Bardzo przepraszam że ostatni rozdział urwany był w pół zdania,ale gdy pisałam przyjechali do mnie goście i zamiast ''zapisz'' kliknęłam ''publikuj''.A oto i kontynuacja :)
Charlie p.o.v.
Dziewczyny wyglądały świetnie w strojach.I chyba nie tylko ja tak myślałem. Zauważyłem ,że każdy chłopak z domu ognia patrzy się na Alex i Lili.Dziewczyny się zawstydziły widząc palący wzrok chłopaków na sobie.
-I co się tak wszyscy gapicie?!Wara od mojej dziewczyny-krzyknął Luke i przytulił Lili.Zapomniałem dodać,że Luke jest strasznym zazdrośnikiem.
-No kropelko,muszę przyznać że wyglądasz świetnie-uśmiechnąłem się do Alex,a ona się uroczo zarumieniła.
-No to chodźmy popływać-powiedziała Alex.
Lili poszła w jej ślady,a ja usiadłem na piasku.Luke za to patrzył wilkiem na każdego kto choć spojrzał na Lili,a jego wzrok dosłownie ''palił''.
Po chwili dosiadł się do nas Dylan i jakaś dziewczyna.
-Chłopaki,to jest Sylwia,Sylwia to chłopaki-przedstawił nas sobie.
-Charlie-podałem jej rękę choć pewnie i tak mnie zna.
-Luke-również uścisnęli sobie dłonie.
Alex p.o.v.
Pływaliśmy chwilę z Lili.Co chwilę nurkowałyśmy i wypływałyśmy.W końcu wynurzyłyśmy się po drugiej stronie jeziora.Gdy wróciłyśmy na prawidłowy brzeg podpłynęli do nas jacyś chłopcy z domu wody,wydaje mi się że są oni z innej klasy równoległej.
-Hej,jak się bawicie?-zapytał wysoki blondyn i obejrzał Lili od góry do dołu.
-Świetnie,a wy?-zapytałam z grzeczności.
-My również,nie chciały byście,może przyjść na małą imprezę wieczorem do domku nr.3?-zapytał równie wysoki brunet.
-Wybaczcie chłopcy,ale one mają już plany-podpłynął do nas Kris z Ketty-i one mają chłopaków ,a jak Charlie i Luke dowiedzą się ,że zarywaliście do ich dziewczyn,lekko mówiąc...-nie dokończył
-Wyrwą wam nogi i wsadzą w odbyty-poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu,gdy się obejrzałam zauważyłam Charliego.
-Z ust mi to wyjąłeś-powiedział Luke i jeszcze mocniej przytulił Lili-a teraz wypad!-krzyknął ,a obaj chłopcy odbiegli w podskokach.
Teraz zauważyłam ,że Charlie i luk stoją po biodra w wodzie.Woda mnie i Lili trochę powyżej połowy brzucha.
-Wy serio weszliście do wody?-zapytałam rozbawiona.Chłopcy mieli na sobie tylko szorty.
-Nikt nie będzie mi dziewczyny podrywał-warknął Luke i wziął Lili na ręce tak że oplatała go nogami w pasie.
-Kocham cię,mój ty zazdrośniku-zachichotała Lili i złożyła na jego wargach krótkiego całusa. Nagle poczułam,że moje nogi odrywają się od podłoża.Pisnęłam zaskoczona a po chwili wylądowałam u Charliego na barana.Luke zrobił to samo z Lili,a po chwili zaczęliśmy zabawę w strącanie drugiej osoby,chłopcy poszli głębiej.Woda sięgała im do klatek piersiowych.
Mrugnęłam do Lili i pokazałam ruchem głowy na wodę.Ona pokiwała głową i po chwili,obie udałyśmy,że wpadamy do wody.
Jako magowie wody oddychamy pod nią. Odpłynęłyśmy od nich i schowałyśmy się w wyższej trawie nieopodal brzegu .Z tond mogłyśmy ich obserwować i zostać nie zauważone.
Chłopscy na początku rozglądali się po tafli wody,a gdy my nie wypłynęliśmy zaczęli panikować.
-Lili,Alex-krzyczeli na przemian,a my starałyśmy się nie wybuchnąć śmiechem.W pewnym momencie zaczęli nurkować,a my już nie mogłyśmy się powstrzymać i wybuchnęłyśmy śmiechem.Chłopcy zauważając nas odetchnęli z ulgą. Podpłynęli do nas i wzięli nas tak jak na początku Luke Lili,czyli oplatałyśmy ich nogami w pasie.
Zanieśli nas na brzeg.Położyli nas na kocach,a sami położyli się na nas.
-Ej,co wy robicie-zapytałam przygnieciona.
-Tak wam się nic nie stanie,a my możemy was pilnować-odparł Charlie i położył głowę w zagłębieniu mojej szyi.
-Gnieciesz mi żebra!-krzyknęła Lili
-Przeżyjesz-wymamrotał Luke w jej obojczyk.
-Bez żeber raczej nie-odparła przewracając oczami.
-Oddam ci moje-odparł Luke.
Leżeliśmy tak może półtorej godziny tylko,że po połowie godziny chłopcy zamienili się z nami miejscami i teraz to ja leżałam na Charliem ,a Lili na Luku.
Po tym poszliśmy do domków rozpakować swoje rzeczy,w końcu zostajemy tu na trzy dni.
-
CZYTASZ
Szkoła Żywiołów
RandomNiegdyś byłam normalną dziewczyną,prowadziłam dość monotonne życie w Denwer i cóż,lubiłam je.Kochany chłopak,wierni znajomi,wyrozumiali rodzice. Czy to wszystko mósiało się tak szybko rozpaść?Dlaczego do zniszczenia tego starczyła jedna tylko osoba...