*Connor POV
Niebo nabierało odcieni pomarańczy mieszając się z wschodzącym słońcem tworząc piękną scenerię.
Ulubiona kawa już od paru godzin stała nietnięta i już dawno wystygła, mimo to jej aromat rozchodził się po mieszkaniu.
Telefon trzymany kurczowo w dłoni i milion czarnych scenariuszy przed oczami.
Wyszedł tylko na chwilę, a ta chwila trwa już paręnaście godzin.
45 nieodebranych połączeń.
Dlaczego pozwoliłem mu wyjść?
Dlaczego nie spytałem się po co wychodzi?
Do kogo?
Troye, daj mi znak życia, bo oszaleję.
Spojrzałem na wyświetlacz telefonu i spróbowałem ponownie, sygnał był, ale nie odebrał.
Rozważałem ponowne przeszukanie okolicy w pobliżu naszego mieszkania, ale zrobiłem to już dziesięć razy...
Co jeśli, on...?
Nie. Nie myśl tak.
Chwila przypływu myśli i coś mi tu nie pasowało.
Dziś rozstałem się z Chloe, a w zasadzie wczoraj, była wściekła.
Wiedziała dlaczego ją zostawiam.
Wiedziała dla kogo ją zostawiam.
Nie to niedorzeczne..
Jednak zadzwoniłem do niej.
Pierwszy sygnał, drugi, trzeci....
-T-taak? Co, postanowiłeś do mnie wrócić nad ranem? Connor ludzie o tej porze śpią! -pisnęła do telefonu, aż musiałem go odsunąć.
-Nie zajmę ci długo czasu... -zacząłem wzdychając.
-Co chcesz? - odpowiedziała, a ja dobrze wiedziałem, że marszy teraz czoło i sprawdza, która godzina.
-Troye zniknął... czy ty, no wiesz... wiesz coś na ten temat? To bardzo ważne. - wypowiadając jego imię zmiękłem i czułem się coraz bardziej bezsilny.
Chwila ciszy.
-Wiec, dzwonisz do mnie tylko w tej sprawie?! Nadal obchodzi cie tylko on? W takim razie powiem ci, że moi koledzy bardzo dobrze się nim zajmą. Wiesz jemu niekoniecznie spodoba się ta zemsta, żegnam! -wykrzynęła i rozłączyła się.
Poczułem się jakby ktoś zabrał mi możliwość oddychania, wstrzymywałem oddech.
Jacy koledzy?! Co oni mu zrobili?!
Próbowałem dodzwonić się do tej podłej suki jeszcze raz, ale odrzucała moje połączenia!
Dostałem ataku paniki, potłukłem wszystko co było koło mnie i zacząłem płakać bijąc pięściami w ścianę.
Płakałem jak dziecko, a z każdą spływającą łzą moje serce bolało jeszcze bardziej.
Gdzie on może być?
Wstałem i chwiejnym ruchem ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych.
Gdziekolwiek jesteś, znajdę cię i zabiorę do domu Troye..
---------------------
Wróciłam na stałe, mam nadzieję, że ktoś czekał na powrót i bardzo się z tego ucieszy 😅 pozdrawiam, trxye
CZYTASZ
Two blue hearts | Tronnor
FanfictionW jedną noc w Los Angeles może stać się tak wiele, że na drugi dzień obudzisz się z uczuciem, że zabrano Ci wszystko i czujesz się jak nikt przechodząc ulicą wśród tych wszystkich zapatrzonych w siebie ludzi. Wydajesz się niewidzialny, a jednak ktoś...