Rozdział XIII

737 36 17
                                        

Nastepnego dnia Ben spał sobie spokojnie w towarzystwie swojej ukochanej. Przebudził się więc chciał ją przytulić. Kiedy próbował to zrobić zorientował się że nikogo tam nie ma, był za to liścik.

Ben.
Tak słodko spałeś że aż nie chciałam cie obudzić. Do zobaczenia wieczorem, bo na pewno nie będziemy spali.
Rey.

Kochana, pomyślał Kylo. Po chwili usłyszał pukanie. Wstał, założył szlafrok i otworzył drzwi. Przednim stał nie kto inny jak Deopheld Mitaka.
-Panie.-przełknął nerwowo śline.-Memy wieści z Ruuchu Ooporuu.-mężczyzna aż jąkał się że strachu. Ten drobny mężczyzna zawsze bal się Kylo i zawsze będzie się go bal.-Od szpiega.-zaciskal nerwowo swoją czapkę która trzymam w dłoniach.
-Jakie to wieści?-zapytal spokojnie Ben.
-Na D'Quar ma przyleciec ktoś ważny dla Pańskiej rodziny.
-Kto taki?-zapytał nie zainteresowany Kylo patrzący na ścianę za Mitaka. 

-Lando. Lando Carlissian.
Ren przeniósł wzrok na Deolpheld'a. Mężczyzna nie wiedział co zrobić. Był spanikowany, nie wiedział czy Ren dostanie ataku szału czy też dostanie ataku szału.

Ben wyprostowal się i rzekł.
-Dziękuję za te cenne informacje. Powiadom naszego szpiega że za niedługo skontaktuje się z nim osobiście.-Po tych słowach zamkną drzwi przed twarzą Mitaki.

*

Następnego dnia w bazie Ruchu Oporu było dość spore zamieszanie związane z przybyciem Lando. Leia bardzo cieszyła się na jego przybycie. Wszyscy dookoła widzieli jak tryska z niej szczęście. Pierwszy raz od dawna. Długi czas nie widziała swojego przyjaciela. Ostatni raz widzieli się przed odejściem Ben na ciemna stronę.

Leia chodziła w to i z powrotem niecierpliwie czekając na przybycie przyjaciela. W końcu usiadła na fotelu i zaczęła wspominać chwilę związane z Lando. Przyłączył się do niej również Luke.-A pamiętasz jak przylecielismy razem z Han'em do Miasta w Chmurach i Carlissian zaczął mnie podrywac?-zaśmiała się Leia.
-Robił to za każdym razem, nawet po twoim ślubie z Han'em.-powiedział rozbawiony Skywalker.
-Oj nie mów tak. On i Han byli najlepszymi przyjaciółmi. Lando nie zrobił by mu takiego świństwa.-powiedziała już nieco mniej rozbawiona staruszka.
-Nie, Luke ma rację.-usłyszeli za sobą.-Podrywalem Cie nawet po waszym ślubie.-rzekł poważny Lando, jednak po chwili na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech i zaczął się głośno śmiać.

Leia rzuciła się na niego z otwartymi ramionami.-Jak żeś Ty się tu dostał? Nikt mnie nie powiadomił że widać jakiś statek na radarach.-To moja zasługa.-wtrącił się Luke.-Poprosiłem wszystkich żeby nic Ci nie mówili kiedy Lando już tu dotrze.-powiedział Luke.-Niespodzianka.-zawołał stary przyjaciel.-No to teraz mówcie mi gdzie jest mój krewniak?-powiedział Lando rozglądając się dookoła.-W sumie to nie wiem. Pewnie kręci się gdzieś po bazie.

Lando udał się wraz z Leia i Luke'iem do jadalni. Przyjaciel bliźniaków był głodny więc musiał coś zjeść, po  za tym była już pora obiadowa. W jadalni była już większości członków Ruchu Oporu, brakowało jedynie Xavier'a.-No gdzie tuż podziewa się mój bratanek?-zapytał lekko zdenerwowany Lando. Nie widział go od dobrych sześciu lat i Xavier dobrze wiedział o odwiedzinach stryja.

Przy głównym stole siedzieli już jak zwykle Poe i Finn. Chłopcy bardzo chcieli poznać kogoś tak bliskiego rodzinie Skywalkerów jak sam Lando Carlissian. Kiedy staruszkowie usiedli już przy stole, Finn wiercił się z podniecenia. Człowiek który przyjaźnie się długie lata z Han'em Solo siedzi tuż obok niego.-Chłopcze, czy wszystko w porządku?-zapytał, zaniepokojony zachowaniem Finn'a, Lando.
-Nie... to znaczy tak... wszystko dobrze.-wymamrotal już nieco mniej szczęśliwy Finn. Wszyscy przy stole wybuchli śmiechem.-No co?- powiedział Finn wkładając do buzi widelec z nabitym kotletem.

