Rozdział 2

900 48 8
                                    

- Nie ma mowy nigdzie nie idę! - skrzyżowałam ręce na piersiach.

Nienawidziłam imprez. Nigdy nie potrafiłam się tam odnaleźć, na dodatek masa tych spoconych ludzi, zapach papierosów i alkoholu. Na samą myśl miałam mdłości. Podziwiałam tych, którzy byli w klubach co wieczór. Naprawdę wielki szacunek.

- Kochanie nie możesz siedzieć cały czas w domu. - wtrąciła się mama.

- Maszeruj do pokoju! Zaraz znajdę ci jakąś piękną sukienkę...

Nie ma mowy żebym poszła do tego klubu w sukience, wszystko tylko nie sukienka. To było najgorsze ubranie na imprezę. Ja w obcisłym materiale sięgającym ledwo za tyłek wśród napalonych facetów - idealnie po prostu.

- Nie pójdę tam w sukience, Rose!

- Czyli jednak pójdziesz? - uśmiechnęła się. - Cieszę się! Idziemy do pokoju raz, raz.

Niechętnie ruszyłam za siostrą. Z jednej strony nie miałam ochoty na imprezę, ale z drugiej czułam, że muszę się oderwać. Ostatni raz na jakiejkolwiek potańcówce byłam na studniówce. Unikałam wszelkich form spotkań, żeby się napić, potańczyć. To nie było dla mnie. Może właśnie dlatego moje życie opierało się głównie na pracy.

- To co masz zamiar ubrać? - Rose spojrzała na mnie i otworzyła szafę.

- No nie wiem... Spodnie?

- Niech ci będzie, tylko żebyś nie żałowała. - westchnęłam na jej słowa.

Jedyne czego mogłabym żałować to to, że poszłam. Rose podała mi ubrania i nie przeglądając ich, zabrałam je i udałam się od łazienki. Ubrałam czarne jeansy z dziurami na kolanach, lekką białą koszulkę oraz czarną kurtkę. Spojrzałam na siebie w lustrze. Gdyby nie moje nieogarnięte włosy i brak makijażu wyglądałabym bosko. Wróciłam do siostry.

- Wow, wyglądasz pięknie! Tylko zrobimy coś z makijażem, bo dzisiaj chyba się nie postarałaś

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Wow, wyglądasz pięknie! Tylko zrobimy coś z makijażem, bo dzisiaj chyba się nie postarałaś. - zaśmiała się, a ja spuściłam głowę w dół. - Hej, nie bierz tego do siebie, przecież tak żartuję. - dziewczyna podeszła do mnie. - To będzie twój wieczór. Muszę cię z kimś poznać.

- Słucham? - spojrzałam na nią. - O czym ty mówisz? - Rose wyjęła kosmetyczkę i usiadła na łóżku.

- Taki mój kolega. Siadaj. - usiadłam naprzeciwko niej i zaczęła mnie malować.

Rose opowiadała mi o swoim dniu i o swoich planach na jutro. Miała iść wpłacić zaliczkę za mieszkanie, więc była idealna okazja żeby to opić. Co jakiś czas wspomniała o tym jak będę pięknie wyglądać i że na pewno wpadnę mu w oko. Tymczasem ja nadal nie wiedziałam o co, a raczej o kogo jej chodzi.

- Gotowe. - otworzyłam oczy, a ona uśmiechnęła się. - Wyglądasz tak bosko.

Wstałam i podeszłam do lustra. Faktycznie wyglądałam nieziemsko. Pierwszy raz w życiu miałam taki perfekcyjny makijaż. Odwróciłam się do Rose.

- Dziękuję ci, jest ślicznie. - spojrzałam jeszcze raz na siebie. - Idziemy?

Siostra przytaknęła, zabrała małą torebkę i wyszła z pokoju. Podążałam za nią. W salonie siedziała mama z Rogerem na kolanach i oglądali bajkę, partner mamy powinien wrócić po 20, więc póki co była sama. Spojrzałam na zegarek - 19.30. Sądziłam, że jest wcześniej. Rose podała mi buty, które ubrałam.

- Roxi, to ty? - Roger podszedł do mnie i pociągnął mnie za rękę.

- Tak to ja, skarbie. - kucnęłam. - Baw się dobrze, twoja mama przyjdzie o 20. - dałam mu buzi w policzek.

- Ty też baw się dobrze, obyś poznała jakiegoś fajnego kolegę!

