Kiedy rano leżałam w łóżku, wspominałam wczorajszy dzień, który był pełen emocji i wielu, wielu różnych atrakcji oraz zastanawiałam się nad tym, co czeka mnie dzisiaj. Oczywiście wiedziałam, że Nathan o niczym mi nie powie. Chłopak kochał niespodzianki, więc nie chciałam psuć mu radości. Miałam jednak nadzieję, że nie będą to tak ekstremalne niespodzianki jak wczoraj.
Spojrzałam się na Sykes'a, który leżał obok mnie i w dalszym ciągu spał. Nie chciałam go budzić. Była dopiero siódma rano, mieliśmy jeszcze czas. Chciałam, aby dzisiejszy dzień był spokojniejszy. Chciałam przeżyć go bez żadnych publicznych wystąpień Nathana i wywiadów. Pragnęłam, aby dzisiejszy dzień był nasz. Tylko nasz. Po prostu nasz.
Leżałam jeszcze przez chwilę, po czym wstałam i poszłam do łazienki, aby się przebrać. Nie mogłam dłużej bezczynnie leżeć w łóżku i nic nie robić, podczas gdy za oknem miałam widok na Central Park, który porankiem aż sam się prosił, aby go odwiedzić i się po nim przejść. Taki właśnie miałam zamiar. Zostawić Nathanowi karteczkę z informacją, że wrócę maksymalnie przed dziewiątą, jednak nawet nie zdążyłam zacząć pisać, bo Nath już stanął obok mnie i spytał, co mam zamiar robić bez niego.
- Nic wielkiego. Nie chciałam cię budzić, a nie mogłam tak po prostu leżeć w łóżku. Jesteśmy w Nowym Jorku, Nath. Chcę wykorzystać każdą minutę tego wyjazdu w pełni. Ty z pewnością też masz taki zamiar. - powiedziałam, patrząc się brunetowi w oczy.
- Oczywiście, że mam taki zamiar, ale chciałaś iść tak beze mnie? To nie fair, Becca. Ja nigdy bym bez ciebie nie wyszedł. - rzekł. Wiedziałam, co zwiastują takie wypowiedzi Nathana. Kolejna rozmowa, podczas której zwyczajnie "nabijał" się z życia. Już takie przerabialiśmy, ale jak widać, jemu wcale się nie znudziło.
- Dobra, obudziłeś się, więc możemy iść razem. Po temacie. - odrzekłam, odwracając się od chłopaka. Na całe szczęście, Nathan nie chciał kontynuować "rozmowy nic nie wnoszącej do naszego życia", co mnie uszczęśliwiło. Wiedziałam, że będę mieć spokój przez jakiś czas.
Nathan się przebrał, po czym oboje poszliśmy na śniadanie. Było ono bardzo wykwintne, ale nie spodziewałam się niczego innego po najsłynniejszym nowojorskim hotelu. Luksus, pierwsza klasa.
Przed dziewiątą udało nam się wyjść z hotelu. Nie miałam pojęcia, dokąd zamierzamy iść, a raczej dokąd zamierza udać się Nathan, ale nie pytałam go o to. Poza tym, odnosiłam wrażenie, że Nath nie czuje się dzisiaj sobą. Nie wiedziałam, dlaczego to czułam, ale patrząc na niego, tak właśnie mi się wydawało.
Chłopak szedł obok mnie, trzymając mnie za rękę, i patrząc się beznamiętnie w chodnik. Obudził się dopiero wtedy, kiedy zatrzymałam go siłą na przejściu dla pieszych, ponieważ był czerwony znak. Musieliśmy poczekać.
- Co jest? - spytałam, nie tracąc czasu na powolne dotarcie do Nathana. Waliłam prosto z mostu, ale on też tak robił.
- Nic. Nie ważne. Chodź, dzisiaj będzie fajny dzień, ale wieczór będzie jeszcze lepszy. - oznajmił, uśmiechając się. Nathan jednak wcale się na mnie nie patrzył. Miałam wrażenie, że uśmiecha się do chodnika, a nie do swojej narzeczonej, ale postanowiłam dłużej go nie gnębić. Skoro nie chciał mówić, nic nie szkodzi. Zaufam mu, a jeśli do godziny jego stan się nie zmieni, wtedy zareaguję ponownie.
Szliśmy przed siebie, po centrum Nowego Jorku. Niektóre ulice widziałam po raz pierwszy i zrobiły one na mnie duże wrażenie, ale samopoczucie mojego chłopaka psuło wszystko. Chciałam, aby się cieszył. Przecież spełniał swoje marzenie. To właśnie chciał zrobić. Przyjechać do Nowego Jorku, jeśli uda mu się przeżyć operację (tak, udało mu się) i cieszyć się wszystkim, co możliwe. Coś musiało być na rzeczy, skoro nie czuł się dobrze. Przecież wczoraj aż tryskał energią.
