Rozdział 14

74 7 3
                                    

- Jesteś szalony.

Staliśmy na dachu Mall of America. Ten dzień już na początku był wspaniały, a wszystko, co działo się teraz, przechodziło moje najśmielsze oczekiwania. To, że Nathan wystąpi w Mall of America było dla niego i dla mnie czymś całkiem normalnym, ale wejście na dach tego centrum handlowego z całą pewnością nie należało do tych najnormalniejszych rzeczy, ale przecież za to kochałam Natha. Z nim nigdy się nie nudziłam, a niespodzianki czekały na mnie na każdym kroku.

- Podobał ci się występ? - spytał mnie brunet, obserwując główną ulicę. Mieliśmy na nią idealny widok. Poza tym, mieliśmy cały dach centrum dla siebie. To dopiero było coś.

- Oczywiście. Każdy twój występ mi się podoba. To chyba naturalne. - powiedziałam, opierając się o barierkę, która uniemożliwiła nam jakikolwiek niebezpieczny upadek z dachu.

- Który był twoim ulubionym? - spytał Nath, nie odrywając wzroku od pędzących pod nami samochodów.

- Twój pierwszy występ dla mnie. Ten w Brighton. Pamiętasz go? - spytałam, patrząc się na chłopaka. Sykes uśmiechnął się na same wspomnienie o tym wydarzeniu. To było wspaniałe. Ten czas, kiedy się poznawaliśmy, był wspaniałą przygodą. Każdy z nas miał swoje sekrety, które powoli sobie nawzajem ujawnialiśmy. W tym tkwiła piękna magia, która niestety skończyła się z dniem, w którym Nathan stał się sławny. Szkoda, że ten czas przeminął, ale ja go nigdy nie zapomnę. Choć dzień, w którym Nathan był operowany bardzo chętnie wymazałabym z pamięci. Przeżyłam to bardzo mocno. Pamiętam, jak lekarz operujący mojego chłopaka podszedł do mnie, aby oznajmić, że serce Nathana przestało bić. Nie miałam pojęcia, dlaczego to się stało. Nie wierzyłam, że to mogło zdarzyć się naprawdę. Cameron był wtedy przy mnie i na pewno cieszył się z tego, że Nath umiera. Cam od zawsze był we mnie zakochany i nie przestał o mnie walczyć nawet wtedy, kiedy powiedziałam mu, że nie może liczyć na nic więce niż przyjaźń. W tamtej chwili mój przyjaciel miał pełne pole do popisu, ale na szczęście z sali operacyjnej wybiegła pielęgniarka, która zawołała doktora do siebie i powiedziała, że coś dzieje się z organizmem Nathana. To oczywiście nie wszystko, ale szczegóły przecież sami dobrze znacie.

- To było coś. Myślałem, że jestem fatalnym piosenkarzem, ale jakimś cudem udało ci się przetrwać mój występ. - zaśmiał się Sykes, wspominając ten dzień.

- Z przyjemnością ciebie słuchałam. Już wtedy wiedziałam, że masz dobry głos, ale nie chciałam ci tego mówić.

- Nie chciałaś mnie chwalić, żebym nie miał za bardzo wygórowanego zdania o sobie, tak? - spytał brunet, spoglądając na mnie z boku.

- Nie do końca to miałam na myśli, ale dobry pomysł. - pochwaliłam go, uśmiechając się do niego. - Nie chciałam, abyś stał się sławny i kochały cię wszystkie nastolatki na świecie. Chciałam mieć ciebie tylko dla siebie. Wiem, że to dziwne, ale kiedyś naprawdę nie chciałam, żebyś był sławny. Dzisiaj jest inaczej.

Między nami zapanowała chwila niezręcznej ciszy. Nie chciałam nic więcej powiedzieć. Nie chciałam, aby Nathan uważał mnie za egoistkę. Ja wtedy naprawdę się bałam, że jak stanie się sławny, odejdzie ode mnie i znajdzie sobie piękną piosenkarkę z branży muzycznej, z którą weźmie ślub, a potem będą mieć razem dzieci. Nie chciałam tego jednak mówić na głos.

- Bałaś się, że cię zostawię, mam rację? - spytał. Nie patrzyłam się na Nathana. Nie chciałam przyznać mu racji, ale chłopak oczywiście ją miał. Nath jak zwykle trafił w samo sedno.

- Tak. - odparłam, wzdychając.

- Moja narzeczona była o mnie zazdrosna? Och, Becca. Nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać. - powiedział Nath wesoło, po czym mnie przytulił. Tego naprawdę się nie spodziewałam.

Two for Life ➳ Nathan SykesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz