Rozdział 10

669 38 2
                                    

Zaśmiałam się cicho na jej słowa, to bardzo miłe z jej strony, że w nas wierzy. Chciałabym aby coś z tego było, ale nie wiem czy się uda. Czuję się przy nim wyjątkowo, za każdym razem. Chociaż to szczeniackie, bo przecież widzieliśmy się maksymalnie cztery razy. Nie wiem czy mogę nazwać to zauroczeniem, ale chyba tak.

- W sumie fajnie byłoby, gdyby nam się udało. - powiedziałam cicho do dziewczyny.

- Byłoby cudownie, tylko ja wciąż nie wiem, jakim cudem wy się poznaliście.

- Poznaliśmy się na imprezie, na którą poszłam z moją siostrą. Swoją drogą, ona go zna już dość długo i z tego co mi się wydaje, to raczej się przyjaźnią. No i tak wyszło, że spędziłam z nim większość tego wieczoru, pieczętując wszystko pocałunkiem. - wbiłam swój wzrok w podłogę czując przypływ gorąca na moich policzkach.

- O mój Boże. Spodziewałam się, że chodzi o imprezę, ale myślałam, że ten pocałunek to faktycznie nie prawda. Roxi, jestem taka szczęśliwa! - dziewczyna mocno mnie objęła i pocałowała w policzek. - Pamiętaj, że chcę się pierwsza dowiedzieć o waszym ślubie.

Pokręciłam głową na słowa dziewczyny. Czasami jej wyobraźnia mnie przerażała. Chociaż, jeśli mam być szczera, ma nosa do takich spraw. Można powiedzieć, że przepowiedziała każdy mój związek. Kiedy dowiedziała się o Marku, od samego początku była na nie, bo wydawał jej się sztuczny i nie czuły. Jak widać miała rację. Mam nadzieję, że tym razem również się nie myli.

- Pewnie zastanawia cię, jak to się stało, że nie jestem z Markiem. Przyszedł do mnie wczoraj, kiedy był u mnie Roger. Nie dając mi wytłumaczyć uroił sobie, że to moje dziecko, które przed nim ukrywam. Jakoś nie przejęłam się tym rozstaniem, tylko widzę, że to nie będzie takie proste, żeby zapomnieć.

- Co masz na myśli? Po za tym mówiłam ci, żebyś się w nic z nim nie pakowała, to mnie nie posłuchałaś.

- Sama widziałaś, co się właśnie wydarzyło. On chyba myśli, że jestem jego własnością.

Moja przyjaciółka miała rację, ostrzegała mnie przed nim. Sama kiedyś miała z nim do czynienia, a raczej jej siostra. Historia była podobna, tyle, że Denis wyjechała, mając go dość. Boję się, że zacznie mnie nachodzić tak jak ją, boję się, że będzie chciał mnie kontrolować. Przecież mnie nie kupił, a tym bardziej nie ma prawa mną manipulować. Mam nadzieję, że nie zostanę z tym sama.

- Posłuchaj, pamiętasz dobrze, co było z Denis. Nie pozwolę, żeby to się powtórzyło, dlatego musisz trzymać się z Geraldem. On na pewno ci pomoże. Zakładam, że będziecie się dzisiaj widzieć, więc porozmawiaj z nim o tym.

- Nie wpadłabym na to, jeśli mam być szczera. Dziękuję, że ze mną jesteś. A u ciebie coś się dzieje ostatnio?

- Nie za bardzo. Z Hunterem nie układa nam się ostatnio, ale widzę, że walczy o nas. Nie chciałabym, żeby to się skończyło. Mam nadzieję, że kiedy mu powiem o czymś to będzie lepiej.

- O czym mu powiesz? - spojrzałam na dziewczynę, a w mojej głowie już tworzyła się odpowiedź, jaką zaraz usłyszę z jej ust.

- Nikt o tym jeszcze nie wie, ale... - Lauren zawahała się, mogłam zauważyć, że się denerwuje. Objęłam ją aby dodać jej otuchy, chcąc, żeby zrozumiała przekaz mojego gestu. - Tak naprawdę jesteśmy tutaj w trójkę.

- Naprawdę? Cudownie! Gratuluję ci skarbie. - uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam ją mocno.

Kolejna osoba z mojego bliskiego otoczenia jest w ciąży. Brzmi jak plaga albo jakiś wirus. Bylebym się tylko nie zaraziła. Cieszę się, że Lauren spodziewa się dziecka i to właśnie z Hunterem. Jest cudownym facetem, który na pewno świetnie spisze się w roli ojca. Będą piękną rodziną. Na jej miejscu bałabym się reakcji rodziców, są bardzo religijni, więc dziecko bez ślubu to największa zbrodnia wszech czasów.

- Tylko znasz moją mamę. Raczej wyrzuci mnie z domu, jak się dowie, a ja kompletnie nie wiem, jak mam im o tym powiedzieć. - westchnęła. - Hunterowi powiem dzisiaj, przygotowałam wszystko. Kiedy wróci z pracy, dam mu torbeczkę z mała czapką w środku, myślę, że się zorientuje.

- Jak cudownie! Może rodzicom w podobny sposób powiedz, tylko na przykład małe buciki? Moja mama tak podobno powiedziała babci o swojej pierwszej ciąży. I skoro już jesteśmy w temacie ciąż to moja siostra wczoraj oznajmiła mi to samo, po czym uciekła przed mamą.

- Jejku, naprawdę? Przecież z tego co pamiętam to nie ma chłopaka. Wiatropylna? - zaśmiałyśmy się na jej słowa. Czy wspomniałam już, że uwielbiam jej humor?

- Wpadła z Jimmy'm, mam nadzieję, że mu o tym powie, bo moja mama też nie będzie zadowolona z tego faktu. - powiedziałam i weszłyśmy do centrum.

Przez całe zakupy nasz temat dotyczył głównie mnie i G lub Lauren i Huntera. Są razem prawie dwa lata, więc ciąża nie jest raczej tragedią, tym bardziej, że znają się dużo więcej. Z tego, co wiem od Huntera, to planuje jej się oświadczyć, o czym rozmawiał ze mną ostatnio. Tutaj idealnie pasuje stwierdzenie, że jeśli ślub to tylko z najlepszym przyjacielem. Chłopak był częścią naszej paczki. Zawsze zabierał nas na imprezy, wagary lub inne "zjazdy integracyjne". Na jednym z nich poznałam Marka, czego żałuję, bo teoretycznie miało mnie tam nie być. Cały tamten dzień był porażką. Jednak, kolejną lekcję mam za sobą i teraz już wiem jakich błędów nie popełniać, a bardziej z kim się wiązać.

Właśnie pożegnałam się z Lauren i czekam na autobus do domu. Powinien zjawić się za 30 minut o ile dobrze pójdzie. Na dworze zdążyło się ochłodzić, a na przystanku siedziałam tylko ja. Wpatrywałam się w ulicę, która dzisiaj była wyjątkowo spokojna. Co jakiś czas przejechał pojedynczy samochód. W pewnym momencie na przystanku zatrzymało się auto, które wydawało mi się znajome. Z pojazdu wysiadł wysoki mężczyzna, a przez niego nie mogłam przestać się uśmiechać.

- Dlaczego Roxi siedzi tutaj sama? - uśmiechnął się i stanął na przeciwko mnie. - Właśnie jadę do ciebie. Wsiadasz, czy czekasz na ten piękny pojazd?

- Oczywiście, że jadę z tobą, G. - wstałam z ławki i podeszłam do niego. Chłopak stał, opierając się o swój samochód. Wyglądał nieziemsko jak zawsze. Może to dziwne, ale moim marzeniem było aby był mój. Gerald objął mnie w pasie, mocno przyciągając do siebie.

- Mogę cię pocałować, czy zza rogu wyskoczy twoja mama? - zaśmiałam się, ale stanęłam na palcach i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. - I co tylko tyle?

***
Witam was serdecznie. Rozdział udało mi się napisać już w weekend, ale zwlekałam z dodaniem go. W między czasie znalazłam w końcu odwzorowanie Roxi, które przedstawiam wam w mediach.
Dziękuję wam, za wszystkie wyświetlenia , których ciągle przybywa, co mnie niezmiernie cieszy.
a xx

Fake Lover // g-eazy ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz