14

1.1K 140 14
                                    

*Sam*

-Mary, chodź umyj rączki przed obiadem.- zawołałam dziewczynkę, gdy nakładałam makaron do talerzy

-Już idę, idę.- starała się przeciągnąć sprawę i wlokła się do łazienki.

-Umyjesz w kuchni.- wzięłam ją do siebie, by było szybciej. Posadziłam małą rozrabiakę na blacie i pomogłam jej umyć łapki.- A teraz biegusiem do stołu, bo zaraz będzie tata.- odstawiłam ją na ziemię. Powoli zaczęłam zamówić talerze na stół, gdy do domu wszedł Andy. Nie wyglądał na zadowolonego.

-Tata! Siadaj szybko.- poklepała krzesło obok siebie. Ten nc nie odpowiedział, tylko usiadł na nim.

-A ciebie co ugryzło?- zapytała jego mama, gdy zeszła z mężem na posiłek.

-Nic takiego, cześć.- przywitał się i dziwnie na mnie spojrzał. Postawiłam ostatnie rzeczy i zaczęliśmy jeść. Oprócz Mary i dziadków nikt inny się nie odzywał. Miałam wrażenie, że coś się stało i dotyczy to mnie. Po obiedzie Andy pomógł mi pozanosić wszystko do kuchni.- Jak skończysz, to pogadamy.- wyszeptał. Pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam i zabrałam się za zmywanie naczyń. Chłopak wyszedł i pewnie czekał teraz w swoim pokoju. Próbowałam się domyślić, czego mógł ode mnie chcieć, jednak nic nie przychodziło mi do głowy. W pośpiechu zrobiłam, co musiałam. Zapukałam do Biersack'a.- Wejdź.- Andy siedział na łóżku.

-Coś się stało?- zapytałam niepewnie, gdy szłam w jego stronę.

-Mówiłaś, że wywalono cię z wynajmowanego mieszkania.- cholera.- Byłem tam dzisiaj.- podniósł na mnie wzrok.

-Andy...- zaczęłam, ale nie wiedziałam, co powiedzieć.

-Sama zrezygnowałaś z mieszkania tam. Powiedz mi, w co ty grasz?- był zły, a ja nie potrafiłam wydusić z siebie słowa.- Nie lubię kłamców Sam. Szczególnie w swoim domu.- dodał.

-To skomplikowane.- starałam się odpowiedzieć cokolwiek, bo wiem jak denerwuje milczenie.

-Spokojnie, mamy czas.- uśmiechnął się sztucznie co nie dodało mi otuchy.

-Nie wpadłam pod samochód przez przypadek.- uznałam, że najlepiej będzie opowiedzieć wszystko od tego momentu.

-Chciałaś przejść w pośpiechu na drugą stronę ulicy.- przypomniał mi wymyśloną wersję.

-Chciałem uciec w bezpieczne miejsce.- te słowa ledwo przeszły mi przez gardło.

-Dlaczego?- nie rozumiałam, dlaczego był taki ostry w stosunku do mnie.

-Ktoś mnie gonił.- spojrzał na mnie, bym kontynuowała.- Brałam kiedyś.- widziałam jego zaskoczony wyraz twarzy.- Gdy musiałam pochować dziecko i dowiedziałam się, że już nigdy nie będę miała swojego. Wpadłam w złe towarzystwo, które teraz dowiedziało się, gdzie mieszkam. Ubzdurali sobie, że jestem im nadal coś winna.- przerwałam na chwilę, by się uspokoić.- Oddałam im wszystko już dawno temu, gdy byłam na leczeniu. Nie wiem czego ode mnie chcą po takim czasie.- dodałam.

-Dlatego zrezygnowałaś z mieszkania? Trzeba było zadzwonić na policję.- odezwał się wreszcie.

-Z nimi się nie zadziera. Wróciliby szybciej niż gliniarze albo odwiedzili mnie w szpitalu.- wyjaśniłam.

-Chcieli tylko pieniędzy. Mogłaś powiedzieć. Dałbym im je.- odparł.

-Woleli coś innego. Nie zawsze zapłata oznacza pieniądze. Tacy jak oni wolą inne rzeczy.- spojrzałam w ziemię. Nie miałam siły utrzymywać kontaktu wzrokowego.

-Chcieli zrobić ci krzywdę?- zapytał po chwili, jakby to analizował.

-Wykorzystać dla własnej przyjemności.- brzmiało to poprawniej.

-Nie mogłaś mi tego odrazu powiedzieć? Musiałem się wkurwiac tyle czasu?- był już trochę spokojniejszy niż na początku.

-Nie chciałam mówić o takich rzeczach. Sama wolałam tego nie pamiętać. Dla bezpieczeństwa wyniosłam się z tego mieszkania.- powiedziałam.- Mogę się wyprowadzić od ciebie jeśli przeszkadzam.- dodałam.

-Nie ma takiej potrzeby. Taki układ jest mi bardziej na rękę.- uśmiechnął się, więc odetchnęłam z ulgą.- Wieczorem wychodzę z chłopakami na miasto, chcesz iść z nami?- zapytał.

-Muszę zostać z Mary i ją uspać.- odpowiedziałam zaskoczona.

-Pogadam z rodzicami i oni to zrobią. To jak?- szturchnął mnie w ramie.

-Zgoda.- właściwie nie chciałam wymyślać, więc stwierdziłam, że im potowarzyszę.- A gdzie idziemy? Muszę wiedzieć w co się ubrać.- wyjaśniłam.

-Do klubu, na drinki.- streścił.

*Andy*

Pod dom podjechała limuzyna, którą zamówił Ash. Przytrzymałem drzwi i wpuściłem Sam do środka.

-Wow! Kogo moje piękne oczy widzą?- powiedział na powitanie Chris.

-Cześć wszystkim.- słyszałem nieśmiałość w jej głosie. Rozsiedliśmy się wygodnie i zaczęliśmy dyskutować o dzisiejszym wieczorze.

-Wasze dziewczyny nie jadą?- zapytałem lekko zdziwiony. Zazwyczaj zabierali je ze sobą.

-Wiesz, to miał być męski wieczór.- odparł Jinxx drapiąc się po głowie. Zrobiło mi się głupio, że zabrałem ją ze sobą. Byłem pewny, że one też przyjdą. Przepraszająco spojrzałem na dziewczynę.

-Żartujemy, czekają na miejscu.- zaśmiał się Ashley. Zmierzyłem ch wzrokiem, ale nie byłem zły. To normalne, że się wydurniają.

-Sam, jak ci się mieszka z Andy'm?- zapytał poważnym głosem CC. Wiedziałem, że poruszą ten temat.

-W skrócie dobrze. Nie muszę wracać późno do domu ani śpieszyć się rano.- odpowiedziała zwyczajnie. Nie dopytywali już o nic więcej. Pewnie chcieli na czymś nas nakryć, ale im się nie udało.

Przed klubem stała grupka dziewczyn. Odrazu wiedziałem, że to one. Chłopacy przywitali się i zabrali swoje panie do środka. Mieliśmy wykupiony stolik w strefie VIP, aby zyskać choć trochę prywatności. Jinxx zamówił każdemu po drinku na dobry początek.

-Podoba ci się jak narazie?- zapytałem Sam, która siedziała cicho już od dłuższego czasu.

-Tak. Jest świetnie.- uśmiechnęła się. Złapałem ją pod stołem za rękę, aby trochę ją uspokoić. Ucieszyłem się, gdy lekko ją ścisnęła.

-Jak my będziemy się bawić w takim tłumie?- zapytał lekko niezadowolony Ash.

-Możemy zostać tutaj.- zaproponował Chris, który rozłożył się jak u siebie. Jego propozycja mi nie przeszkadzała, bo równie dobrze możemy spędzić wieczór na rozmowach i piciu. W klubie jest też bar z jedzeniem, więc z głodu nie umrzemy.

-Nie mam nic przeciwko.- odparłem.

-To wy sobie pijcie, a my idziemy poszaleć.- odparła dziewczyna Jake'a i pociągnęła za sobą pozostałe.- Sam, idziesz z nami?- odwróciła się do niej.

-Nie, dziękuję. Zostanę tutaj.- odmówiła grzecznie.

-Jak zmienisz zdanie, to przyjdź do nas.- blondynka uśmiechnęła się i zniknęła z tłumie.

-Nie chcesz potańczyć?- nachyliłem się do niej.

-Nie należę do imprezowych osób. Wolę posiedzieć w spokoju.- powiedziała.- No chyba, że przeszkadzam, to sobie pójdę.- dodała zmieszana.

-Nie, możesz zostać ze mną i przesiedzieć to wszystko.- uspokoiłem ją. Samantha pokiwała głową i zabrała się za picie drinków, które właśnie nam podano.

Przepraszam, że tyle musieliście czekać :/ Nie sprawdziłam błędów, więc jeśli jakieś są, to wybaczcie.

Unbroken 2 | Andy BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz