|2|

152 18 2
                                    

OSTRZEŻENIE: SCENY PRZEMOCY!


Zauważyłem, że mężczyzna kiwa głową i oddala się w stronę schodów z drugą brunetką.

Dziewczyna złapała mnie za dłoń i ciągła za sobą w ich kierunku, a ja poddałem się jej urokowi, było coraz ciemniej, muzyka była coraz mniej słyszalna, jedyne co czułem to jej dłoń i cichy śmiech, po paru minutach drogi w głąb klubu zostałem pchnięty na drzwi, ciemnowłosa dziewczyna otarła się o mnie i przybliżyła niebezpiecznie blisko swoją twarz do mojej. 

Zauważyłem jak wyciąga z kieszeni małą tabletkę i kładzie ją sobie na język, oblizując wargi spojrzała mi w oczy i powiedziała coś na co moje kolana zmiękły.

- Mam Cię Troye! - i przywarła do mnie ustami starając dostać do środka. Stałem w osłupieniu, nagle mój umysł otrzeźwiał  czułem strach i obrzydzenie w jednym momencie, chciałem ją odepchnąć, ale ona przyszpiliła mnie swoim ciałem, ciągnąc jedną dłonią za włosy. Gdy poczułem jej kolano ocierające się o moje krocze mimowolnie jęknąłem otwierając usta co ona wykorzystała od razu dzieląc się ze mną narkotykiem. 

Skąd ona wiedziała kim jestem?

Po paru minutach walki by ją odepchnąć poczułem, że odpływam, wtedy ona złapała mnie za koszulkę i otworzyła drzwi, które znajdowały się za mną i popchnęła mnie na łóżko.

- Wybacz skarbie, to nie mój pomysł. -powiedziała puszczając mnie i złożyła na moim policzku ostatni raz pocałunek, tym razem wyglądała przerażająco uśmiechając się do mnie, a ja nie miałem siły nawet wstać.

-Co tu się dzieje do jasnej cholery?! Kurwo, coś ty ze mną zrobiła?! -próbowałem krzyczeć, ale zaczęło mi się kręcić w głowie, a moje serce szalało. Obraz rozmazywał się mi się z każdą chwilą coraz bardziej, aż w końcu zemdlałem.

-----------------

Obudził mnie ostry zapach papierosów i zimno, moja głowa boleśnie pulsowała, otworzyłem szybko powieki łapiąc się za głowę. 

Gdzie ja jestem? Kurwa, co ja robiłem ostatniej nocy? 

Spojrzałem badawczo po pomieszczeniu i zamarłem, nie znałem go, ruszyłem pędem do drzwi zataczając się lekko, ale były zamknięte.

Zacząłem walić w nie pięściami i nogami, krzycząc z całych sił! Po chwili usłyszałem rozbiegane kroki paru osób, ktoś się zbliżał..

Zacząłem się trząść, cofnąłem się parę kroków aż moje plecy nie natrafiły na ścianę. Drzwi otworzyły się z hukiem i zamarłem, stała w nich dziewczyna brunetka, kojarzyłem ją, coś mówiło mi, że to przez nią jestem w tym syfie, po chwili dołączył do niej wysoki mężczyzna z dwoma napakowanymi mężczyznami.

Moje oczy się rozszerzyły, i desperacko próbowałem zapanować nad swoim szybkim oddechem.

- Wybudziła się nasza gwiazdka, panowie. -powiedział mężczyzna w garniturze, prawdopodobnie największy skurwysyn z nich wszystkich.

- O co tu chodzi? J-ja? Ja nic nie zrobiłem! -próbowałem brzmieć odważnie, ale oni tylko się śmiali.

Jeden z nich podszedł szybkim krokiem do mnie i złapał mnie za nadgarstki wykręcając mi je do tył, szarpałem się i czułem znacznie większą siłę, niestety nie większą od tego napakowanego faceta.

- Przestań się rzucać pedale, choć sam już niewiem, skoro całowała Cię wczoraj dziwka, a ty się dałeś. -krzyknął a ja popatrzyłem się na nią marszcząc brwi, już wiedziałem komu zawdzięczam te problemy. 

Zaśmiała się bezczelnie patrząc mi się w oczy.

- A teraz grzecznie podasz nam hasła do Twoich kart bankomatowych i po sprawie skarbie. -powiedziała wyciągając z kieszeni wachlarz moich kart, puszczając mi oczko. 

Fakt, miałem ich dużo, a na nich sporo pieniędzy, co ja miałem w głowie kiedy wychodziłem z garderoby by brać ze sobą portfel z moimi wszystkimi kartami!

- Nie podam wam żadnego hasła, jesteście chorzy! -wykrzyczałem, plując im pod nogi. Wtedy poczułem tak silne szarpnięcie za włosy, że aż jęknąłem na całe pomieszczenie. Podszedł do mnie mężczyzna w garniturze, i złapał mnie za podbródek.

- Zastanów się zanim coś powiesz jeszcze raz. -wycedził i uderzył mnie pięścią w brzuch, a potem w szczękę, poczułem się mdło i nabierająca się w mojej buzi krew. Kaszlałem i nabierałem szybko powietrza, ale on nie przestawał..

-To jak smarkaczu?! -powiedział łapiąc mnie za włosy i tak by widzieć moją twarz kompletnie całą w zadrapaniach i krwi sączącej się z nosa i ust.

- 93..32214...294 -powiedziałem jąkając się i wyplułem krew z ust wprost na jego buty. Wzdrygnął się, ale słysząc hasło, puścił mnie, szybko zapisując w telefonie. 

- Dobry chłopiec! - powiedział po paru minutach grzebiąc coś przy telefonie, pewnie sprawdzał wpisując numery z karty bankowej, potwierdzając je hasłem i dostał się do pieniędzy.  Spojrzał się na mnie posyłając mi krzywy uśmiech i powiedział coś w niezrozumiałym dla mnie języku do idioty, który trzymał mnie od pół godziny w mocnym uścisku wykręcając nadgarstki. 

Puścił je, a ja opadłem na ziemie krzywiąc się z bólu. Złapał mnie za kurtkę i podniósł do góry, zeszliśmy ze schodów i otworzył drzwi. Myślałem, że w końcu mnie puści, ale on otworzył drzwi do czarnego busa i mnie tam wrzucił, jak szmacianą lalkę..

- Wyrzucie go gdzieś poza centrum! -krzyknął, a ja poczułem jak moje oczy wypełniają łzy, ja nie czułem bólu, ja czułem jak moje ciało pali się żywcem, wszystko pulsowało dwa razy szybciej, a jedyne co mogłem zrobić to zwinąć się z bólu i czekać, aż nastąpi mój koniec.

-----------------------------

Po dwóch godzinach poczułem jak zatrzymuje się bus, i otwierają się tylne drzwi.

- Szkoda mi go. -powiedział jeden z nich, patrząc się na mnie ze współczuciem. 

- Gdyby nie trafił na tych pojebanych ludzi, pewnie byłby już w domu..ale praca to praca Ben! -powiedział, i złapał mnie w pasie próbując powoli wyciągnąć z auta.

Syknąłem z bólu i zacisnąłem mocniej szczękę. 

- Wybacz młody, jedyne co możemy zrobić to być dla Ciebie delikatni. -mówiąc to, złapali mnie pod ramie i usadowili mnie na najbliższym przystanku autobusowym.

Popatrzyli się na mnie jeszcze parę razy i jeden nie wytrzymał. Wyciągnął z przedniego siedzenia jakiś materiał i przykrył mnie nim, popatrzyłem się na niego nieprzytomnymi oczami i dostrzegłem w nich smutek. 

- Z-za co.....-powiedziałem starając nie zakrztusić własną krwią.

On jedynie zacisnął mocniej powieki i wyciągnął ze swojego portfela 10 dolarów i wsunął w kieszeń kurtki. Ruszył w kierunku drugiego i wsiedli do auta szybko odjeżdżając.

Zostałem sam.

------------------------------------------------

Hejka! W końcu zebrałam się na napisanie drugiego rozdziału, pisało mi się go niezwykle ciężko:(

Mam nadzieję, że zachęci was do dalszego czytania opowieści "Two blue hearts" :) 

Komentarze i głosy bardzo motywują. 

trxyex

Two blue hearts | TronnorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz