Rozdział 11: Mała wróżka

1.1K 90 17
                                    

Słowa: 389

Minęły dwa dni od kąt przeżyliśmy drugą, równie wspaniałą podróż, jak ta pierwsza. Mimo że ta przygoda była fantastyczna, ja byłam niczym wrak człowieka. Przez Zerefa w nocy nie mogłam spać, bałam się. Jeszcze jakby tego było mało męczył mnie brak apetytu. Nie widziałam się z Natsu i resztą grupy od kąt tutaj wróciliśmy.

Resztkami sił podeszłam do lustra. Blond włosy totalnie potargane, pod oczami wory i ślady po łzach, a na deser blada, strasznie blada cera. Jedyną osobą, która może mi pomóc to Levi, muszę się do niej dostać.

Poszłam powolnym krokiem do łazienki, na ożywienie wzięłam zimny prysznic. Trochę pomogło...

Założyłam czarną spódnicę i błękitną koszulę, a włosy związałam w byle jaki kok. Wyszłam na zewnątrz, zamknęłam drzwi. Kierunek, dom Levi. Niestety w połowie drogi, obok małego, białego domu poczułam, że kręci mi się w głowie. Usiadłam na ziemi. Niestety nic to nie pomogło, gdyż nieprzytomna upadłam na ziemię.

Lekko otworzyłam oczy. Zobaczyłam małą dziewczynkę z granatowymi włosami. Jej wzrok powędrował na mnie, przez chwilę myślami, że jest wróżką. Jednak na prawym ramieniu widniał znak fairy tail. Wtedy też, zauważyłam, że obok niej lata biały kot.
~ Lepiej już się pani lepiej czuję?
~ Tak. Dziękuję ci za opiekę.
~ To nic takiego.
~ Jak masz na imię?
~ Wendy, a to Calra.
~ Miło mi was poznać, ja mam na imię Lucy.
~ Mi też.

Rozmawiałam z Wendy około godziny, po czym znowu ruszyłam do Levi. Nie wiem co ta dziewczynka mi dała, ale teraz czuję się o wiele lepiej. Jednak całkowicie wyleczy mnie rozmowa z przyjaciółką. Droga minęła mi szybko, bo tylko 20 minut. Czemu ta wyspa jest taka duża? Oraz dlaczego wszyscy są tak daleko od gildii? No, ale mniejsza z tym. Teraz stoję przed brzozowymi drzwiami Levi i lekko w nie zapukałam. O dziwo drzwi otworzył mi jakiś wysoki, umiesniony chłopak. Miał dużo kolczyków na twarzy i długie czarne włosy. Jego ubraniem, były jedynie czarne bokserki.
~ Gajeel, kto to?
~ Chyba do ciebie.

Do drzwi dobiegła dziewczyna, ubrana w szary szlafrok. Miała widoczne malinki na szyi, a na twarzy stała się czerwona, jak burak.
~ Cześć Lu-cha...
~ A tak, hej, hej. Ja nie przeszkadzam. Pa pa.

Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę mojego domu w dość szybkim tempie.

*****
Siemanko misiaki *,* Kolejny rozdział, przepraszam za wszelkie błędy, oraz za długość. Jak tam mijają wakacje? Jakieś plany?

Klucz do Serca Pirata (NaLu)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz