Nie jestem w stanie wytłumaczyć, jak do tego doszło. Rozmawialiśmy jeszcze kilka godzin, zanim udało nam się zasnąć. Ulżyło mi, bo mogłem komuś opowiedzieć o tym, co mnie męczy. Problemy uszły ze mnie jak powietrze. Sięgnąłem telefon z szafki przy łóżku- 9.17. Starałem się powoli wstać, by nie obudzić Sam. Wyglądała tak spokojnie podczas snu. Zabrałem rzeczy na zmianę i poszedłem pod prysznic. Po drodze zajrzałem do Mary, która na szczęście nadal była w swoim łóżku. Delikatnie zamknąłem drzwi i ruszyłem dalej. Wziąłem chłodny prysznic by się orzeźwić. Ten dziennik nadal nie dawał mi spokoju. Barbara musiała to czytać, skoro przywiozła pudełko do mnie. Jednak pomysł z zerwaniem kontaktu nie był taki zły. Tylko co powiem córce? Będzie skazana na mnie, bez kontaktu z rodziną. A przecież musi mieć babcie. Później nad tym pomyślę. Zakręciłem wodę, wytarłem się i ubrałem w świeże rzeczy. Postanowiłem nie bawić się suszarką i jedynie dokładniej przetarłem włosy ręcznikiem, a następnie rozczesałem to siano na głowie. No no, ktoś tu ma odrosty. Usłyszałem czyjeś kroki na schodach, więc szybko wyszedłem z pomieszczenia.
-Sam, dokąd idziesz?- dziewczyna zakładała już buty przed drzwiami.
-Muszę się umyć i przebrać. Źle się czuję we wczorajszych ciuchach.-odpowiedziała.
-No dobrze, tylko wróć szybko. Zamów sobie taksówkę na mój koszt.- ta pokiwała głową i wyszła. Miałem nadzieję, że nie zraziła jej wczorajsza rozmowa. Nie mogę uwierzyć, że chciałem coś sobie zrobić.
-Tato, wyglądasz jak bezdomny. Wysusz te włosy. No i dzień dobry.- uśmiechnęła się Mary. Bezszelestnie wyszła z pokoju, jak duch.
-Ciebie też miło widzieć.- odparłem. Wziąłem ją na ręce i zaprowadziłem do kuchni. Tam posadziłem na blacie i podałem arbuza. Dopiero teraz wymacałem, że zostawiłem telefon w pokoju.- Nie ruszaj się stąd, a ja zaraz przyjdę.- udałem się po niego. Osiem nieodebranych połączeń- CC, Jake. Szybko oddzwoniłem do pierwszego.
-Dopiero wstała księżniczka?- usłyszałem na powitanie.
-Nie, tylko nie zabrałem ze sobą telefonu. Mów co się dzieje.- ponagliłem go.
-Odwołali dzisiaj wszystko i mamy wolne. Wstaw lepiej wodę na kawę, bo zaraz będziemy.- zaśmiał się.
-Mary padnie z zachwytu.- zażartowałem i rozłączyłem się. Zbiegłem na dół do córki.- Szykuj się na odwiedziny wujków.- odrazu uśmiech zniknął jej z twarzy.
-Super. Zamknij ich w garażu czy coś.- podpowiedziała. Wiem, że nie przepadała za nimi, ale musiała to znieść. Kilka minut później bez pukania weszli do środka.
-Gdzie nasza mała księżniczka?- zapytał Jinx. Mary poszła się przywitać.
-Tutaj stary pierniku.- zaśmiała się.
-Mówiłem o twoim tacie, no ale niech ci będzie.- podał jej torebkę na prezent.- Masz coś na osłodę życia od starych wujków.- zauważyłem, że każdy coś jej przyniósł.
-Chyba pierwszy raz się cieszysz, że nas widzisz.- zażartował Ashley.
-Ciebie nie.- wzięła od niego prezent i uciekła z pośpiechem. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Chodźcie do kuchni, póki woda jest gorąca.- zaprosiłem ich. Każdy zabrał swój kubek i usiedliśmy w salonie.
-Bez wproszenia się byś nas nigdy nie zaprosił.- upomniał się Jake.
-Widzimy się w pracy, chcesz spędzać razem czas nawet po niej?- zdziwiłem się.
