Wczesnym rankiem po śniadaniu wyjechałam z Nathanem z hotelu, w którym nocowaliśmy. Tak naprawdę wcale nie spałam. Byłam przejęta tym, co poprzedniego wieczoru usłyszałam od Camerona. Nie miałam pojęcia, co robić. Byłam bezsilna. Może i moja obecność pomogła Nathanowi wyjść z prawie nieuleczalnej choroby, ale o Camerona nie byłam pewna. Chłopak zawsze trudno znosił przeciwności losu, więc byłam pewna, że tym razem będzie tak samo, a przynajmniej podobnie.
Było mi przykro, że po tak długiej i męczącej wyprawie przez całe Stany Zjednoczone, nie zobaczę celu, do którego dopiero co udało nam się dotrzeć. Od zawsze marzyłam o Los Angeles, ale mogłam zostawić te marzenia za plecami. Cameron był dla mnie o wiele ważniejszy niż zwiedzanie jednego z najsłynniejszych miast na całym świecie. Przez cały czas modliłam się o to, aby po przylocie do Wielkiej Brytanii wszystko okazało się kłamstwem i żeby Cameron nie był chory. Modliłam się o to, choć wiedziałam, jaka jest prawda. I to bolało mnie najbardziej.
Podczas drogi na lotnisko, na które Nathan jeszcze jechał wypożyczonym w Nowym Jorku samochodem, podziwiałam widoki za szybą, jednak w mojej głowie widziałam zupełnie inne obrazy, aniżeli te, na które naprawdę w tej chwili patrzyłam. Widziałam Camerona leżącego na szpitalnym łóżku i mnie przy nim. Trzymałam go za rękę, a Cameron patrzył się na mnie wpół przytomnymi oczami, które błagały o ratunek. Ja płakałam z bezsilności i to bardzo mnie bolało. Dlaczego właśnie na niego musiało trafić? Dlaczego Cameron zachorował? W tak młodym wieku?
- Trzymasz się? - spytał Nathan, wyrywając mnie z przemyśleń i jednocześnie witając mnie w realnym świecie, od którego tak bardzo chciałam uciec.
- Nie wiem, Nath. Nie mam pojęcia, co robić. - powiedziałam, patrząc się na niego.
Nathan spojrzał mi się w oczy na chwilę, mimo że prowadził. Widziałam współczucie i żal w jego oczach. Z początku Sykes miał z Cameronem na pieńku, jako że mój przyjaciel nie chciał go zaakceptować, ale wkrótce oboje przełamali lody i dogadali się ze sobą. Wiedziałam, że Nathan zrobi co trzeba, żeby pomóc Cameronowi.
- Musisz być silna. Zrób to dla niego. - rzekł brunet. Chwilę pomyślałam nad słowami Nathana, które nie mogły być bardziej prawdziwe. Łatwo było mu mówić o sile. Chciałam taka być, ale nie było to możliwe. Choroby dotykały wszystkich moich najbliższych, a ja nie mogłam sobie z tym psychicznie poradzić. Najpierw Nathan, teraz Cameron. Gorzej być nie mogło.
Kiedy dojechaliśmy na parking przed lotniskiem, Nathan zaparkował wypożyczony samochód w wyznaczonym miejscu, po czym zadzwonił do nowojorskiej wypożyczalni, aby ich poinformować, gdzie zostawił samochód. Z trudem się z nim pożegnałam. Spędziłam w nim naprawdę cudowne chwile w drodze do Los Angeles. Cameron był jednak ważniejszy.
Weszłam z Nathem do budynku głównego lotniska. Musieliśmy iść do informacji, aby tam pomogli nam przebukować bilety na dzisiaj. Na szczęście, nie było to trudne, a jak się okazało, już za trzy godziny mieliśmy lot do Londynu. Wiedziałam, że będziemy musieli lecieć tam kilkanaście godzin i ta wizja nie była dla mnie dobra, ale musiałam to znieść. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu, aby móc być z Cameronem i się nim zaopiekować. Wiedziałam, że mój przyjaciel nie miał nikogo. Jego dziewczyna stanowiła dla niego jedyną rodzinę, jednak podobno Cameronowi ostatnimi czasy się z nią nie układało. Żałowałam tego, ale nie mogłam na siłę jej zmusić, aby była oparciem dla mojego przyjaciela.
Kiedy przeszliśmy przez odprawę, usiedliśmy na krzesełkach najbardziej oddalonych od tłumu ludzi. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Camerona. Kiedy po piątym sygnale chłopak w dalszym ciągu nie odbierał, zaczęłam się martwić. Rozłączyłam się.

CZYTASZ
Two for Life ➳ Nathan Sykes
Teen Fiction- Od ludzi wolę naturę. - To dla ciebie mam stać się rośliną? Druga część "Heaven & Nature". WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE! 2016-2017