Prawda wyjdzie na jaw.

47 5 9
                                    

Victoria

Nie spodziewałam się nigdy, że trafię do takiego miejsca jak z bajki. Jest tu wszystko, czego potrzebujemy, a nawet i więcej. Niczym wycieczka do przyszłości. Coś wspaniałego. Każdy ma tu coś dla siebie. O wszystkim pamiętali. Wszystko jest bardzo nowoczesne włącznie z warsztatem, w którym wszyscy najchętniej spędzamy czas. W końcu to normalne. Praktycznie wszyscy lubimy w czymś "grzebać". Uspokaja nas to. Chociaż nie tylko to. W tym budynku dla każdego jest miejsce.

Rico sporo czasu spędza na siłowni. Wrócił jego nawyk do ćwiczeń. Odpręża go to. Lena i ja lubimy odprężać się na basenie. Eleni spędza czas w bibliotece. Znalazła działy z książkami, których nie ma nigdzie indziej. A chłopaki siedzą we warsztacie całymi dniami, można rzec. Natomiast wszyscy razem spotykamy się w porze posiłków, które są dla nas najważniejszymi porami dnia. Nie ma znaczenia, czy ktoś jest obrażony na kogoś. Wszyscy zasiadamy do jednego stołu. To już tradycja, która została głęboko zakorzeniona przez te wszystkie lata. Może, dlatego nic nie jest w stanie nas rozdzielić. W naszej rodzinie tkwi siła, potężna siła. 

Praktycznie wszystko jest inne, niż to, czego już zaznaliśmy. Prócz jednego ważnego faktu. Część z pokojami ma coś w sobie, co nie pozwala zapomnieć. Tak naprawdę każdy ma inną sypialnię, a w niej wspomnienia. Zastanawiam się, czy ci ludzie, którzy nas tu sprowadzili, obserwowali nas przez jakiś czas. Wszystkie pokoje są bardzo dopracowane i urządzone pod bagaż doświadczeń, które każde z nas posiada. 

Na uwadze najbardziej mam swój pokój. Przeważa tam mnóstwo bieli. Nie mam pojęcia, co to ma wspólnego ze mną. Łóżko mam na podwyższeniu z białego drewna. Całe światło praktycznie wpada przez duże okna. Na podłodze i na łóżku jest mnóstw śnieżnobiałych, sztucznych skór. Garderoba także jest okazała i w niej również przeważa sporo bieli. Natomiast ubrania już nie są białe. Jest tam mnóstwo kolorów, ale najbardziej dominuje czerń i granat. Siedząc na łóżku, widzę bardzo ważną część tego pokoju. Ścianę z napisem, który widniał u Nico, otoczonym masą zdjęć z dzieciństwa, przyjaciół, rodziny. Jedno wielkie wspomnienie. Bardzo często tam przesiaduję, czasem zdarza mi się płakać, ale to jedynie z tęsknoty. Przy samej ziemi widnieje cytat, który kiedyś powiedziała mi mama. Żyjemy w sercach tych, którzy pamiętają, a w nich jesteśmy nieśmiertelni. Szkoda, że jej tu nie ma, może wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej.

 Szkoda, że jej tu nie ma, może wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Są to jedyne miejsca, w których czujemy się naprawdę jak w domu. Z nowoczesnego i bardzo komfortowego mieszkania przechodzimy do pokojów, które żyją własnym życiem. Taki spory przeskok rzeczywistości. Ale prawdę mówiąc, jestem bardzo wdzięczna tym, którzy to konstruowali. Czuję, że tu będzie mój nowy, ale stały i prawdziwy dom. 

Lena

Wszystkich najbardziej interesują pokoje. Potrafię spędzać w nim czas całymi godzinami i wspominać. Uwielbiam patrzeć na ścianę pełną zdjęć. Każdy ma taką w tym budynku i to jest wspaniałe, że część naszego życia jest wciąż z nami. Możemy się cieszyć ile wlezie. W moim kącie znajduje się już nawet kołyska, przewijak, komoda z rzeczami dla dziecka, wszystko, co potrzebne. Pomyśleli bardzo w przód, z czego jestem bardzo zadowolona. Za jakiś będzie między nami mały brzdąc, dzięki któremu ożyje ten budynek, bo coś czuję, że nie opuścimy tego miejsca. Z dwóch powodów. Po pierwsze przysięgliśmy wierność tej tajemnicy, a po drugie wszystkim jest tu dobrze. Nikt nie myśli, by opuścić ten raj. Jesteśmy szczęśliwi.

Wszystko toczy się spokojnie i swoim własnym torem. Mimo że to dopiero pierwszy dzień naszego pobytu, czujemy się bardzo dobrze. Jednak każdy ma z nas masę pytań, które wolimy najpierw przetrzymać w sobie, a potem dopiero powiedzieć. Czekamy na odpowiedni moment. 

Nastała właśnie pora kolacji. Wszyscy zeszliśmy do jadalni, gdzie czekał już na nas zastawiony stół. Każdy był zdziwiony, że nie musimy robić jedzenia. Na każdym talerzu leżał zawinięty w rulon pergamin. Praktyczne w ten samej chwili je rozwinęliśmy. Widniał tam niewielki tekst.

O godzinie 20.05 w Środkowym Budynku odbędzie się spotkanie, na którym Państwo będą mogli zadać dręczące Was pytania, a my postaramy się Wam wszystko opowiedzieć. Z poważaniem Anthony Samell.

Czyli dzisiaj naszym pytaniom stanie się zadość i wszyscy dowiemy się, kim jest Alessia, czym jest to miejsce, i dlaczego tu jesteśmy. Jednak zanim to nadejdzie, musimy skosztować tych dań, które apetycznie wyglądają.

Po kolacji przychodzi po nas Alessia, ubrana cała na biało. Jej czarne, poskręcane włosy, niedbale zaplecione w warkocz, wyróżniają się na tle ubrań. Z uśmiechem się z nami wita. Po chwili bez słowa idziemy za nią do Środkowego Budynku. Idziemy kawałek do wielkiej metalowej bramy, mijając różne budynki. Muszą tam mieszkać inni ludzie, którzy tak jak my musieli się znaleźć tu przypadkiem. W końcu dochodzimy do celu, przechodzimy przez szklane obrotowe drzwi i stajemy w białym, lśniącym holu ze złotymi dodatkami. Przypomina w pewnym stopniu pałac. Po chwili wraca Alessia, która uprzednio nas opuściła i ponownie idziemy za nią do windy, która wiezie nas na 10 piętro. Wychodzimy na korytarz i idziemy pod drzwi z napisem Sala Pytań. Włoszka puka i po chwili drzwi się otwierają. Staje w nich ciemnoskóry mężczyzna w białym garniturze. Anthony i z uśmiechem zaprasza nas do środka. Wchodzimy do sali oszklonej z trzech stron, z której widok rozlega się na całe to miejsca, w którym jesteśmy. Stoimy z zapartym tchem i podziwiamy wszystko. Widok rozciąga się do samego horyzontu. Miejsce, w którym jesteśmy jest ogromne. Na jej terenie jest wiele budynków mieszkalnych ustawionych po wschodniej stronie Acredolu. Otoczone są sadami, lasami, a w centrum tego miejsca jest duże jezioro, zaś na około punktu mieszkalnego znajduje się płot, który oddziela mieszkańców od.. bazy wojskowej? Tak to wygląda. W centralnej części znajduje się lotnisko i strefy zaznaczone na biało cyframi od 1 - 10. Każde służy czemu innemu. Tak nam się przynajmniej wydaje. Myślę, że wszystkiego się jeszcze dowiemy.

-Siadajcie -mówi Anthony. Zasiadamy do okrągłego stołu. Nie zdążyliśmy dokładnie przyjrzeć się zachodniej części, gdyż po tej stronie pojawia się hologram z logiem Acredolu. Czuję się normalnie jak bohaterka Igrzysk Śmierci, mieszkająca w Kapitolu. Nasz rozmyślenia przerywa Anthony. - A więc możecie teraz zadawać pytania, a my odpowiemy wam na nie z pomocą informacji, znajdujących się w systemie. 

Jacy my? Widzimy tylko Anthony'ego. Nagle zza naszych pleców wychodzi 3 ludzi, ubranych tak samo jak Alessia. Wszystko zaczyna się robić trochę dziwne, ale może to chwilowe?

Dziewczyna z ulicy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz