ben czekał niecierpliwie na odpowiedź. -Czy mogłabym dostać coś do jedzenia? Umieram z głodu.
-Oczywiście. Co byś zjadła?
-Cokolwiek. Dziękuję- ostatnie słowo Rey wyszeptała i włączyła komunikator.

*

"Poprosiła mnie o coś. Myślałem że będzie mnie nienawidzić. Znaczy jeszcze bardziej niż dotychczas." Tylko ta myśl chodziła Renowi po głowie kiedy niósł Rey ciepły posiłek do pokoju. Nie był pewny czy lubi ostre jedzenie ale tylko takie było przygotowane. Kurczak w przyprawach i ryż z sosem z chilli.

Rey niecierpliwie czekała na posiłek. Z głodu zaczął boleć ja brzuch. Nagle usłyszała pukanie.-Proszę.- po usłyszeniu tych słów Ren za pomocą mocy otworzył drzwi.-Mam nadzieję że lubisz ostre potrawy.-powiedział to z nie pewnością w głosie. -Nie lubię...- nagle na twarzy Bena pojawiło się zakłopotanie.-Uwielbiam! Co tam masz?- Rey uśmiechnęła się szeroko do chłopaka, a ten rozluznil się. Czuł się przy niej jakby znał ja od dawna. Długo rozmyślał nad tym skąd ja zna, lecz jeszcze nie rozwiklal tej zagadki.

Rey palaszowala kurczaka, a Ren przyglądał się jej z uśmiechem. Fascynowala go ta dziewczyna. Czuł się przy niej nie swój i Snok to wyczuwała."Snok! Muszę się do niego udać." Ren podniósł się z łóżka gwałtownym ruchem.-Wybacz mi ale uszy się oddalić.
-Oczywiście. Jak będziesz miał czas, odwiedź mnie tu. Czuję się tu samotna.- Dziewczyna uśmiechnęła się promieniscie, a Kylo wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.

*

-Generał Organo! Rey! Poe! Ktokolwiek.- Finn padł na ziemię w wyniku wysiłku. Był sam. Nie mógł nikogo znaleźć. Lecz nagle w składniki na miotly usłyszał coś. Gwałtownie otworzył drzwi. -Poe...-westchnął cicho chłopak. -Widziałeś gdzieś Rey? - Poe w odpowiedzi pokonał przecząco głową.

Obaj udali się w kierunku centrali gdzie spotkali Leie czytająca jakiś liścik.-To od Rey...Ona...Odeszła wraz z Benem.-kobieta czuła się zaklopotana.-Kto to Ben?- wyszeptał najciszej jak potrafił Finn do przyjaciela.-Ben to Kylo Ren. Syn Lei i Hana.-Poe przekrecil oczami. -Napisała że chce wydobyć światło z mojego syna. Chcę żeby wrócił.-staruszka upadła na kolana i zaczęła płakać. Ona tylko chce odzyskać syna.

*

Snok jak zwykła siedział na swoim tronie. Nie było widać dokładnie jego twarzy gdyż siedział w pół cieniu.
-Najwyższy Przywódco, ona może nam się przydać. Przeciągnąć ja na ciemna stronę. Moc jet w niej silna. Ja...
-Milcz!-ostatniego zdania Ren nie mógł dokończyć. Nagle usłyszał znajomy głos.
-Panie.- To ta ruda szumowina...Hux. Co on do diabła tu robi? -Ren sprowadził ta dziewczynę wyłącznie z własnych zachcianek. Ona jest zbędna. Pewnie już w jakiś sposób poinformowala Ruch Oporu o naszej pozycji.
-To czyste kłamstwa. Sama zgodziła się że mną pójść. Nie zmusiłem jej!-Ren trochę za bardzo się uniósł. Najwyższy Przywódca powstał. -Czy możecie nie zachowywać się jak jakieś młodziki?! Ty generale wykonuj swoje stałe obowiązki. A ty Mistrzu zakonu Ren... Przekonaj tą młodzi kobietę do ciemnej strony.-Snok zaśmiał się zlowieszczo i wyłączył swój hologram.

-Jesteś kompletnym idiota Hux! Po co w ogóle tu przyszedles? -Ren był rozgniewany.-Nie chce żebyś zrobił coś głupiego. Martwię się."Zaraz, zaraz. Czy on się o mnie martwi? To nie w jego stylu." -Wybacz że musisz się martwić. Jesteśmy przyjaciółmi. Nie możemy sobie pozwolić na ciągle kłótnie. -Ren sam nie wierzył w to co mówi. - Co z tą dziewczyną? Po co ci ona?
-Jeszcze się przekonasz. Sprawi że wszyscy będą szczęśliwi.

Rey I KyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz