Dochodziła godzina 19:00, co oznaczało, że mam jeszcze godzinę na wyszykowanie się. Wzięłam krótki prysznic, a wychodząc z kabiny prysznicowej sięgnęłam po puszysty pomarańczowy ręcznik. W drodze do szafy, gorączkowo się wycierałam. Zaczęłam się przyglądać moim ubraniom, a po chwili wybrałam czarny crop top z koronką przy końcu, a do tego jeansowe, krótkie spodenki z wysokim stanem. Całość dopełniłam białymi conversami za kostkę i złotym łańcuszkiem z kółeczkiem, który miałam dzisiaj w szkole. Nie chciałam zostawać w tej sukience, ponieważ mimo iż wyglądałam powalająco było mi strasznie nie wygodnie. O schylaniu się nie było mowy, a tym bardziej o tańczeniu. Rozerwałabym całą sukienkę na dwa strzępki, która idealnie opinała moje ciało, nie pozwalając mi oddychać. Kiedy udało mi się wyrwać z zamyślenia, zrozumiałam, że stałam jak idiotka wpatrując się w bieliznę przede mną. Kąciki moich ust lekko uniosły się w górę, na myśl jak komicznie to musiało wyglądać.Założyłam przygotowany strój po czym zabrałam się za makijaż.
Podkreśliłam oczy robiąc na nich kocie kreski eyelinerem, po czym dokończyłam swoje małe dzieło malując usta na pomadkę w odcieniu brzoskwini. Wysuszyłam włosy, tworząc lokówką lekkie fale. Stanęłam przed lustrem podziwiając efekt końcowy.
-Całkiem nieźle.-przyznałam.
Rick miał po mnie przyjechać równo o 20:00, a już było 10 minut po. Jedyne czego jestem pewna o blondynie, to to, że nigdy się nie spóźnia. Zmarszczyłam brwi, ale nie miałam czasu nad tym rozmyślać, ponieważ zadzwonił dzwonek do drzwi. Złapałam torebkę, do której włożyłam telefon, pieniądze,klucze i trochę przyborów do poprawienia makijażu.
Zauważyłam na moim podjeździe srebrne Volvo, do którego, po zamknięciu drzwi, się udałam. Wsiadłam do auta posyłając chłopakowi jeden z moich najśliczniejszych uśmiechów, który odwzajemnił ten gest, ukazując dołeczek w lewym policzku. Dźgnęłam go palcem wskazującym, na co Rick zaśmiał się nieśmiało.
-Dlaczego się spóźniłeś?-wypaliłam.
Chłopak wyjechał z podjazdu, przyglądając się uważnie drodze. Dopiero, kiedy chrząknęłam, obudził się z jakiegoś transu. Zaczął się nerwowo rozglądać, a na jego policzki wkradły się delikatne rumieńce.
-No, ten..musiałem załatwić swoje sprawy.-wyjąkał.
Wzruszyłam ramionami i oparłam rękę o drzwi. Przez całą drogę milczeliśmy, ale nie panowała w powietrzu niezręczna atmosfera. Wsłuchiwałam się w dźwięk ciszy, którą niespodziewanie przerwał głos blondyna, ogłaszający, że jesteśmy na miejscu.
Klub był w miarę duży na pierwszy rzut oka, ale po wejściu się taki nie okazał. Po przekroczeniu progu zadusił mnie zapach papierosów i potu. Skrzywiłam się lekko, ale po chwili się przyzwyczaiłam. Jedyne co przed sobą widziałam, to ocierających się o siebie ludzi w rytm muzyki. Co chwila migały mi przed oczami kolorowe światła dochodzące z reflektorów.
Najpierw udaliśmy się do baru, w pokoju obok. Chłopak zamówił dla nas whisky, które wypiłam duszkiem. Zaciągnęłam Ricka na parkiet, po drodze kołysząc biodrami. Tańczyliśmy około godziny, a ja przez cały czas przyglądałam się ludziom. Kiedy zaczęło mi się lekko kręcić w głowie, udałam się na zaplecze, zostawiając blondyna ocierającego się o jakąś laskę.
Przyjemny podmuch wiatru udrożnił moje drogi oddechowe. Usiadłam na krawężniku wsłuchując się w odgłos świerszczy. Powoli uspokajałam bicie serca, ale kiedy zobaczyłam znajomą mi sylwetkę powróciło do poprzedniego stanu. Przy ścianie budynku stał Niall, paląc papierosa z jakimś chłopakiem. Nie zwróciłam na niego uwagi, ponieważ skupiłam się tylko na postaci blondyna. Stał do mnie tyłem, dlatego nie mógł mnie zobaczyć. Kiedy pożerałam go wzrokiem, nagle odwrócił się spoglądając w moją stronę. Szybko spuściłam wzrok udając, że wcale się na niego nie patrzyłam. Chłopak podszedł do mnie dokańczając papierosa, którego następnie wyrzucił i zdeptał.
-Ej Natan, patrz! To ta dziwka Harry'ego.-rzucił do bruneta obok.
Prawdopodobnie Niall był zjarany, ale napewno nie pijany. Podniosłam się gwałtownie, kiedy zaczęli do mnie podchodzić. W końcu stanęłam czekając na jego dalsze słowa. Nie chciałam uciekać, bo narazie nie miałam przed czym.
-I co ty tu robisz suko? Leć zrób loda Hazzie, w końcu to najlepsze co robisz.-wysyczał, a następnie rozległ się dźwięk jego gorzkiego śmiechu.
Stałam kompletnie osłupiała, bo w końcu co ja mu zrobiłam? Kiedy udało mi się zebrać na tyle, aby się ruszyć, zacisnęłam dłoń w pięść. Skumulowałam całą złość w sobie i szybko wymierzyłam cios w policzek Nialla. On jednak był szybszy i złapał mnie za rękę wykręcając ją. Zawyłam z bólu, błagając, aby przestał. Czułam napływające do oczu łzy, ale na szczęście zluźnił ucisk, dzięki czemu udało mi się wyrwać dłoń. Niespodziewanie blondyn popchnął mnie, przez co poleciałam na grunt. Leżałam osłupiała nie wiedząc co zrobić. Skuliłam się, kiedy Niall chciał wymierzyć mi cios w brzuch, ale ktoś go złapał za barki. Na początku myślałam, że to ten cały Natan, ale ku mojemu zdziwieniu był to Rick. Pociągnął go do tyłu, przez co diler prawie upadł na ziemie.
-Co ty odwalasz?! Jej się należy taki sam wpierdol jak Harremu!-krzyczał, próbując się wyrwać z uścisku Ricka.
Wstałam i otrzepałam spodenki, nasłuchując ich dalszej rozmowy.
-To, że ci pomogłem w pobiciu Harry'ego, nie oznacza, że masz bić moją dziewczynę.-powiedział zerkając na mnie.
Powoli łączyłam fakty. Harry'ego pobili Niall i Rick...Musiałam jak najszybciej się do niego udać, aby go przeprosić. Nie obchodziło mnie to, że Rick uważa, że jestem jego dziewczyną. W tej chwili jedyne co mnie obchodzi to Harry, który w każdej chwili może zrobić sobie krzywdę.
Nie zważając na kłócących się chłopaków, popędziłam w stronę parku. Zignorowałam ich krzyki i pobiegłam w stronę jego ulicy. Po 20 minutach biegu, zdyszana dotarłam do Harry'ego domu. Nawet nie pukałam, wiedząc, że jego mamy nie ma, ponieważ wyjechała w delegację. Otworzyłam drzwi wywołując przy tym nieoczekiwany huk. Pobiegłam na górę do jego pokoju, ale tam go nie zastałam. Pierwszą myślą była łazienka do której się odrazu udałam. Była zamknięta, dlatego zaczęłam walić pięściami z całej siły oczekując, że mi otworzy. Kiedy nie usłyszałam żadnego odzewu, strach sparaliżował mnie, na myśl, co tam mogło się stać. Szybko cofnęłam się i z całej siły wbiegłam w drzwi. Nie ustąpiły, a ja zaczęłam tracić nadzieję. W końcu jak taka krucha dziewczynka jak ja może wyważyć drzwi? Mimo wszystko próbowałam, co chwilę masując obolałe ramię od uderzeń. Za 5 razem drzwi jakimś cudem ustąpiły.
To co tam zobaczyłam wywołało we mnie tysiąc emocji na raz. Ale żadna z nich nie była pozytywna. Harry leżał na ziemi "tonąc" w swojej krwi. Przy jego ręce leżała żyletka. Podciął sobie żyły. Dalej od niego, trochę zmoczona krwią, leżała koperta z listem.
O mój Boże, ratuj go...
CZYTASZ
Perfect | H.S
FanfictionDo liceum Jazz dochodzi nowy uczeń. Bujna burza loków i powalający uśmiech. Bohaterka nastawia się do niego negatywnie myśląc, że to jeden z dupków,którzy nie liczą się z uczuciami innych. Ku jej zaskoczeniu chłopak jest bardzo tajemniczy i skryty...