Victoria
Widzę po twarzach przyjaciół, że nurtuje ich wiele pytań. Nie da się co ukryć, wszyscy jesteśmy ciekawi, gdzie jesteśmy, po co tu jesteśmy i wiele więcej. Jednak nikt nie chce zacząć. Patrzymy po sobie, a ludzie z Acredolu obserwują nas w milczeniu. W końcu biorę wszystko w swoje ręce i zaczynam serię pytań, która zapewne posypie się od razu.
- A więc jesteśmy w tym cudownym miejscu, które dla wszystkich jest nieznane. Dlaczego tu jesteśmy? Dlaczego jest tajne? Czym jest to wszystko? - mówię na jednym tchu. Z niecierpliwością patrzę na Anthony'ego, który nie kwapi się do szybkiej odpowiedzi na moje pytania, co mnie bardziej denerwuje. Patrzy swymi ciemnymi oczyma wprost w moje, jakby chciał się czegoś doszukać w nich. Oczy są odzwierciedleniem duszy, z czym się absolutnie zgadzam. Możliwe, że doszukuje się informacji o mnie, ale czy to jest możliwe?
W końcu prostuje się na krześle, splata palce na stole i przejeżdża wzrokiem po każdym z nas. Dopiero po chwili przemawia.
- A więc zacznę od początku. -Gdy wypowiada te słowa, hologram zamienia się w jakieś ruiny. Nagle to wszystko nas otacza. Stół znika, krzesła również. Siedzimy na kamieniach. Wszyscy powoli się podnosimy i obserwujemy to, co się dzieje dookoła. Aktualnie przebywamy w jakimś starym budynku. Wszędzie są porozrzucane cegły, framugi okien i drzwi, szkło. Z sufitu wystają metalowe wzmocnienia i kable. Nie ma jednak ani prądu ani światła. Idziemy za Anthony'm i wychodzimy na plac, który jest zasypany gruzami, a po środku tkwi dziura. W powietrzu unosi się zapach mokrej ziemi, prochu i.. ludzkiej krwi. Zmroziło mnie. Pozostałości po wojnie. Uzmysławiam sobie. - Nasze miasto zostało stworzone na fundamentach nieistniejącego już państwa Shumerów. Nikt nie pamięta nazwy tego kraju, a jego mieszkańców mniejszość, którą wręcz można policzyć na palcach. Wszyscy mieszkali na terenie, gdzie znajduje się nasze miasto. Wokół były tylko lasy, pola i góry. Można ująć, że byli odizolowani od innych, a według was cywilizacja ich ominęła. Jednak tu jesteście w błędzie. Byli bardziej rozwinięci niż Japonia, Stany Zjednoczone i Niemcy razem wzięci. Był to kraj stworzony wręcz przez Boga, a otoczeni murem gór byli bezpieczni. Natomiast nietrafnie nazwałem ich ludźmi. Shumerzy to istoty z nadprzyrodzonymi zdolnościami. W zasadzie zostali zesłani na świat jako Strażnicy.
Opowiadanie Anthony'ego jest niezwykle rzeczywiste. To, co mówi, ukazuje się przed nami. Shumerzy wyglądają zupełnie jak ludzie, zebrani ze wszystkich krajów na świecie. Ich prawdziwą odsłoną jest jaśniejąca białym blaskiem, wysoka postać, której twarzy nie widać, gdyż schowana jest pod kapturem długiego, srebrnego płaszcza.
-Jednak pewnego razu zostają zdemaskowani przez satelity wojskowe, które badały teren potrzebny do treningów. Na zdjęciach satelitarnych zauważyli ludzi, tórzy w przeciągu paru sekund zmieniali się w jaśniejące istoty. Wiadomość obiegła każdy rząd, nie wychodząc przy tym na światło dzienne. Postanowiono rozprawić się z tymi istotami, gdyż nikt nic nie wiedział na ten temat,a mogli zagrażać światu. Naukowcy byli temu przeciwni, ale nie mieli nic do gadania. Zrzucono na Shumerów wiele bomb, które zniszczyły ich kraj, a większość wymordowały, pomimo że byli nieśmiertelni. Ci, którym udało się przeżyć, uciekli w góry. Po ich cywilizacji zostały gruzy, które stanowią naszą ochronę. Ze zdjęć satelitarnych wciąż jest to gruzowisko, które pomału przeistacza się w środowisko naturalne, a to wszystko dzięki systemowi holograficznemu, które nas chroni..
-A więc czym jest Acredol? -wtrąca Lena, po której widzę, że nie do końca rozumie to wszystko.
-Już wyjaśniam -odpowiada spokojnie Anthony. - Acredol jest tajną organizacją ochrony, w której znajdują się Strażnicy, którzy przeżyli. Tak jak zapewne się domyślacie, są wśród was i przyjęli tę samą ludzką postać, co wy. - mimowolnie każdy szuka wzrokiem jakiegokolwiek znaku, że to oni, ale bez skutku. - Są nimi na pewno opiekunowie. Waszym jest Alessia, najmłodsza Strażniczka. -patrzymy na nią zdumieni i przerażeni jednocześnie. Wydaje się nieprzejęta tym, co się właśnie stało. Od samego początku wydawała się być inna. I teraz wyszło to na jaw.
- Ty też jesteś Shumerem? -pyta Luke.
-Tak jestem. Najstarszym żyjącym Strażnikiem. - odpowiada bez cienia emocji. Wszystko nie ma najmniejszego sensu.
Rico
Wiedziałem, że nie można jej do końca ufać. Wiedziałem, że jest coś z nią nie tak. I wszystkie moje obawy się sprawdziły w tym momencie. Nic nie potrafię złożyć w całość. Nadal nie wiemy, po co tu się znaleźliśmy, skoro są ci Strażnicy, którzy chronią świat. Mam nadzieję, że ten cały Anthony nie będzie zwlekał tak długo z odpowiedzią.. Niech przejdzie do konkretów.
- Widzę, że jesteście bardzo niecierpliwi. Już wam wyjaśniam, dlaczego was tu ściągnęliśmy - kontynuuje Anthony. - A więc wysłałem Alessię po was, ponieważ jesteście potrzebni. Po co zapewne pytacie. Zapoczątkowaliście rozruchy w Rosji, a także wśród ludzi z krajów arabskich, z którymi Rosjanie są w sojuszu. Jednakże wiele państw, znaczących bardzo wiele na świecie, dowiedziało się o pewnej starej indiańskiej przepowiedni. Natomiast poznali jedynie pewną jej część. W wieku największej zmiany cywilizacyjnej dziewczyna urodzona na Młodym Kontynencie postawi kres wszelkiemu ogromnemu złu, a ten, pod którego skrzydłami to uczyni, stanie się najważniejszym na całej Niebieskiej Kuli i jemu będą bić pokłony wszystkie narody świata.. Każdy uważnie szukał tej naznaczonej przez los dziewczyny. Jednym się to udało i wtedy napadli na pewną rodzinę, zabijając rodziców. Dzieci nie znaleźli. - Moment.. On mówi o Vic i o mnie! Jak to!? - Jednak po dłuższym czasie zawiązali sojusz i postanowili razem szukać. Jednakże wciąż bez zmian. Dziewczyna dorastała wśród największego zła, stając się przy tym coraz silniejszą. Natomiast nie zapomniała najważniejszych wartości jakimi są miłość, rodzina i wiara. - Nagle znaleźliśmy się w zakątkach Santa Fe oraz innych miejscach, gdzie z Victorią błądziliśmy. Następnie pokazała się ona sama, od momentu straty rodziców do wieku, w którym jest teraz. Wszyscy wpatrywali się w ten obraz całkowicie zmrożeni i zaskoczeni. Victoria pobladła. Nagle wszyscy spojrzeli na nią, przez co jeszcze bardziej zbladła.
-Od początku chodziło o ciebie -podchodzę do niej. - Kiedy mama została zabita, wtedy chodziło o ciebie. - przystaje bliżej i chowa twarz w moich ramionach. Czuję, ze potrzebuje teraz bliskiej osoby.
- Victrio Cruz - mówi Anthony. - Masz w sobie pewną ogromną moc, której uda się zapanować nad całkowitym chaosem, które zło rozprzestrzeniło po całym świecie. Nie liczymy na względy ludzkie, nie chcemy pokłonów. Chcemy byś uratowała to, co jest ważne dla was wszystkich. Inaczej wszystko przepadnie.
-Mam coś uratować? -odpycha mnie delikatnie i patrzy na Anthony'ego. - W przepowiedni nie było nic takiego.
-Nie dokończyłem. - mówi spokojnie Anthony. - Przepowiednia ma jeszcze drugą część, której nie doczytali. Uratuje świat przed zagładą ludzką ze strony jednego ze sprzymierzeńców, który gnany zachłannością i żądzą zemsty w odwecie za zamach, zniszczyć będzie chciał Naznaczoną przez co ucierpi wielu niewinnych. - widzę po niej, że się waha, że myśli nad słowami przepowiedni, waży swoje siły i możliwości, ale nie jest wciąż pewna. Nie wie, czy da radę. Co jeśli..
- Masz ogromną odpowiedzialność za swe czyny nad sobą. Będziesz musiała stanąć do walki i spełnić słowa przepowiedni. Pójdą za tobą ci, którym pozwolisz pójść. W twoich rękach leży los przepowiedziany przez Indian. -kiwa delikatnie głową i ponownie znajdujemy się w oszklonym pokoju, do którego wpada blask zachodzącego słońca.
CZYTASZ
Dziewczyna z ulicy.
Fantasy• Wciąż szkic, więc proszę, nie patrz na literówki i błędy w spójności tekstu. Poprawię w najbliższej przyszłości. Santa Fe. Miasto na pozór spokojne, ale dochodzi do tragedii, która wywraca życie rodzeństwa do góry nogami. Od teraz muszą radzić sob...