Odrazu po przekroczeniu progu dzielącego mnie od świata rzeczywistego do tej głupiej budy, zauważyłam te cudowne szmaragdy, które cały czas wodziły za mną. Nie minęły 2 sekundy a już czułam na sobie 70 kg.
-Dash wiem, że mnie kochasz, ale wystarczy tych czułości-stwierdziłam, a następnie odepchnęłam go od siebie. Ten jednak, na powrót rzucił mi się na szyje. Nic nie mogłam z tym zrobić, więc westchnęłam. Wzięłam głęboki wdech, aby uzupełnić powietrze w moich płucach, którego, przez uścisk Dasha, brakowało. Po dłuższej chwili odsunął się ode mnie i wystawił na wiatr te swoje bialutkie ząbki.
-Co ty taki wesolutki?-zapytałam.
-A co, nie mogę być poprostu wesoły, bo widzę swoją przyjaciółkę?-odpowiedział pytaniem, czego strasznie nie lubię. W odpowiedzi na jego głupie pytanie westchnęłam.
-Chodź do kibla-rzuciłam. W podstawówce, udawaliśmy takie 2 puste laski, które łażą razem do kibla, wybierają sobie stroje..itp. Szatyn posłusznie za mną ruszył, ale musiał trochę podbiec aby mnie dogonić. Przed toaletą usłyszałam ten wkurwiający głos należący do Sary. Tej dziwki, która całowała się z Dashem. Zatrzymaliśmy się, aby podsłuchać o czym gadała ze swoją psiapsiółką.
-Haha, jestem ciekawa, kiedy ta głupia Jazz skapnie się, że nie jest w ciąży-powiedziała co chwilę krztusząc się śmiechem. Niech się zakrztusi spermą. Jebana suka.
-No, genialny miałaś pomysł z podmienieniem testu ciążowego-zachichotała Bella.
Byłam wkurzona. Pf, wkurzona to mało powiedziane, ja byłam wkurwiona! Kiedy chciałam wejść do toalety, aby wygarnąć tej tępej lasce, wyprzedził mnie Dash. Chłopak miał zaciśnięte pięści, gotowe do wpierdolenia komuś. Nie dziwię się mu, bo sama byłam pod buzowana. Weszłam za nim do kibla i zastałam jego przyciskającego do ściany Sarę. Tylko, że nie w geście miłości. Jej "prawdziwa" przyjaciółka uciekła z piskiem z toalety. Fajna przyjaciółka. W mojej głowie szumiał tylko potok przekleństw z jego ust, a następnie groźby. Podniósł rękę i kiedy chciał ją uderzyć, zobaczył mnie i się opanował. Byłam w takim szoku, że stałam jak debilka. Mój mózg krzyczał "zrób coś idiotko! Ratuj ją", ale serce wygrało i jej nie obroniłam. Kiedy szatyn się odsunął od spanikowanej blondyny, ja do niej podeszłam. Spojrzałam się jej prosto w oczy, a następnie przywaliłam jej z liścia. Po tym odsunęłam się i z triumfem przyglądałam się jej zaczerwionemu policzkowi.
-Należało ci się suko-powiedziałam, a następnie ruszyłam do wyjścia.
-A jak spróbujesz jeszcze raz zrobić komuś taki żart, to przysięgam, że cię znajdę i zatłukę-wysyczał Dash.
CZYTASZ
Perfect | H.S
FanfictionDo liceum Jazz dochodzi nowy uczeń. Bujna burza loków i powalający uśmiech. Bohaterka nastawia się do niego negatywnie myśląc, że to jeden z dupków,którzy nie liczą się z uczuciami innych. Ku jej zaskoczeniu chłopak jest bardzo tajemniczy i skryty...