Zaśmiałam się i wyszłam z domu za Rose. Czułam się jak księżniczka mimo, że nie miałam na sobie gustownej sukni, a moje włosy były po prostu rozpuszczone. Klub znajdował się niedaleko naszego mieszkania, a przynajmniej tak się wydawało, więc poszłyśmy pieszo. Był to błąd i to bardzo bolesny. Jeśli chodzi o kilometry pokonane tamtego dnia, wyrabiałam chyba normę za cały kraj. Dotarłyśmy pod klub, gdzie ludzi było więcej niż kiedykolwiek widziałam.

- Będziemy czekać w tej kolejce miesiąc. - westchnęłam.

- Nie będziemy stały w żadnej kolejce, chodź. - Rose pociągnęła mnie za ramię do wejścia. - Cześć Bruno. - powiedziała do wysokiego potężnego mężczyzny, który uśmiechnął się na jej widok.

- Witam cię Rose, zapraszam wraz z piękną koleżanką do środka. - spojrzał na mnie.

- To moja siostra, spróbuj jej dotknąć a się policzymy. - pogroziła mu palcem, po czym się zaśmiała i weszłyśmy do środka.

Było tak jak przypuszczałam. Masa pijanych ludzi, zapach alkoholu, papierosów i wszelkich możliwych perfum. Usiadłyśmy w loży, gdzie było już kilka dziewczyn. Co jakiś czas podchodził jakiś chłopak. Rose przedstawiła mnie wszystkim dziewczynom i poszła po drinki. Siostra wróciła w towarzystwie wysokiego faceta. Usiadł z nami i popijał whisky. Nie ukrywam, że spoglądałam na niego często, właściwie nie odrywałam od niego wzroku. Kiedy w końcu oderwałam od niego swoje oczy, obserwowałam tańczący tłum.

- Roxanne, to jest G. - odezwała się moja siostra. - G, to jest Roxanne.

G spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech i kontynuowałam picie drinka. Nagle dziewczyna, która siedziała obok mnie zamieniła się z nim miejscem. G objął mnie ramieniem.

- Co u ciebie, Roxanne? - szepnął mi do ucha. Uśmiechnęłam się.

-Dobrze, a u ciebie, G? - odwróciłam głowę w jego stronę. Patrzył mi prosto w oczy. Były piękne, strasznie ciemne, ale piękne. Miały w sobie coś magicznego, coś co przyciągało.

- Jest świetnie. Może jestem pijany, ale jesteś piękna. - uśmiechnął się. - Nasze dzieci były by cudowne.

- Woah. Nie za szybko? - zaśmiałam się.- Mam chłopaka, nie wiem czy wiesz.

- Wiem, nawet go znam. -odgarnął kosmyk moich włosów za ucho. - Nie zasługuję na ciebie, nie powinnaś z nim być. Idę zapalić, chodź ze mną.

- Nie wiem czy powinnam...

- Będziesz bezpieczna, obiecuję. - wstał i podał mi rękę.

Spojrzałam na niego. Chwyciłam jego dłoń mimo, że nie byłam pewna. Bałam się z nim iść. Jednak coś podpowiadało mi, że nie będę tego żałować. G splótł nasze palce i zaprowadził na zewnątrz. Poszliśmy do parku na przeciwko. Co jakiś czas spoglądał na mnie, jakby się bał, że ucieknę. W końcu usiadł na jednej z ławek, a ja dołączyłam do niego. Ze swojej kurtki wyjął paczkę papierosów i zapalniczkę.

- Chcesz? - podał mi otwartą paczkę.

- T-tak. -zająkałam się i wyjęłam papierosa.

- Nie denerwuj się, nic ci nie zrobię. - zapalił mojego papierosa, po czym zrobił to samo ze swoim. - Nie jestem taki na jakiego wygladamn Roxanne.

G spojrzał mi w oczy i zaciągnął się. Zrobiłam to samo, moje młodzieńcze nałogi jednak na coś się przydały, bo na pierwszym zaciągnięciu nie zaczełam się dusić. Gdy skończyliśmy palić, on ponownie splótł nasze dłonie i wróciliśmy do klubu. Wspomniałam już, że pachniał cholernie dobrze? W środku objął mnie w pasie i zaprowadził na parkiet.

- G, nie umiem tańczyć! - krzyknęłam do niego.

***
Witam was ponownie. Oto ja i nowy rozdział. Wow.
Dziękuję za wszystko co tutaj zostawiliscie do tej pory ♡♡
Naszego G mamy w mediach.
A.

Fake Lover // g-eazy ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz