R.43

938 53 1
                                    

UWAGA! CZYTASZ TO NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! JEŻELI NIE CHCESZ ZOSTAĆ ZGORSZONY/ZGORSZONA NIE CZYTAJ TEGO!

Srebrny samochód zatrzymał się przy willi nad morzem. Jechaliśmy tu dobre dwie godziny, siedząc w ciszy i jakiś niesamowitym napięciu, prawie się nie odzywając, czasem jedynie ściskając jedynie swoje dłonie od czasu do czasu i zerkając z ukosa na to drugie.

Domek babci Dannyla- Benehildy.

Wypożyczyła nam go, jako część prezentu ślubnego, stwierdzając, że ta "chatka" idealnie pasuje na noc poślubną.

Pfff... Chatka? Okeeej...

W kązdym razie wysiadłam z volkswagena podając rękę otwierającemu mi drzwi Danowi. Nerwowo wygładziłam moją cudną sukienkę i nagle poczułam dłoń pod swoimi kolanami oraz ramię za plecami.

Następną rzeczą, jaka do mnie dotarła do był mój własny chichot, gdy wyszczerzony Dan przenosił mnie przez próg. Położył mnie w mega wielkim holu z kąd widziałąm schody na górę tuż za sofami i telewizorem oraz przejście do kuchni.

-Przygotuję coś do picia- tak trochę zabrzmiało to jak pytanie, więc skinęłam głową, składając na jego miękkich ustach delikatny pocałunek, po czym ruszyłam do góry.

Weszłam w pierwsze drzwi, które ukazały się moim oczom. Sypialnia. Wielka, przestronna, z szerokim łożem i wyjściem na balkon, dekorowana w odcieniach błękitu i morskiej zieleni. Cudna...

Wyszłam na balkon, gdzie przywitała mnie morska bryza. Czeka mnie cudowna noc. Z moim m ę ż e m !! Wciąż tego nie ogarniam. I trochę mnie to przeraża... Ale nie po to się czytało tyle romansów, harlequinów i innych erotyków, żeby teraz panikować. Zawsze można pożyczyć kilka pomysłów na "rozkosz".

Moje lubieżne rozmyślania przerwał dźwięk zamykanych drzwi i cichy brzęk kieliszków. Odwróciłam się powoli i sztywno weszłam do pokoju, pozostawiając drzwi balkonowe otwarte, by ciepłe morskie powietrze wypełniło pokój.

W ciszy wysączyłam szampana i odłożyłam kieliszek na stół. Nie miałam pojęcia co teraz robić! O, wiem, na początek chyba zacznę oddychać.

Czułam jak bąbelki pysznego, chłodnego szampana uderzają mi do głowy. Przeciągle spojrzałam na uśmiechniętego zawadiacko Dana. W tym momencie również on odstawił szkło na pierwszą lepszą szafeczkę.

Podszedł do mnie, chwycił za lodowatą rękę i pociągnął bliżej łóżka. O matko... O matko...

Nie myśląc więcej o niczym objęłam go za szyję, wplatając dłonie w jego miękkie włosy i złączyłam nasze wargi. Zaczął się najdłuższy pocałek mojego życia.

Dannyl ledwie muskając moją skórę znalazł tasiemki na plecach i powoli je rozsupływał wciąż zawzięcie walcząc z moim językiem. Jęknęłam cicho i oderwawszy jedną rękę od jego włosów zsunęłam ją w dół, do guzików jego koszuli.

A gdy one się skończyły ciekawskie palce powędrowały jeszcze niżej, na wyraźnie rysujące się wybrzuszenie. Zaczęłam pocierać to miejsce przez materiał, który znacznie się napinał, co raz bardziej i bardziej, a Dan coraz to zachłanniej wpijał się w moje wargi, równie spragnione jego pieszczot.

Wreszcie pod moimi nieustępliwymi ruchami dłoni odchylił głowę, wypchnął biodra do przodu i niemal zawył z rozkoszy. Zamknięte oczy, szybki, niespokojny oddech. Wyglądał niemal na bezbronnego.

-O boże, co ty robisz?- wyszeptał ledwie słyszalnie, a mnie ścisnęły się wszystkie mięśnie w podbrzuszu.

-Mmmm- mruknęłam niby urażona czymś.- Mam przestać?

-Nie!- miałknął, mocniej przyciskając swoją męskość do mojej dłoni.

Mimo jego zapewnienia zabrałam rękę i zajęłam się zapięciem jego spodni, ale gdy zrozumiałam, że mam zbyt zlelwiałe palce od tych wszytskich emocji, ułatwiłam sobie sprawę za pomocą drobnego zaklęcia. Zsunęłam materiał, aż zjechał do ziemi, a Dan wyszedł z niego jednocześnie popychając mnie na łóżko. On nie trudził się tak jak ja, tylko od razu przemieścił magicznie moją sukienkę gdzieś w kąt.

Zaśmiałam się chrapliwie.

-Co za niecierpliwość!

-Sama zaczęłaś, moja mała intrygantko- warknął leżąc nademną w samych bokserkach, a mnie oczywiście znów uderzyła fala pożądania na myśl o rzeczy, która zaraz się wydarzy.

Nagle gdzieś w pobliżu zadzwonił telefon. Napięłam się na myśl o zwłoce, ale Dan ani drgnął. No może jedynie zwiększył nacisk swoich lędźwi na moje biodra.

-Nie odbierzesz?- zapytałam niemal krztusząc się powietrzem.

Uniosłam ręce i położyłam je na jego plecach.

-Nie. Teraz liczysz się tylko ty. Wiesz, jesteś takim moim skarbem, aniołkiem. Moim całym życiem- szeptał co raz to muskając płatek mojego ucha.- Tak strasznie cię kocham. I tak strasznie pożądam- zachichotał.

Objęłam go w pasie nogami i również wyszeptałam:

-Ja też cię kocham, ale w tej chwili chyba jednak bardziej pożądam.

Zaśmiał się, ale śmiech zamarł mu na ustach, przechodząc w przeciągłe westchnienie, gdy jedną z dłoni przeciągnęłam wzdłuż jego torsu, zbliżając się do gumki bokserek i zachaczając o nią. Po chwili z naszych ciał znikły resztki rozdzielającego nas materiału, a ja znów odnalazłam dłonią to, co sprawiało, że jego spodnie się napinały i delikatnie gładziłam.

W górę, i w dół. I znowu w górę... A Dan jęcząc coraz głośniej wypychał biodra w moim kierunku w wyznaczonym przezemnie rytmie pieszczoty.

-O kurrr- nawet w takiej chwili jego kultura nie pozwalała mu się zdobyć na przekeństwo.- Błagam cię, przerwij to...- wysyczał pochylając się ku moim ustom, a ja posłusznie przerwałam słodką torturę.

Teraz to Dan przejął inicjatywę. Pocałunkami oznaczył linię mojej szczęki, poprzez szyję, aż dotarł do piersi i zaczął się nimi zajmować z cierpliwością psychologa szkolnego mającego trudny przypadek ucznia w swiom gabinecie.

Rany, co za porównanie! Chyba mi odwala od tego podniecenia.

Przeszył mnie dreszcz, gdy Dan zassał jedną z brodawek. Jęcząc przeciągle wsunęłam mu dłonie we włosy i podciągnęłam jego twarz na wysokość moich oczu. Gdy tylko w nie spojrzał, natychmiast zrozumiał moje nieme błaganie.

Powoli wsunął się we mnie, a reszta nocy zlała się w jedno wielkie doznanie...

Shy...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz