Rozdział 4

688 45 19
                                    

Wybiegłam przed kawiarnię. Stanęłam między nimi i zmierzyłam oby dwóch wzrokiem. Na ulicy było sporo ludzi, którzy byli widzami świetnego przedstawienia. Czekałam tylko aż podejdą po autografy i zdjęcia. Najpiękniejsza szopka w moim życiu, a widziałam już dużo.

- Co wy wyprawiacie?

- Przytulamy się. - odpowiedział Mark trzymając się za twarz.

- Ja już pójdę. - G uśmiechnął się, puścił mi oczko i odszedł.

G zawsze znikał w najmniej odpowiednich momentach, tak samo jak się pojawiał. Stanęłam na przeciwko Marka i spojrzałam mu prosto w oczy. Poprawiłam swój fartuszek i odgarnęłam włosy z twarzy.

- Roxi, ja przepraszam. Nie powinienem. Uwierzyłem im, zamiast tobie. Wybaczysz mi? - podszedł do mnie i objął mnie w pasie.

Nie oddałam uścisku, nie wiedziałam co mam zrobić. Głos, który powinien być w mojej głowie i mi podpowiedzieć najodpowiedniejszą decyzje, jakoś nagle ucichł. Czy G mu wszystko powiedział? Czy może właśnie zataił, dlatego Mark się tak zachowuje? Co ta ja tak właściwe miałam mu wybaczyć? To, że nazwał mnie dziwką czy to, że mi nie uwierzył? W końcu podjęłam decyzję.

- Dobrze. - powiedziałam cicho.

Mark uśmiechnął się szeroko i zaniósł mnie do środka. Tam postawił na ziemi. Uśmiechnęłam się lekko i dopiero wtedy ożył głos w mojej głowie, że zrobiłam źle. Nie powinnam była się zgadzać, ranię i jego i siebie, tylko on jeszcze o tym nie wie.

- Przyjadę po ciebie jak skończysz. - pocałował mnie w policzek i odszedł.

- Co tutaj się właśnie wydarzyło? - Lauren podeszła do mnie i oddała mi notes.

- Później pogadamy, to skomplikowane.

Wróciłam do pracy. W głowie wciąż miałam zdarzenia z przed chwili. Sama nie widziałam, co miałam zrobić, ale wiedziałam, że zrobiłam źle. Wycierałam ostatni stolik, gdy ujrzałam za szybą czekającego na mnie Marka. Uśmiechnęłam się lekko i udałam się na zaplecze. Tam przebrałam się w moje ciuchy, wzięłam torebkę i wyszłam. Lauren zamknęła lokal. Pożegnałam się z dziewczyną.

- No skarbie, jedziemy do ciebie. - chłopak otworzył drzwi do samochodu, do którego wsiadłam.

Chwilę później Mark dołączył do mnie, odpalił silnik i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Podróż minęła w ciszy, jedyną osobą, która rozmawiała, był spiker z radia. Dojechaliśmy pod mój blok, gdzie Mark zaparkował. Wyjątkowo nie było kroków na mieście, szok. Wysiadłam z auta i czekałam na niego.

- Co chcesz robić u mnie?

- Może obejrzymy razem film, jak kiedyś? - uśmiechnął się i splótł nasze dłonie.

- Dobrze, mama ostatnio kupiła coś nowego. To było chyba "50 pierwszych randek".

- Brzmi okej.

Weszliśmy do bloku, wyjątkowo na placu nie było Rogera. W mieszkaniu była mama i George. Przywitaliśmy się z nimi i udaliśmy do mojego pokoju. Po drodze zabrałam jeszcze płytę z filmem. Marka podał mi laptopa, a ja usiadłam na łóżku.

- Może ostatnio nie byłem dla ciebie najlepszy, ale chciałbym ci to wynagrodzić. - chłopak wyjął z kieszeni czerwone pudełko i mi je podał.

W moich myślach było tylko jedno słowo i brzmiało ono "NIE". Tylko nie to. Przecież on nie może mi się oświadczyć, nie, nie, nie. To paranoja.

- Co to? - spojrzałam na niego z przerażeniem.

- Spokojnie skarbie, to nie pierścionek zaręczynowy. - zaśmiał się.- Po prostu otwórz.

Lekko otworzyłam pudełko. Moim oczom ukazał się złoty naszyjnik z literką M. Wyjęłam biżuterię i dokładnie obejrzałam. Spojrzałam na niego. Jego oczy się błyszczały i szeroko się uśmiechał.

- Dziękuję. - powiedziałam cicho. - Jest piękny, nie musiałeś. - pocałowałam go w policzek.

- Nie masz za co mi dziękować, ważne, że ci się podoba.

- Zapniesz? - uśmiechnęłam się, na co chłopak kiwnął twierdząco głową.

Kiedy poczułam biżuterię na sobie, podeszłam do lustra aby zobaczyć, jak się prezentuje. Wyglądało niesamowicie. Wróciłam na łóżko. Mark przygotował już film, więc zaczęliśmy oglądać. Mimo, że siedziałam z Markiem, wciąż myślałam o G. To nie miało tak wyglądać. Miałam go w ogóle nie spotkać, tymczasem chyba zakochałam się w chłopaku z imprezy. Proszę o puchar za bycie naiwną!

Film dobiegł końca, pożegnałam się z Markiem i przebrałam w dresy. Naszyjnik odłożyłam na stolik. Następnego dnia miałam wolne, więc mogłam trochę posiedzieć. Usiadłam z laptopem i zaczęłam przeglądać internet. W pokoju świeciła się tylko nocna lampka. Nagle usłyszałam jakby piasek uderzał w moje okno. Zlekceważyłam to, lecz dźwięk się powtórzył. Leniwie wstałam z łóżka, odkładając laptopa i podeszłam do okna. Mieszkałam na pierwszym piętrze, więc nie trudno było dojrzeć kogoś na dole w nocy, a już tym bardziej czymś dorzucić w moje okno.

Na chodniku stała postać.Nie była oświetlona lampą, lecz mogłam zauważyć, że była wysoka i chuda. Było zbyt ciemno żebym mogła ujrzeć twarz. Niepewnie otworzyłam okno.

- Coś się stało? - krzyknęłam.

- Zejdziesz? - usłyszałam znajomy głos. To on. To G.

- Poczekaj.

Uśmiechnęłam się i zgasiłam światło. Po cichu wyszłam z pokoju i ubrałam trampki oraz bluzę. Zamknęłam dom i zeszłam na dół. Stanęłam przed nim. Widziałam jak się uśmiecha.

-Tęskniłem za tobą. - podszedł bliżej mnie.- Wiem, że to dziwne i...

- Ja też. - przerwałam mu i spuściłam wzrok.

G chwycił moją twarz i spojrzał mi w oczy. Złożył delikatny pocałunek na moich ustach, a potem objął w pasie. Położyłam głowę na jego torsie.

- Co mu powiedziałeś?

- Komu? - powiedział cicho.

- No Markowi, kiedy rozmawialiście przed kawiarnią.

- Powiedziałem mu, że jego znajomi się pomylili, bo to nie byłaś ty. - spojrzałam na niego.

- Dlaczego to zrobiłeś?

- Nie chciałem, żebyś miała przeze mnie jakieś kłopoty.

Przełożyłam dłonie na jego kark. Uśmiechnął się do mnie. Pochylił się do mnie. Zaczęłam bawić się jego włosami oplatając je wokół swoich palcy. Delikatnie musnęłam jego usta.

- Powiedział mi, że jesteś dziwką, bo się ze mną przelizałaś, dlatego go uderzyłem.

- Ale uderzyłeś go i ja od razu wyszłam, więc jak to możliwe, że zapewniłeś go, że do niczego nie doszło między nami? - zdziwiłam się.

- Powiedział mi to na początku. Zwlekałem jak najdłużej.

- Rozumiem. Jesteś niesamowity.

- Wyobraź sobie, że w łóżku też. - zaśmiałam się na jego słowa.

- No nie wątpię. - G uśmiechnął się do mnie.

- Jeszcze się przekonasz, obiecuję. - szepnął.

***

Przepraszam za tak długą nieobecność, ale jestem wracam i jak mówiłam system ledwo się trzyma haha,

a xx





Fake Lover // g-eazy ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz