*pisany na telefonie,przewiduje dużą ilość błędów ;-)*
Charlie p.o.v.
Cały poddenerwowany wszedłem do pokoju Alex,a dziewczyna tuż za mną po czym zamknęła drzwi.
-Boże i co teraz?-zapytałem ciągnąć za końcówki moich włosów.
-Nie wiem,nigdy i okazywał swoich zdolności.Jeny,ta cała wojna to nasza wina...-padła na łóżko
-Cholera,mogłem nigdy z tobą nie prubować...-ciężko usiadłem na łóżku.
-Żałujesz?-zapytała,a głos zaczął jej drżeć.
-Kurwa,żałuję i to bardzo!Trzeba było mu wybaczyć,a było by po kłopocie!
-A,to teraz zwalasz to na mnie?!
Jakbyś się czuł,gdyby osoba którą kochasz zdradziła by cię?!A w ogóle to ciekawe kto mósiał się pochwalić całej rodzince,w tym Jack'owi , że ze mną chodzi?!-Wymsknęło mi się!Z resztą kto by się tobą chwalił?!
-Żałuje, że w ogóle dałam ci szansę!-krzyknęła,a ja stanąłem w drzwiach.
-Też tego żałuję!-krzyknąłem.
-Ale wiesz co?!Najbardziej żałuję,że cie pokochałam!-wykrzyczała ze łzami w oczach po czym zatrzasnęła drzwi przed moim nosem.
Dopiero teraz dopadły mnie wyżuty sumienia.Z pod jej drzwi wypłynęła kałuża wody,czym się nie przejąłem,tylko spojrzałem na to smutno.
-Rybko...-wyszeptałęm
Wtedy dobiegł mnie jej szloch zza drzwi.Na korytarzu stanęła Lili.Opstawiałem z jej strony jakiegoś wybuchu,lecz ta tylko spojrzała na mnie i z żalem pokręciła wodą.
-Widzisz tę kałużę?To nie zwykły skok mocy...to płynny smutek.Przez ciebię płaczę jakby dowiedziała się że jej świat ma się z dnia na dzień rozpadać,a poniekąd tak jest...Płacze,bo dajesz jej do tego powody.Płacze,bo wszystko ją przytłacza.Coś musiało się stać...nie mam namyśli teraźniejszości...przeszłość.Tu nie mogło chodzić tylko o zdrade...coś musiało wydażyć się za czasów świetności ich zwiąsku...Zacierasz...zacierasz jej dobre wspomnienia,związane z tobą,z tą szkołą...bo poniekąt połowa z nich jest związana z tobą...Krzywdzisz ją.Zdrada,odkrycie mocy,nowa szkoła,ludzie,przyjaciele,nauczyciele,nowe miejsce.To ją z byt przytłacza,jest wyczerpana,psychicznie...jak śmiesz jej dokładać problemów?-zapytała szeptem,który rozniusł się echem po cichym korytarzu.
-Wiem.-tylko tyle byłem w stanie powiedzieć.
Wtedy z głośników usłyszeliśmy trzy kródkie dźwięki.
-Drodzy uczniowie,wszyscy są proszeni o spotkanie w auli.Proszę o niezwłoczne przybucie,to może was zszokować...
Jeszcze raz spojrzałem na drzwi po czym ruszyłem biegiem do wskazanego miejsca.
Na mównicy stał pani dyrektor,z dość nie tęgą miną.
-Dzisiejszego dni szkoła dostała list...
Nasi "wrogowie" nie dają nam chwili na wytchnienie,nim zacznę,pozwolę sobię przeczytać wam na głos ten list...Droga Pani Dyrektor,
Za sprawą ostatnich zdarzeń,myślę że szkoła będzie zawsze w pełni gotowości...Co nas niezmiernie cieszy ,ponieważ woleli byśmy mieć godnych nas przeciwników.Mamy nadzieję wyruwnać porachunki,z przed wieków,kiedy to wasi przodkowie zesłali na swoich rodaków zagładę.Zemsta będzie miała słodki smak,oraz metaliczny zapach krwi przelanej za sprawą wojny.Teraz już nie obchodzą nas porachunki dawnych braci,a zemsta za piekło niegdyś zgotowane.Prosimy abyście nie zamykali nawet oczu,naszę odziały są w każdej chwili gotowę.Radzę być przygotowanym
Podpisano:Siła wyższaJak widzicie treść jest bardzo niepokojąca...mósimy się przygotować.
-Pani profesor-zgłosiłem się ręką-myślę że to będzie dobry czas na nasze "bronie"
-Jakie bronie?O czym on mówi?To my mamy coś takiego?-głosy rozbrzmiały w pomieszczeniu.
-Cisza!Dwa lata temu grupa z domu ognia otkryła kryształy którę idealnie przewodzą,a także nasilają naszą moc,grupa z domu ziemi wykuła z nich oręż.Chodź to są tylko tarcza i miecze,co jest dość średniowieczne,myślę że będą lepsze niż walka w ręcz.
W tem w całym zamku dało się słyszeć niewyobrażalny huk od strony muru.
-Nadchodzą-wyszeptała przerażona dyrektorka.
CZYTASZ
Szkoła Żywiołów
RandomNiegdyś byłam normalną dziewczyną,prowadziłam dość monotonne życie w Denwer i cóż,lubiłam je.Kochany chłopak,wierni znajomi,wyrozumiali rodzice. Czy to wszystko mósiało się tak szybko rozpaść?Dlaczego do zniszczenia tego starczyła jedna tylko osoba...