Dla wyższego dobra.

53 6 0
                                    

Praca była ciężka. Mimo wszystko udało się skończyć na czas. Jeszcze drobne poprawki w samolocie. Jest przygotowany na daleką, ale za to bardzo szybką podróż. Jesteśmy szaleńcami, że chcemy lecieć szybciej, niż najszybszy samolot. Jednak mamy misję. Nad Rosją trzeba być naprawdę szybko. Mam nadzieję, że cały plan się uda. Inaczej będzie niezła porażka. 

W końcu nadszedł ten dzień. Dziś wracamy na tor przestępców, w tym przypadku zamachowców. Wszyscy jesteśmy spięci, ale gotowi. Czeka nas poważne zadanie, z którym liczy się dosłownie wszystko. Jeden błędny ruch, a możemy zginąć. Jest presja, jest stres. Eleni sprawdza jeszcze aktualne informacje z Moskwy. Musimy być pewni, że prezydent jest w stolicy. W przeciwnym razie nie ma po co lecieć do Rosji. Podczas gdy haker sprawdza dane, my pakujemy potrzebny sprzęt do wozów. Eleni jest już w stu procentach pewna, że jest w stolicy. Weszliśmy do samochodów i pojechaliśmy pod samolot i wpakowaliśmy się do środka. Pomimo aut w samolocie, mamy jeszcze dość dużo miejsca, by się swobodne poruszać. Przez ostatni miesiąc zastanawialiśmy się nad pilotem. W końcu nikt nie umie sterować samolotem. Jednak nie był to dla nas żaden problem. Luke i Ivo zamienili sterowniki na kierownice samochodowe. Teraz to każdy mógł siąść za sterami. Nie ma dla nas nic niemożliwego. Musimy ruszać. Czas nas nagli. 

-To co, gotowi? -pytam, by rozładować napięcie. Skombinowałam wszystkim podobne stroje. Bojówki i czarne T-shirt'y. Dla wygody spięłam włosy w luźnego warkocza. Czeka nas trudna próba. 

-Tak -uśmiecha się Rico.- Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.

-Musi. Inaczej będzie fatalnie, jeśli zawalimy. -stwierdzam bez wahania. Podróż normalnie trwałaby  15 godzin i 25 minut. Natomiast nas czas jest o wiele krótszy. Lecimy zaledwie 5 godzin. Przyspieszyliśmy podróż o 10 godzin. To wręcz nierealne, a jednak się udało. Niestety nic nie trwa długo, a co dobre szybko się kończy. Eleni właśnie przesyła złe wiadomości.

- Vic, mamy problem - mówi z niepokojem w głosie. - Coś jest nie tak. Mój system wykrył zagrożenie.

-El, co jest? -Podbiegam do niej i patrzę w monitor laptopa.

-Baza wojskowa z Francji zauważyła nasz samolot. Ścigają nas. Są za nami niecałe 50 minut. Musimy coś zrobić -mówi głosem pełnym napięcia. Zaczęłam chodzić w tą i wew tą. Nie mogą zniszczyć planu. Nigdy. Nie pozwolę na to. Muszę coś wymyślić. 

-Dasz radę włamać się do systemu samolotów i zakłócić ich sygnały? -pytam z nadzieją. Muszę mieć trochę więcej czasu.

-Postaram się, ale nic nie obiecuję. -mruczy i zaczyna przeszukiwać systemy. Oby się jej udało.

Siadam na podłodze przy jednym z naszych aut. Podeszli do mnie Rico i Lena.

-Vic? Wszystko gra?-pyta Rico, siadając na przeciwko mnie. Lena uczyniła to samo.

-Nie. Nie jest dobrze -stwierdzam.- Misja jest zagrożona. Nie mogą popsuć mi szyków. Nie teraz. I do jasnej cholery, jak odkryli nasz samolot?

-Nie mam pojęcia -waha się Rico.

-Natomiast ja wiem. -wtrąca się Lena.- Nasz nabytek pochodzi z Francji.  Mimo, że zmieniliśmy jego dane, jest tam zarejestrowany. Ma gdzieś tu ukryty nadajnik, który przesyła sygnały do bazy. 

-Jesteśmy na terenie Białorusi. -mówię.- Jak stąd wysyła sygnały do Francji?

