Po tym jak dostałam podręcznik w wersji dla nauczyciela, musiałam iść na lekcje. Max sam zgłosił się do Arcy-uzdrowicielki z propozycją pomocy przy jej lekcjach.
Przynajmniej się biedaczysko nie będzie nudziło.
Na lekcjach byłam zestresowana, zostały nam niecałe dwa miesiące do matury. I do moich zaręczyn.
Prawie o nich zapomniałam przez wszystkie te drobne lub większe.
Po wszystkich zajęciach odszukałam młodego. Z Elize byłam już ugadana na 20 w sali treningowej, więc postanowiłam upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Max zobaczy jak wygląda trening.
-Cześć. Jak ci minął dzień?- zapytałam, gdy już go znalazłam.
-Super było- przyznał entuzjastycznie.- Pomagałem Wilgins i siedziałem w bibliotece. A potem przyszedł Adam.
-Dobrze ci się z nim gada?
Ruszyłam w stronę ogródka, musiałam podlać swoje roślinki.
-Tak. Powiedział mi, że zawsze chciał mieć młodszego brata i zapytał, czy się z nim będę kumplował- zaśmiał się.
Ach, czyli jednak tęsknota za rodzeństwem.
W ogrodzie dostałam cenną pomoc od chłopca, który wypatrzył dwa szkodniki na ziołach.
Wstrętne owadziska wygryzają mini dziurki w listkach. Dzięki temu dziecku znałam kolejny sposób ratowania swych roślinek.
I wreszcie poszliśmy na arenę. Max chyba przeżył szok widząc co można robić za pomocą Magii, a Elize właściwie nie potrzebowała już moich korepetycji.
Ale obydwie lubiłyśmy ten sposób spędzania ze sobą czasu. I zawsze towarzyszył nam Dan.
Może jeden z niewielu- i to jeszcze malutki- minus.
A teraz stałam się nauczycielką.
*****Słowo od autora*****
Krótko, ale w następnym dziale znów przesuniemy się w czasie. Czeka nas matura i to co po niej.
PS. Komentarze mile widziane ;)
CZYTASZ
Shy...
Teen FictionCicha dziewczyna, drżąca na myśl o zmianach, o czymś nieznanym. Nagle zostaje wrzucona w świat fantazji, o którym do tej pory mogła tylko czytać. Świat magii i nieoczekiwanego zainteresowania jej osobą...