-Chciał tylko zobaczyć dom.- zaśmiał się Chris. Nie mogłem uwierzyć, że z nimi pracuję. Poruszyliśmy temat wytwórni, planowanych koncertów i odwiedzin Barbary.
-Olej ją. Wini cie za wszystko, co się stało, więc po co zatruwasz sobie życie?- stwierdził po namyśle Jinx.
-Sam nie wiem. Mary powinna mieć babcie.- powiedziałem i napiłem się.
-Zawsze są jeszcze twoi rodzice.- podpowiedział Jake. Nie wpadłem na to wcześniej. Trudno by było odnowić kontakt po tylu latach. Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo ktoś zapukał do drzwi. Spodziewałem się, że to Samantha i miałem racje.
-Wejdź. Są u mnie kumple z zespołu, od lewej Jinx, CC, Jake i Ashley. A to Sam.- przedstawiłem ich sobie szybko.
-Sam przyszła!- mała wróciła ze swojego pokoju umazana czekoladą.
-Ktoś dostał słodycze. Chodź, umyjemy buzie.- wzięła ją za rękę.
-Najpierw oddam tą lalke. Ash, nie musiałeś mi tego dawać.- podała mu jego miniaturkę z plastiku.
-Inni się ucieszą. Jake, to dla ciebie.- wręczył mu zabawkę.
-Ależ dziękuję. Moje psy będą miały czym się bawić.- odparł z uśmiechem. Mary pociągnęła Sam ze sobą i zniknęły z mojego pola widzenia.
-Fajna ta opiekunka. Zatrudniłeś ją ze względu na wygląd?- zapytał szeptem Jinx.
-Nie. Zgłosiła się jako pierwsza i dobrze się zajmuje małą.- odpowiedziałem.
-Mną też się może zająć.- zaśmiał się Ash. Pozostali mu przytaknęli.
-Banda kretynów.- skomentowałem ich zachowanie.- Ciekawe co na to powiedzą wasze dziewczyny.- uśmiechnąłem się podejrzliwie i zmierzyłem ich wzrokiem.
-Nic, bo im nie powiesz. Tylko się wydurniamy.- oparł CC, by uspokoić chłopaków.
-Czekajcie, przyniosę coś do przegryzienia.- zabrałem z kuchni paluszki i Lay'sy.- Częstujcie się, ale nie nakruszcie jak małe prosiaki.- pogroziłem im palcem.
-Możemy tylko wziąć coś do picia?- zapytała Sam wchodząc z Mary na rękach.
-Jasne. W szafce nad piekarnikiem stoją soki, weź jaki chcesz.- powiedziałem. Dziewczyna zrobiła kilka kroków.- A w szafce koło lodówki są krakersy, żelki i chrupki kukurydziane.- dodałem.
-Ale się najemy Sam.- Mary przytuliła się do niej i pokazała nam język. Jake pokiwał jej palcem, ale ta tylko zachichotała.
-A ty co tak śmieszkujesz? Znowu dokuczasz znajomym taty?- zapytała ją, gdy wchodziły do kuchni. Podobało mi się, że tak ingerowała w jej wychowanie. Starała się czegoś ją nauczyć, sprawić, by nie wyrosła na egoistyczne dziecko. A jest to możliwe, bo trochę bardzo ją rozpieszczam. Niestety nie potrafię inaczej, to moje oczko w głowie.
-Dzięki tato.- pomachała mi paczką żelków z zębami na wierzchu.- Zjemy wszystkie i nic ci nie zostawimy huehue.- jej śmiech powalił chłopaków. Ashley prawie się opluł.
-Udane masz to dziecko, serio.- zaśmiał się CC. Samantha wróciła z nią na górę, a my wróciliśmy do obgadywania swoich spraw. Co prawda przez 15 minut próbowali skopiować śmiech Mary, jednak im się nie udało.
Okej, kolejne 10 i dalej :*

CZYTASZ
Unbroken 2 | Andy Biersack
Fanfiction"Trudno zapomnieć o kimś, kto dał tak wiele do zapamiętania." ---- Andy stara się ułożyć życie sobie i małej Mary. Ból po stracie Hope nasila się z każdą rocznicą jej odejścia. Ciężko jest udawać, że wszystko jest okej, gdy rozrywa cię od środka. Je...