- Powiesz mi, jakie mamy plany na dzisiaj? - spytałam, uśmiechając się do bruneta. On lekko podniósł głowę i się do mnie uśmiechnął. A przynajmniej próbował to zrobić.
- Lubisz niespodzianki, a wiesz co ci powiem? - spytał. - To, że ja lubię je jeszcze bardziej. Pozwól, że powiem ci, co będziemy robić popołudniu, ale wieczór zostawię w spokoju i nic ci nie powiem. Zgoda?
- Z tobą nigdy nie da się nie zgodzić. - odpowiedziałam, na co on się zaśmiał. Jak dobrze.
- I dlatego to ty jesteś moją narzeczoną. - zaśmiał się znów, po czym pocałował mnie w policzek. - W porządku, teraz mam w planach przejść się z tobą po ulicach miasta, potem pojedziemy pod Statuę Wolności, bo wiesz, trzeba sobie zrobić zdjęcia, żeby nie było. Później wrócimy do hotelu, ładnie się ubierzemy i zabiorę cię w bardzo fajne miejsce. Więcej nie zdradzę. - rzekł, jakby składał przysięgę wierności Ameryce.
- Cieszę się. - odpowiedziałam, na co on zareagował uśmiechem.
Byłam ciekawa, co takiego zdarzy się wieczorem i nie mogłam przez to spokojnie podziwiać Nowego Jorku, ale musiałam przyzwyczaić się do stylu życia Nathana Sykesa - ciągłe niespodzianki, niespodzianki i jeszcze raz niespodzianki. Nie twierdzę, że mi się to nie podobało, ale czasami z nimi przesadzał. Miałam tylko nadzieję, że dziś wieczorem nie stanie na szczycie Statui Wolności i nie zaśpiewa hymnu amerykańskiego. Po nim można było się tego spodziewać, choć wierzyłam, że jednak tego nie zrobi.
Około dwunastej, po spacerze, udaliśmy się taksówką pod Statuę Wolności. Upierałam się, abyśmy pojechali tam publicznym autobusem, ale Nathan chciał uczynić każdą chwilę spędzoną w Nowym Jorku wyjątkową, więc nie walczyłam z nim dłużej.
- Wizytówka stolicy wschodniego wybrzeża stoi właśnie przed nami. Robi wrażenie. - rzekł Nath, kiedy stanęliśmy po drugiej stronie Statuy, aby dokładnie ją obejrzeć.
- Wiesz co, myślałam, że jest bardziej spektakularna. W telewizji zawsze przedstawiają ją bardzo...
- Bardzo?
- Bardzo ładnie. Za ładnie. Tu jest taka normalna. Nie uważasz? - spytałam.
Nathan przez chwilę patrzył się na Statuę, po czym rzekł :
- Może i masz rację, ale tak właśnie ją sobie wyobrażałem. Telewizja i media ogółem koloryzują wszystko. Nie możesz patrzeć na świat przez pryzmat mediów. One kreują świat, jaki chcą pokazać swoim odbiorcom. Ludzie powinni myśleć sami. Powinni sobie wyobrażać, kreować sami, a nie słuchać innych. W szczególności, jeśli informacje lub obrazy są nieprawdziwe bądź za bardzo koloryzowane. Musimy umieć odróżniać prawdę od prawdy nie do końca. - ostatnie cztery słowa zaakcentował, robiąc palcami w powietrzu cudzysłów.
- Jak jednak to odróżnić? Niektórym ludziom nie jest łatwo. Przecież media mają władzę i swoje triki. Wiedzą, co robią. - powiedziałam, patrząc się na niego z boku.
- Oczywiście, masz rację. Ludzie sami muszą się nauczyć odróżniać takie rzeczy. To leży tylko w ich rękach.
Kiedy Nath to powiedział, chwycił mnie za rękę. Patrzył się przed siebie i z uśmiechem na twarzy obserwował Statuę Wolności. Taki widok chciałam zapamiętać. Szczęśliwego Nathana, szczęśliwą siebie i ekscytację związaną z tym, co czeka mnie dzisiejszego wieczoru. Chciałam codziennie odczuwać taką ekscytację. Chciałam czuć ją każdego dnia, aż do końca życia. Chciałam, aby Nath mnie zaskakiwał i robił mi takie niespodzianki już zawsze. Chciałam, aby zawsze było tak, jak teraz. Dokładnie tak, jak teraz.
CZYTASZ
Two for Life ➳ Nathan Sykes
Teen Fiction- Od ludzi wolę naturę. - To dla ciebie mam stać się rośliną? Druga część "Heaven & Nature". WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE! 2016-2017