-Wydaje mi się, że już wcześniej wysłał sygnały, gdy lecieliśmy nad Francją. W każdym razie musimy znaleźć nadajnik i go zniszczyć. -Lena może mieć rację. Pokazało się światełko w tunelu. Może się uda. Bez ociągania się zaczynam szukać nadajnika. Wszyscy, którzy mieli wolne ręce pomagali. Dopiero pół godziny później znajduję go pomiędzy gaśnicą a spadochronami.

-Tu to diabelstwo się ukryło. -warczę i wyciągam skrzynkę. Zabieram ją i kładę na stole. – Trzeba to zniszczyć. -Rico wyjął młotek i zaczął uderzać w nadajnik. Jednak skrzynka nawet się nie odkształciła. 

-I co teraz? -pyta, patrząc na wszystkich.

-Wiem. -zabieram ze stołu skrzynkę. Podchodzę do drzwi i je otwieram, mocno trzymając się poręczy, by nie wypaść. Słyszę za sobą głos Rico, bym uważała na siebie. Uśmiecham się lekko i wyrzucam skrzynkę w przestworza. Skrzynka spada szybko w dół. -Miejmy nadzieję, że to ich zgubi. -mówię, zamykając drzwi. Eleni wciąż szpera w sieci. W końcu krzyczy:

-Mam! Jesteśmy bezpieczni. -Podbiegam do niej i ją przytulam.

- Jesteś najlepsza!-uśmiecham się. Rico stoi z założonymi rękoma i się również uśmiecha.- Co byśmy bez ciebie zrobili.

Eleni kiwa tylko ręką i się rumieni. Wszyscy wracamy do stanu sprzed ponad 30 minut. Pół godziny pełne stresu i presji, ale na szczęście już po wszystkim.

W końcu dolatujemy do granic Rosji. Jeszcze chwila i będziemy u celu. Nic nie może mi zepsuć tej chorej radości z prawie skończonej misji. Nie obchodzą mnie skutki naszego zamachu. Chcę pozbyć się tego człowieka, który zagraża wielu ludziom. Mimo, że rozpętam wojnę, i że będę miała na sumieniu czyjąś śmierć, nie zniechęca to mnie do dalszych działań. Przyzwyczaiłam się już do tego. Nieraz padały ofiary mojego ataku. Przestałam liczyć się ze śmiercią. Zemsta, rozpacz, wściekłość zaślepiły mnie i od tego czasu moje działania były bezwzględne. Chociaż teraz jak dorosłam, inaczej patrzę na to wszystko. Wiem, że po części jestem po to, żeby ratować chociaż pojedyncze jednostki. Może nie jestem wzorem do naśladowania, ale wiem, jak to jest stracić kogoś bliskiego. Dlatego staram się jak mogę, by ucierpiało jak najmniej ludzi, by inni nie musieli przechodzić tego, co ja przeszłam. Ta rana wciąż jest świeża i nie chce się zabliźnić. To jest właśnie najtrudniejsze. Może dlatego, że cały czas żyję przeszłością? Nie wiem w sumie już sama. Jednak nie potrafię nie żyć nią. Odradza się cały czas w moich snach. Pamiętam każdy szczegół. Najgorsze jest to, że krzyczę przez sen, przez co budzę Rico, który i tak ma wiele kłopotów na głowie. Zresztą to samo przeszedł, co ja. Jednak nie czas teraz na rozpamiętywanie. Mam misję do dokończenia. Potem będzie czas na przemyślenia. 

Jesteśmy złymi ludźmi. Tak właśnie postrzega nas każdy z boku. A my uważamy zupełnie inaczej. Jesteśmy strażnikami, którzy robią, a nie mówią, że zrobią. Cóż jesteśmy przestępcami i zamachowcami. Nikt nie jest idealny, ale robimy to dla wyższego dobra. Tak przynajmniej uważam. W każdym razie jesteśmy zawodowcami i zawodowo wykonujemy naszą pracę. Policja może marzyć o naszym złapaniu. Zresztą im się to nigdy nie uda. Są za słabi na nas. Jesteśmy nieprzewidywalni. Byleby wszystko poszło zgodnie z planem. 

Jesteśmy już nad Moskwą..

Dziewczyna z ulicy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz