- Chodź ze mną. - Powiedziałam do Jesse'a, kiedy zaparkował przed domem.
- Nie mogę. - Spojrzał na mnie, choć widziałam, że bardzo chciał.
- Dlaczego? - Zapytałam, marszcząc brwi.
- Może później ci wytłumaczę. - Odparł. - Jesteś pijana, jeszcze będziesz mogła żałować kilku rzeczy, które mogłyby się wydarzyć, więc proszę... - Spojrzał na mnie maślanymi oczami. - Idź już spać.
- Czy taka osoba jak ja, mogłaby żałować? - Zapytałam czarująco i dłonią oparłam się delikatnie o jego krocze, nachylając się nad nim.
Od razu się napiął i wciągnął więcej powietrza do płuc, poprawiając się na siedzeniu.
- Marnie, słońce.
- Tak? - Uśmiechnęłam się i spojrzałam na jego usta.
- Muszę już jechać, przepraszam.
- Jak chcesz. - Wzruszyłam ramionami i odsunęłam się od niego.
- Czekaj. - Złapał mnie za rękę, gdy chciałam wyjść już z auta.
- Co?
- Chcesz jutro ze mną iść na imprezę do Jordan? Wyprawia domówkę przed meczem i drużyna jest zaproszona, oczywiście cheerleaderki też będą. Można przyjść z osobą towarzyszącą, dlatego pomyślałem-
- Jasne. - Uśmiechnęłam się i nachyliłam się nad nim, łącząc nasze usta w soczysty pocałunek, którego od razu odwzajemnił. - To pa. - Wyszeptałam, spoglądając w jego oczy, to na usta i wyszłam z auta.
Nie rozumiem go. Jak mógł odmówić?! Na dodatek jestem mocno podpita i wiadomo co byśmy robili, a on odmawiał?! Jakbym była facetem od razu bym się zgodziła i wyruchałabym się jak nigdy dotąd.
Weszłam do domu i zrzuciłam z siebie szpilki. Powędrowałam do kuchni przegryźć jakiś owoc i oczywiście była to brzoskwinia. Skierowałam się do swojego pokoju, ściągając z siebie sukienkę i opadłam na łóżko, zapadając w sen jak dziecko.
*
W połowie snu obudziłam się. Dochodziła czwarta nad ranem i Alan dopiero przyszedł do domu. Po dochodzących dźwiękach z dołu wiedziałam, że sam nie wejdzie po schodach, dlatego wstałam z łóżka i skierowałam się w jego stronę.
Stanęłam przed schodami ze skrzyżowanymi dłońmi pod piersi i oglądałam bruneta, jak łapie się za poręcz i stawia jedną stopę na pierwszy schodek, klnąc pod nosem.
- Kretyn. - Powiedziałam drwiąco.
- O którym chcesz zapomnieć, dziewczynko. - Spojrzał na mnie i puścił mi oczko, mierząc mnie przy okazji, bo byłam w samej bieliźnie.
- Nie o tobie mówiłam. - Rzuciłam od razu.
O tobie.
- Nie pierdol tylko pomóż mi. - Wyciągnął w moją stronę dłoń i spojrzał w moje oczy, robiąc uroczy wyraz twarzy, na który wiedział, że polecę.
Boże, jaki ty jesteś słodki.
Wywróciłam oczami i prychnęłam pod nosem, pomagając mu pokonać tą najtrudniejszą trasę dla pijanych ludzi - schody.
- Jesteś ciężki. - Burknęłam.
- A ty seksowna. - Mruknął czarująco, a jego jedna dłoń powędrowała na dół moich pleców.
CZYTASZ
Mój mały chłopczyk
RomanceCo, jak dwoje nastolatków o buntowniczym i łamiącym wszelkie prawa zachowaniu - zamieszkają razem? Chciałabym ZAZNACZYĆ, że w tym opowiadaniu znajdują się liczne błędy, jak i w pozostałej serii Mój mały chłopczyk - Kochamy siebie. Pisała to zbuntow...