(Rozdział jest odrobinę nieskładny, ale taki już urok wojen. Wykorzystano tu i sparafrazowano wiersz A. Mickiewicza "Reduta Ordona"
Dziękuję ci, dragon010xd, za zarwanie nocy i konferencje, za nieocenioną pomoc, jaką było napisanie tego rozdziału ;) )
Minęła pełna doba od powrotu z tego innego wymiaru, a ja wciąż miałam ciarki na plecach, gdy oczyma wyobraźni widziałam to przemiłe (sarkazm) powitanie. Potem, znaczy gdy już wróciłam, musiałam wszystko streścić i to trzy razy- najpierw Maxowi, gdy z buta wracaliśmy do Akademii, a potem Dannylowi i wreszcie Mistrzowi- który, swoją drogą, czuł się już znacznie lepiej.
Ale oczywiście musiała mnie dorwać jeszcze Elize, na spółkę z Sylwią:
-Dlaczego my, jako twoje najlepsze przyjaciółki...
-Mam nadzieję, że najlepsze- wtrąciła szybko Sylwia.
-... dowiadujemy się ostatnie o czymś takim jak tajna misja?!
-Zacznijmy od tego, że wogóle nie powinnyście tego wie...
-Nie chrzań już!- przerwała mi gwałtowne Sylwia, a równie szybko spłonęła rumieńcem.- Przepraszam- wymamrotała cicho, patrząc na swoje stopy.
Objęłam ją ramieniem i pociągnęłam w stronę mojego pokoju. Już po drodze zaczęłam tłumaczyć, a przy okazji zastanawiałam się jak to jest, żyć w tej błogiej nieświadomości, co większość szkoły. Jak to jest mieć tylko podstawowe pojęcie o niebezbieczeństwie, nie zaprzątać nim sobie wciąż myśli, nie musieć planować rzadnych taktych wojennych.
-Jak wiecie, Max był na przeszpiegach i zwinął temu Czarnemu Mistrzowi-Dereusowi- jedną z kulek teleportacyjnych, czy jakkolwiek to się mówi. Przekazał wszelkie instrukcje i poszliśmy nad Wodospad Wei, by zdobyć sprzymierzeńców do wojny. Czyli elfy i krasnoludy, bo reszta to ci "źli" lub nie nadający się do walki. No, i ja sobie tak na luzie wskakuję przez ten portal i widzę chyba ze dwadzieścia łuków wymierzonych we mnie.
Zaśmiałam się teraz, myśląc, jaką miałam wtedy minę. Aż jeden z tych strażników ulitował się, roześmiał dźwięcznie i podał mi dłoń. Wstałam powoli, otrząsnęłam pył z sukienki i odchrząknęłam niezręcznie.
-Po chwili dyskusji pozwolili mi iść do Orlona...
-Kto to Orlon?
-Ich przywódca. No więc, miałam pełnow portkach, jakby to się wyraził mój dziadek, ale poszłam i... hmmm.... negocjowałam z Orlonem.
-Zgodził się?- przytaknęłam- Negocjowałaś... Warunki...- kombinowała Sylwia, co mnie zaczęło denerwować, ta dziewczyna była zbyt mądra.- Co on postawił jako swój?
-Że spotkam się z jego synem, na tańcach...
-Dannyl się wścieknie!- stwierdziła Sylwia, w tym samym momencie, co Elize krzyknęła przerażona: Dannyl go zabije!
-Dlatego Dannyl o niczym się nie dowie- powiedziałam ostro, groźnie i znacząco na nie patrząc.- Mam go tylko upewnić w przekonaniu, że nie wszystkie dziewczyny to wredne idiotki i łowczynie posagów.
-Złamane serducho?- przytaknęłam krótkim skinięciem głowy.- Tylko go w sobie nie rozkochaj- ostrzegła Elize.- Ale gadaj dalej.
-Właściwie to tyle. Zgodziliśmy się oboje na te warunki i zostałam odprowadzona do otwartego portalu. No i się wróciłam i przyszliśmy do zamku, gdzie musiałam to wszystko streścić, a teraz robię to ponownie, choć rzygam tym tematem- zakończyłam optymistycznym tonem.
CZYTASZ
Shy...
Teen FictionCicha dziewczyna, drżąca na myśl o zmianach, o czymś nieznanym. Nagle zostaje wrzucona w świat fantazji, o którym do tej pory mogła tylko czytać. Świat magii i nieoczekiwanego zainteresowania jej osobą...