Zamarłam. Serce mi pękło i miałam ochotę przytulić się do niego i płakać. Nie mogę mu jednak tego pokazać.
Nie wie, jak bardzo go kocham.
Ja go kocham.
Zostało niecałe trzy tygodnie i wyjeżdża. Nie zobaczę go.
Nie opłaca się mu nawet mówić tego, co do niego czuję. Wyjedzie i tak, bo przecież zmieniłoby to coś, gdybym mu powiedziała..?
- To fajnie, że wyjeżdżasz. - Uśmiechnęłam się sztucznie.
Nie płacz.
Nie waż się.
Moje serce bolało, ściskało, kuło, waliło. Biło tak dziwnie, taki cholerny ból przeszywał mnie tworząc ogromną gule w gardle. Igły przeszywały moje ciało od stóp do głowy.
Ale...
Z drugiej strony zaczęłam coś zauważać..
On... on traktuje mnie inaczej, niż wszystkie dziewczyny.
Traktuje mnie bliżej. Nie chodzi już tylko o seks, o ten cały pociąg seksualny do siebie. On po prostu.. Kurwa, nie umiem tego wytłumaczyć. Mam dziwne przeczucia, że jednak może coś do mnie czuć.
Tak, Alan Henderson może coś do mnie czuć.
To, jak się zachowuje, w niektórych sytuacjach czasami daje mi na myśl, że jednak jest odrobina szansy, odrobina odwzajemnienia tej pierdolonej miłości.
Boje się zapytać. Boje się wyznać tego. Boje się odrzucenia. Wyjdę na idiotkę, która zakochała się w nim jak inne.
- Jak mówiłem wcześniej, trudno będzie mi się z tobą rozstać. - Powiedział spoglądając uważnie w moje oczy, które szkliły się i chciały się rozpłakać.
Kurwa.
Nie mów tak, błagam.
- Dlaczego? - Szepnęłam.
Boże, może jest szansa..?
- Trudno będzie mi się rozstać z tak pięknym ciałem. - Uśmiechnął się cwaniacko.
Kurwa, wiedziałam.
To tylko pociąg seksualny, nic więcej.
NIE CHCĘ, ŻEBYŚ MNIE TAK TRAKTOWAŁ. NIE CHCĘ BYĆ KIMŚ, KTO MOŻE ZASPOKOIĆ TWOJE POTRZEBY.
- Rozumiem. - Uśmiechnęłam się delikatnie.
Zeszłam z jego kolan i spojrzałam na widoki za szklaną ścianą. Wszystko się pięknie świeciło, błyszczało, ludzie się cieszyli, byli radośni, bawili się wspaniale, a ja? Ja jestem rozpierdolona od środka. Mam ochotę coś rozwalić, żeby tylko się uspokoić. Mam ochotę wpaść w płacz, ale nie mogę.
Tak bardzo muszę ukrywać moje uczucia do ciebie..
W końcu zjechaliśmy na dół i wyszliśmy z wagonika. Chciałam już iść do naszych znajomych, ale Alan złapał mnie za rękę.
- Chodź. - Poprowadził mnie przed siebie.
- Gdzie idziemy? - Zmarszczyłam brwi i tylko gapiłam się na jego dużą, ciepłą dłoń, która jest spleciona z moją.
Jejku..
Dlaczego ty wyjeżdżasz..
Nie zostawiaj mnie, proszę.
- Przejść się. - Wzruszył ramionami nie spoglądając nawet na mnie.
Kierowaliśmy się na początek wesołego miasteczka w ciszy, nikt z nas się nie odzywał. Przy okazji zatrzymaliśmy się przy budce z goframi zamawiając sobie po jednym. Nie spotkaliśmy w ogóle naszych przyjaciół, którzy pewnie myślą sobie coś dwuznacznego o nas.
CZYTASZ
Mój mały chłopczyk
RomanceCo, jak dwoje nastolatków o buntowniczym i łamiącym wszelkie prawa zachowaniu - zamieszkają razem? Chciałabym ZAZNACZYĆ, że w tym opowiadaniu znajdują się liczne błędy, jak i w pozostałej serii Mój mały chłopczyk - Kochamy siebie. Pisała to zbuntow...