*Rozdział10*

339 20 2
                                    

Następnego dnia opuściłam szpital.Lili czekała na mnie przed wejściem do Tajfunu.

-Hej-przytuliła mnie-jak się czujesz?-zapytała z troską

-Dobrze,ale za raz mnie zgnieciesz-dopiero wtedy mnie puściła,mocny ma chwyt.

Weszłyśmy do Oka cyklonu i wtedy wszyscy się na mnie rzucili.Zostałam ściśnięta przez około 100 osób-wow spokojnie bo mnie zgnieciecie-wydyszałam

-Spokój!Rozejść się-usłyszałam a do mnie podszedł Kris,przytulił mnie delikatnie i z uśmiechem zapytał:

-Wszystko w porządku?

Pokiwałam twierdzącą głową ale coś mi się przypomniało.

-Nie!-krzyknęłam-jutro mam trening z Jack'em-nie miałam treningów jak reszta,przez pierwsze trzy lata uczyli się panować na mocą,co było przeplatane z innymi przedmiotami podstawowymi,a ja tego mam się nauczyć w dwa miesiące-ja pierdole-westchnęłam-tak się nie da żyć.

Opadłam na kanapę w pokoju wspólnym,ukryłam głowę pod ozdobną poduszkom i jęknęłam przeciągle.

-Zabij,dobij,ukamienuj,w dupie to mam,niech się ten koszmar skończy!-powiedziałam rozżalonym głosem.

-Sorry mała,ale nie możesz nas zostawić jesteś jedną z tych normalniejszych.

-Tak jak my-wyszczerzyła się Lili.

-Polemizowała bym-mruknęłam pod nosem za co dostałam poduszkom-ty mały kurwiu!-i tak zaczęła się wojna na poduszki.

*NASTĘPNEGO DNIA*

Charlie p.o.v.

Dziś mam pierwszy trening z Alex,ciekawie się jak jej pójdzie...

udałem się do sali treningowej, oparłem się o ścianę i czekałem.Po chwili weszła do środka i się rozejrzała.

-To co kropelko,zaczynamy?-już miałem plan jak ją zdenerwować.

-Jasne-nie zdążyła dokończyć a w jej kierunku już leciała kula ognia.Jednak nie jestem głupi aby strzelać jej w twarz ogniem kula powinna tuż przed jej twarzą wyparować i w ostateczności spalić jej brwi ale moja kula w połowie drogi została zalana falą wody,byłem zdziwiony,Alex też.

-Udało mi się?-wyszeptała i spojrzała na swoje ręce.

-Chyba nie myślicie,że was zostawimy samych?-i w tedy wszystko stało się jasne,to jej przyjaciel zawładną wodom.

-Będę cię dopingować Alex.A włosy jej się jeszcze przydadzą więc daj se siana ciołku bo cię utopie-zagroziła jej koleżanka,która chyba chodzi z Lukem.

-Dobra zaczynamy trening-Spojrzałem na nich krytycznie.

-My tu zostajemy-powiedziała z tego co pamiętam to... Lili?Chyba tak ma na imię.

-Tylko nie przeszkadzajcie-wróciłem wzrokiem do Alex-Okej,zamknij oczy...a teraz wyobraź sobie kule wody...to twoja moc...wyobraź sobie że sięgasz do niej rękom...nie próbuj nią dominować i nie daj jej sobą zawładnąć,musicie stać się jednością-Alex otworzyła oczy a przed nią naprawdę zmaterializowała się kula wody która dawała blask-dotknij jej,ale delikatnie...pozwól aby woda wsiąknęła w twoją skórę-gdy to się stało Alex głęboko odetchnęła i zachwiała się jednak ustała na nogach-bardzo dobrze,teraz powinno pójść z górki-uśmiechnąłem się do niej-będziesz mogła kiedy tylko chcesz wzywać wodę,na następnych lekcja będziemy ćwiczyć celność i wyuczymy cię jak podczas ataku złości nie dać mocą nad sobą zawładnąć.

-Czekaj,czyli teraz mogę władać nad wodą tak...na luzie?-zapytała nie dowierzając.

-No...nie zupełnie.Musisz się skupić ale po paru próbach powinno ci to wychodzić,moc czasami może cię nie posłuchać,dlatego musisz ćwiczyć.

TIME SKIP

ćwiczyliśmy jeszcze godzinę,w połowie jej przyjaciele wyszli,co nam nie przeszkadzało,bo trochę się zaprzyjaźniliśmy.Przez cały czas próbowałem wychwycić cechy o których mówił Jack,Alex jest zabawna,miła i co ważne cierpliwa,za każdym razem gdy coś jej nie wychodziło powtarzała to do skutku przez co mogłem stwierdzić że jest też uparta.

-No dobra na dzisiaj starczy,dobrze się spisałaś.

Alex p.o.v.

Uśmiechną się do mnie, ale nie znalazłam w tym uśmiechu kpiny był ciepły, szczery i najpiękniejszy jaki w życiu widziałam...CZEKAJ CO?!Z resztom co ja się będę okłamywać.Zachichotałam.

-dziękuje było bardzo miło,jesteś inny niż myślałam.-odwzajemniłam uśmiech.

-Bardziej zarombisty,niż się tego spodziewałaś?-poruszył zabawnie brwiami.

-Masz zbyt duże ego-przewróciłam oczami gdy on już się oddalał.

-czy ja usłyszałem masz dużEGO-rzuciłam mu zirytowane spojrzenie a ona przystanął -żartuje,było bardzo miło,widzimy się jutro.Wyśpij się,do zobaczenia.-wyszedł z sali

-Pa-sama również wyszłam i udałam się w stronę tajfunu.

Szkoła ŻywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz