Rozdział 6

622 41 5
                                    

- Halo? - wzięłam telefon od Rose.

Moje ręce trzęsły mi się jak nigdy w życiu, nawet w dniu, kiedy miałam rozmowę o pracę. Czułam jak przechodzą mnie dreszcze i w końcu zamarłam, gdy usłyszałam jego głos.

- Cześć Roxanne. - odezwał się G.

- Cześć. - powiedziałam cicho.

Siostra patrzyła na mnie z uśmiechem. Miałam wrażenie, że planowała naszą znajomość od dawna, ale czekała na odpowiedni moment. Mocno ściskałam telefon w dłoni bojąc się, że z wrażenia go upuszczę. Rose widząc moje zdenerwowanie zaśmiała się i poszła do pokoju.

- Co dzisiaj robisz? - moje serce zaczęło bić jeszcze mocniej.

- Raczej nic. - odpowiedziałam niepewnie, rozmowa z nim sprawiała, że byłam zakłopotana. Zdecydowanie łatwiej rozmawiało mi się z nim na żywo, a raczej powinno być na odwrót.

- Świetnie, wpadnę po ciebie o 18. Muszę już kończyć, ucałuj siostrę. Czekaj na mnie Roxi, do zobaczenia.

- Dobrze, cześć. - rozłączyłam się i odłożyłam telefon.

Oparłam głowę na ręce i wpatrywałam się w okno.To wszystko działo się chyba za szybko, może powinnam trochę zwolnić. Co ja gadam, przecież to tylko spotkanie. Do pomieszczenia weszła Rose. Usiadła naprzeciwko mnie.

- Chciałabym z tobą porozmawiać, w sumie po to dzisiaj przyszłam. - spojrzałam na nią i skinęłam głową na znak, że może zacząć mówić. - Bo jest taka dość poważna sprawa.

- Matko... - zachłysnęłam się powietrzem. Nie miałam pojęcia o co mogło jej chodzić. Po rozmowie z G mój mózg nie funkcjonował jeszcze zbyt dobrze i wciąż przetwarzał informacje jakie dotarły do niego tego dnia.

- Skoro już się krztusisz, to co będzie jak ci powiem. - zaśmiała się.

- Oh mów już, mów, bo nie wytrzymam. - usiadłam wygodniej na krześle. Rose zaczęła bawić się palcami i unikała mojego wzorku.

- No bo wiesz... - zaczęła powolnie, trochę się jąkając. - Pamiętasz tego mojego byłego? Zerwaliśmy miesiąc temu. Miał na imię Jimmy.

- Tak, tak. Pamiętam go. Wciąż nie rozumiem czemu zerwaliście. - pokręciłam głową.

- Pomińmy to, chodzi o to, że ja... - Rose przełknęła tak głośno ślinę, że ja mogłam to usłyszeć. To było dziwne. - Ja jestem z nim w ciąży.

Zakrztusiłam się i prawie spadłam z krzesła na jej słowa. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Otworzyłam szczerzej oczy wciąż nie mogąc uwierzyć w to co słyszałam. Rose spuściła głowę, nadal bawiła się swoim palcami.

- Cóż, nie wiem, co mam ci powiedzieć. - podeszłam do niej i ją przytuliłam. - Gratulacje. - szepnęłam. Zauważyłam łzę spływającą po jej policzku.

- Wiesz co? Chyba po raz pierwszy w życiu, naprawdę się tego boję. Kompletnie nie wiem, co mam zrobić. - powiedziała cicho i wtuliła się we mnie.

- Powiedziałaś mu?

- Jeszcze nie, jesteś jedyną osobą, która wie. - dziewczyna wyprostowała się i otarła łzę.

Zamek w drzwiach wydał wiadomy dźwięk, a w korytarzu pojawiła się mama. Uśmiechnęła się na nasz widok i ucałowała siostrę w policzek. Rose wstała zbierając swoje rzeczy.

- Już idziesz? - zapytała mama.

- Tak, śpieszę się. Właściwie miałam już wychodzić. - dziewczyna odwróciła się i udała w kierunku drzwi. - Pa. - rzuciła kiedy znikała za nimi.

Mama posłała mi zdziwione spojrzenie, a ja wzruszyłam ramionami udając, że nie wiem o co chodzi. Wiem, że uciekła przed nią. Bała się powiedzieć jej prawdy, co rozumiem. Wszystko wyszło dość niezręcznie. Rose i Jimmy byli idealną parą. Zawsze świetnie się dogadywali, nigdy nie warczeli na siebie bez powodu. Mimo, że siostra tłumaczyła mi dlaczego zerwali, wciąż nie rozumiem. Powód był naprawdę wzięty nie wiadomo skąd. Rzekomo znudzili się sobie, ale nie za bardzo w to wierzę. Nic na to nie wskazywało, chyba że udawali.

Spojrzałam na zegar, była godzina 16. Za wcześnie aby zacząć się szykować, ale też za późno żeby się zdrzemnąć. Westchnęłam i usiadłam na krzesło. Mama bezskutecznie próbowała wyciągnąć ode mnie jakiekolwiek informacje na temat zachowania Rose. Natomiast ja za wszelką cenę unikałam rozmowy. Skierowałam swój wzrok na okno po raz kolejny zatracając się w myślach. W mojej głowie krążyły głównie wizje spotkania z G. Oprócz tego, że przyjedzie po mnie wieczorem, nie wiedziałam nic. Co jeśli wywiezie mnie na jakieś pustkowie, tam mnie zabije, a później będzie tańczył z moim zwłokami modląc się o deszcz? Chwila, co? Zaśmiałam się do siebie, po czym udałam się do mojego pokoju.

Otworzyłam szafę zastanawiając się co mam ubrać. Wybrałam szary crop top, czarne dżinsy i lekki sweterek, z racji tego, że widzimy się wieczorem. Ubrania położyłam na łóżku, zamknęłam szafę i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic aby się odświeżyć. Owinięta w ręcznik błyskawicznie popędziłam do pokoju i ubrałam się w uszykowane wcześniej rzeczy. Włosy rozpuściłam i tylko przeczesałam. Podświetliłam telefon aby sprawdzić godzinę. Równo 17:30. Postanowiłam nie eksperymentować z makijażem i po prostu pomalowałam rzęsy maskarą, a na policzki nałożyłam odrobinę różu. Miałam jeszcze trochę czasu dla siebie, więc zaczęłam przeglądać instagrama. W moje okno uderzyły drobinki piasku. Wiedziałam, że to on. Wstałam z łóżka, wyszłam z pokoju. Moja mama wciąż była w kuchni, poinformowałam ją, że wychodzę i pożegnałam się z nią. Telefon i dokumenty spakowałam do małej torebki i zeszłam na dół. Na zewnątrz zobaczyłam G stojącego przy swoim samochodzie. Podeszłam do niego.

- Cześć Roxanne. - spojrzał mi w oczy, a moje nogi ewidentnie zmiękły.

***

Witam po tej jakże długiej przerwie. Niestety wyjazdy i spotkania uniemożliwiły mi napisanie tego rozdziału wcześniej. Przepraszam was bardzo, kocham każdego z was, dziękuję za wszystko co zostawiacie po sobie. Jestem bardzo szczęśliwa, do następnego :)

a.

Fake Lover // g-eazy ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz