Obudziwszy się wciąż widziałam przed sobą ten milion świetlnych punkcików, niemal szczelnie wyściełając całe nocne niebo. I wciąż czułam te delikatne objęcia Dana...
A nie, on nadal mnie tulił do siebie, czasem mamrocząc coś cicho pod nosem.
-Dannyl, czas wstawać- szepnęłam, gładząc go po policzku.
Przycisnął moją dłoń swoją, przesunął w stronę ust i czule pocałował z wewnętrznej strony. Dopiero wtedy otworzył oczy i przywitał się zaspanym, zachrypłym głosem:
-Cześć, cukiereczku.
-Pamiętasz, co miałeś dziś załatwić?
-Tak, pamiętam. I właśnie się ubieram, żeby iść.
-Póki co, to leżysz, trzymając mnie za rękę i tylko mówisz, co zamierzasz- zaśmiałam się.
I wtedy zrozumiałam, że Dan znajduje się nademną, trzymając moją dłoń w żelaznym uścisku, przyciskając ją do pościeli. Jedną nogę przełożył przez moje, opierając cały swój ciężar na mnie i przy okazji wbijając mnie w materac.
Patrzyłam lekko zagubiona, gdy powoli się pochylał, ale nagle jego oczy odnalazły moje i zamarł.
-Boisz się?- zapytał ze zdziwieniem.
-Nie-roześmiałam się.- Tylko mnie zaskoczyłeś.
Z szerokim uśmiechem pocałował mnie długo, zagłębiając się w eksplorowaniu moich ust. Na chwilę pozwoliłam sobie, by otoczyć go swoją nogą, opleść głowę dłońmi i wyplątać palce w miękkie włosy. Ale wkrótce odepchnęłam go powoli.
-Okej, już idę- mruknął wstając, wciągając spodnie, zarzucając koszulę i przeczesując włosy ręką.
Bezwstydnie gapiłam się na jego sylwetkę. Wreszcie wyszedł, a ja sama zaczęłam się ubierać.
Podczas gdy zaczarowany grzebyk współpracując z wsuwkami układały mi wymyślną, acz delikatną fryzurę, a sukienka wynurzała się z szafy, drzwi rozwarły się i Dannyl zatrzymał się, gwiżdżąc przeciągle.
Oczywiście trafił na moment, gdy byłam między momentem zrzucenia ubrania, a założeniem jego zmiennika. Czyli w samej bieliźnie. Again.
-Zapukałbyś czasem- zbeształam go żartobliwie.
-Po co, skoro mogę trafić na takie widoki.
Przyciągnął mnie do siebie, nim suknia zdążyła się opisać na moim ciele. Powoli zaczął całować po szyi, a nawet w pobliżu linii stanika.
Odchyliłam głowę wzdychając z rozkoszą.
-Wujek zezwolił na opuszczenie Akademii do jutrzejszego południa.
Przesunął dłońmi po moich bokach, a ja delikatnie przytaknęłam, chcąc dać mu znać, że przyjęłam do wiadomości.
-Teleportujemy się tam?
-Wolałabym pojechać autobusem, lubię normalnie podróżować, jeśli mam czas.
-Mam motor...
-To ty przyjechałeś wtedy tym crossem na moje urodziny?
-I nasze zaręczyny- przypomniał z ciepłym uśmiechem całując mnie prosto w rozchylone usta.
-Tak, zaręczyny- przytaknęłam posłusznie.
Jeszcze przez chwilę czekałam, aż motylki przestaną bombardować mój żołądek i poszłam się ogarnąć przed wyjazdem.
Oczywiście, gdy wróciłam, Dan już siedział nałóżku, znudzony przytupując stopą do jakiejś wymyślonej melodyjki.
CZYTASZ
Shy...
Teen FictionCicha dziewczyna, drżąca na myśl o zmianach, o czymś nieznanym. Nagle zostaje wrzucona w świat fantazji, o którym do tej pory mogła tylko czytać. Świat magii i nieoczekiwanego zainteresowania jej osobą...