Po obiedzie Lando poszedł porozmawiać z panią generał. Mówiła że ma do niego bardzo ważna sprawę.-Słuchaj... to bardzo ważne dla ciebie i dla mnie...
-Słucham cie Leio.-powiedział poważnie przyjaciel.
-To jak impreza powitalna dziś wieczorem?-zapytała rozbawiona powagą przyjaciela Leia

*

Dziś odbywał się pierwszy od dawna trening Rey. Kylo przygotował dzis dość wyczerpujący trening po którym dziewczyna poszła od razu spać. "A wieczór zapowiadał się tak ciekawie." 

Wieczorem kiedy w bazie było dość spokojnie Ben postanowił skontaktować się ze szpiegiem znajdującym sie w bazie Ruchu Oporu.-Melduj.-rzekł beznamiętnie mistrz Ren.
-W bazie ruchu ma odbyc się "impreza" powitalna Lando Carlissiana, jutro o tej porze.               -Dziekuję Ci za te cenne informacje, spisałaś się najlepiej jak tylko mogłaś. Jutro odleć z tamtej planety...- Ren nie zdążył dokończyc rozkazów ponieważ szpieg wyłączył swój hologram i zablokował połączenie."Coś jest nie tak..."

*

-Dziekuje Ci z te cenne informacje, spisałaś się najlepiej jak tylko mogłaś .Jutro odleć z tej planety... Gina wyłączyła hologram Ren'a najszybciej jak tylko potrafiła.-Co tam trzymasz za plecami?-spytał zaciekawiony Poe.-Pokażesz mi?- dziewczyna w odpowiedzi pokiwała głowa stanowcze"NIE".-No weź nie badz taka.-Poe podszedł powoli do Giny przybijając ją plecami do ściany która stała za nią. Zdrajczyni czuła oddech przystojnego pilota na swoim karku i dłonie podążające w dół jej pleców. Usta Poe powoli zbliżały się do jej wydętych warg. Kiedy dziewczyna była już gotowa na pocałunek, chłopak wyrwał jej z reki tajemniczy przedmiot i gwałtownie sie od niej odsuną- Co to takiego? He? Jesteś szpiegiem? Dla kogo pracujesz?-chłopak nie dał odpowiedzieć jej na żadne z tych pytań tylko dlatego że przykleił się do jej ust tak szybko jak się od nich odkleił i pobiegł do generał Organy.

*
Kylo pędził korytarzem do pokoju  Hux'a. Wdarl się do jego pokoju bez uprzedzenia.-Hux!-krzyknął Ren.-Gina została zdemaskowan. Trzeba jak najszybciej zaatakować bazę Ruchu Oporu... Hux na co Ty czekasz wstawaj z łóżka!- Ren był wściekły. Rudy spokojnie siedział sobie na łóżku patrząc na Kylo jak na chorego umysłowo(whatever że taki był xd).
-Spokojnie, Ren. Wszystko załatwione. Mamy tam naszego drugiego szpiega o którym nic nie wiesz. Poinformuję go ze teraz musi zlikwidować aż dwie osoby. Raczej da radę.-powiedział spokojny Hux.-Zgłoś się.-powiedział do komunikatora umieszczonego w mankiecie kurtki.
-Jakieś rozkazy?- z komunikatora było słychać stłumiony głos. Nie dało się rozszyfrować czy należy do kobiety czy jednak do mężczyzny.
-W bazie odkryli drugiego naszego szpiega. Masz ją tak samo zlikwidować jak i ich gościa. Bez świadków i śladów.-rzekł Hux.
-Zrozumiano.

*
Szpieg kroczyl korytarzem nie zwracając uwagi na innych. Wiedział co, a raczej kto jest jego celem. Miał ich dwa, Lando Carlissian i Gina, jego wspólniczka.

" Szkoda jej trochę.  Nawet ładna była."

Skręcił w prawo, a potem w lewo aż w końcu dotarł do kwatery Giny która w pośpiechu pakowała swoje rzeczy.
-Xavier! Jak dobrze ze jesteś. Pomóż mi się stąd wynieść! Dameron dowiedział się że ich szpieguje.- dziewczyna nie patrzyła na chłopaka, pakowała swoje rzeczy tak szybko jak tylko potrafiła. Gdy nachyliła się nad torba by spakować ostatnie rzeczy poczuła chłód na karku. Dobrze go znała, był to blaster z tłumnikiem.-Co ty robisz?
-Taki mam rozkaz. Zawiodłaś.
Były to ostatnie słowa jakie usłyszała Gina nim odeszła z tego świata.
-Teraz przyszła kolej na ciebie, wujku.

Rey I KyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz