Rozdział 9

89 11 2
                                    

O siedemnastej spod hotelu Plaza Nathana i mnie odebrała czarna limuzyna z przyciemnianymi szybami, zupełnie jak w hollywoodzkich filmach. Byłam bardzo podekscytowana tym, że już za kilkanaście minut będę w studiu najpopularniejszego programu w Ameryce i nie tylko. Jeszcze kilka lat temu sama oglądałam program Ellen DeGeneres, a już dziś miałam ją poznać.

Byłam szczęśliwa, że kariera Nathana rozwija się w tak szybkim tempie i co najważniejsze - mój chłopak jest w tym świecie po prostu szczęśliwy. Kilka miesięcy temu jego życie stało pod wielkim znakiem zapytania, a dziś podróżował po całym świecie i spełniał swoje marzenia, które miał zabrać ze sobą do grobu, ale tak się złożyło, że historia życia Sykes'a tak szybko się nie zakończyła.

- Gotowa na jedną z najfajniejszych przeżyć twojego życia? - spytał, kiedy podjeżdżaliśmy tuż pod studio.

- Nathan, ta najfajniejsza przygoda ciągle trwa. I mam nadzieję, że nigdy się nie skończy. - odparłam, po czym otworzyłam drzwi i wyszłam z ekskluzywnej limuzyny. Nareszcie miałam okazję, aby zobaczyć studio od zewnątrz i wewnątrz. Nigdy jeszcze nie byłam w takim miejscu, więc wizyta w studiu Ellen była dla mnie czymś wspaniałym. Po co zaczynać zwiedzanie studiów amerykańskich od jakiegoś nudnego talk-show, którego nikt nie zna, skoro można zacząć z grubej rury, stawiając na samą Ellen DeGeneres?

Weszłam z Nathanem do środka. Przez cały czas za Sykes'em szedł ochroniarz, choć wydawało mi się, że jest on zupełnie niepotrzebny. To prawda, że Nathana w każdej chwili mogły spotkać fanki, które zostały tu dzisiaj zaproszone na widownię, ale byłam pewna, że mojemu narzeczonemu wcale nie jest potrzebna obstawa.

Przed nami za to szedł kierownik studia, który w pośpiechu kierował wszystkimi ludźmi i krzyczał na boki, co każdy z nich ma robić i co należy poprawić na dzisiejszy wieczór. Byłam zaskoczona, że pamięta o tak wielu rzeczach, jak choćby nastawienie jednego z czterdziestu lamp na włosy Nathana podczas nagrywania programu. To dopiero nazywa się profesjonalizm.

- Zapraszam, panie Sykes. To pana garderoba na dzisiejszy wieczór. Czy pana partnerce załatwić oddzielną garderobę? - spytał szybko, rozglądając się dokoła, aby sprawdzić, czy aby na pewno wszyscy pracownicy robią to, co rozkazał im pan... Zerknęłam na plakietkę z jego imieniem i nazwiskiem. Brendon Feerley. Niezłe imię.

- Nie trzeba. Pomieścimy się. - zapewnił Nath, uśmiechając się do wiecznie zdenerwowanego pracą Brendona.

- Doskonale. Za godzinę i dwie minuty zaczynamy nagrywanie programu. Proszę stawić się w studiu centralnym za czterdzieści osiem minut. Musimy ustawić finalnie wszystkie światła i przygotować resztę bardzo ważnych rzeczy. - rzekł, po czym szybko odwrócił się w tył i zaczął krzyczeć na jakiegoś chłopaka, który był może trochę starszy ode mnie i Nathana, że tego kabla nie należy podłączać do tego niebieskiego. Niezłe zamieszanie.

- Wchodź. - powiedział brunet, kiedy już zostaliśmy tylko we dwójkę. Ruszyłam przed siebie, a po chwili byłam już w garderobie Nathana, która swoimi rozmiarami wcale nie przypominała garderoby. Była olbrzymia. Znajdował się w niej plazmowy telewizor, nowy laptop firmy Apple i kilka innych bardzo "ważnych" rzeczy, które z pewnością kochały gwiazdy, ale nie Nathan. On wolał czytać książkę przed występem, a nie zabawiać się z członkami ekipy, a po koncercie rzadko kiedy chodził na imprezy, gdzie większość gości piła. Preferował zadzwonić do mnie. Czasami rozmawialiśmy ze sobą dobrą godzinę, ale nie mogliśmy dłużej, bo Nath musiał się wyspać na następny dzień przepełniony mnóstwem wywiadów i wieczornym koncertem.

- Dobra miejscówka. - rzekł, siadając na fotelu w kształcie pianina. Takiego mebla to ja jeszcze nie widziałam.

- Aż się boję, co czeka nas dalej. - odparłam, zajmując miejsce na fotelu w kształcie wielkiej gitary.

Two for Life ➳ Nathan SykesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz