- Marnie, wstawaj! - Usłyszałam głos mojej mamy.
- Która godzina... - Wymamrotałam kompletnie zaspana. Nienawidzę wstawać do szkoły, to najgorsze co może istnieć. Szkoła jest najgorszą rzeczą, która może istnieć.
- Po szóstej, chyba nie chcesz zaspać do szkoły? - Odsłoniła rolety z okien, a światło od razu padło na moją twarz, przez co zakryłam się kołdrą. - No już, wstawaj. Śniadanie czeka w kuchni. - Wyszła z pokoju.
Spałam tylko pięć godzin... Czuje się, jakby ktoś wybudzał mnie z trumny, to okropne. Z trudem wstałam z łóżka i poszłam do toalety zrobić poranne czynności. Umyłam zęby, rozczesałam włosy, pozostawiając je rozpuszczone i wykonałam typowy dla mnie makijaż, który składał się z pudru, czarnego cienia do powiek i tuszu do rzęs. Wróciłam do pokoju, ubierając się w czarne spodnie, opinające moje szczupłe nogi i szarą koszulkę na ramiączka. Po spakowaniu książek do szkoły udałam się do kuchni, gdzie przebywała moja mama. Wyminęłam ją i zasiadłam przy stole, gdzie czekała już na mnie jajecznica z bekonem i grzankami.
- Smacznego. - Uśmiechnęła się rodzicielka.
- Dziękuje, mamusiu. - Powiedziałam kpiąco.
- Mar... - Westchnęła zrezygnowana. - Musisz zaczynać? - Spojrzała na mnie, opierając jedną rękę o blat wyspy kuchennej, a drugą o własne biodro. Nie odpowiedziałam jej, bo właśnie w tym samym czasie do kuchni wszedł Tom.
Boże, jak ja nie cierpię mojej mamy. Jak ja nie cierpię tego wszystkiego. Jak ja nie cierpię ludzi, kurwa mać.
- Alan wstał? - Zapytała.
- Chciałbym. - Prychnął, co mnie rozśmieszyło. - Jego nikt nie da rady obudzić.
- Szkoda. - Powiedziała. - Przeszedłby się z Marnie do szkoły, pokazałby jej okolicę.
- Poradzę sobie. - Burknęłam i spojrzałam na nią spod byka.
- Dobrze, postaram się go obudzić. - Mężczyzna spojrzał na mnie i uśmiechnął się, znikając po chwili z kuchni.
- Mamo. - Odezwałam się.
- Tak? - Spojrzała na mnie niewinnie, opierając się o blat kuchenny.
- Nie musisz udawać idealnej.
Widziałam po mojej matce, że już się zdenerwowała. Udaję idealną matkę, a tak naprawdę nigdy w życiu nią nie była. Nigdy nią nie była i nigdy nie będzie.
Nienawidzę cię.
- Wiesz, że chciałabym, aby było inaczej... - Spojrzała na mnie z żalem. - Daj mi chociaż szansę na naprawienie tego.
- Kurwa, mamo... - Prychnęłam i odłożyłam widelec na prawie pusty talerz, opierając się o oparcie krzesła.
- Marnie! - Wydarła się na mnie.
- Gdyby nie to, że on siedzi w więzieniu, nie wzięłabyś mnie nigdy. - Spojrzałam na nią z oburzeniem. - Dlatego nigdy nie dam ci szansy. - Podkreśliłam ostatnie słowa.
Nie odezwała się, a zacisnęła ręce w pięści i odwróciła wzrok, wciągając więcej powietrza do płuc. W spokoju dokończyłam swój posiłek, nie przejmując się nią w ogóle. Po chwili chłopak mojej mamy znalazł się w kuchni.
- Marnie, Alan za piętnaście minut będzie gotowy. - Uśmiechnął się w moją stronę. - Lisa, musimy dogadać się co w związku z wyjazdem. - Zwrócił się do mojej mamy.
Po chwili oboje zniknęli, a ja siedziałam sama w kuchni, zaczynając myśleć o nowej szkole.
Błagam, oby normalna klasa, nauczyciele, ludzie w tej szkole.
CZYTASZ
Mój mały chłopczyk
RomanceCo, jak dwoje nastolatków o buntowniczym i łamiącym wszelkie prawa zachowaniu - zamieszkają razem? Chciałabym ZAZNACZYĆ, że w tym opowiadaniu znajdują się liczne błędy, jak i w pozostałej serii Mój mały chłopczyk - Kochamy siebie. Pisała to zbuntow...