Troye POV
Obudził mnie przeszywający ból w skroniach. Zerwałem się z łóżka i krzyknąłem przeciągle kierując się w stronę kuchni. Dopadłem do szafki na dole i wyciągnąłem tabletki przeciwbólowe, tym samym nalewając sobie wody do szklanki.
Połknąłem ją niechętnie. Mówiłem już, że nie cierpię tabletek? Jak byłem mały zakrztusiłem się małą tabletką i chowam przed nimi urazę.
Usiadłem na krześle wpatrujac się w przestrzeń przede mną, Connor śpisz?Może to dziwne, ale odkąd mnie uratował minęły dwa tygodnie, a ja miewałem już tylko bóle głowy i trochę kuśtykałem na prawą nogę, uznałem, że dosc wykorzystywania jego dobroci, i chciałem wrócić do siebie.
Jedyny problem to taki, że nie wiem gdzie jestem, jestem tu pierwszy raz, i nie mam swojego telefonu z numerem ekipy, jednym słowem jestem niczym nie znaczącym tu człowiekiem w tak wielkim mieście. W głębi serca dziękowałem Connorowi, że mnie znalazł i pomógł, był tak cholernie troskliwy, codziennie poznawalismy się na nowo, zaraz po tym jak poczułem się lepiej wyszliśmy nawet na spacer, trzymałem się go blisko by znów się nie zgubić i nie wpaść na nikogo podejrzanego, bałem się.
Z zamyśleń wyrwał mnie widok zmierzającego w moim kierunku Connora.-Troye? Jest 4 rano, co się stało? -powiedział zaspanym głosem Con.
Spojrzałem na niego z lekkim uśmiechem, mój prywatny anioł stróż.
- Um po prostu znów dostałem tego cholernego uczucia, że moja głowa płonie i wyleciałem po tabletkę, pomogła mi. Przepraszam, jeśli Cie obudziłem. -odpowiedziałem spuszczając lekko głowę w dół przyglądając się swoimi dłoniom.
-Brzmiało to trochę jakby wydarła się dziewczyna, no nic! - powiedział zaczynając się smiać.
Kretyn.
Ale przez tego kretyna zacząłem się śmiać.
Wstałem i oparłem się o blat stołu.
-Więc, skoro już sie dowiedziałeś, że to nie jakaś dziewczyna tylko ja, to możesz wracać spać. Ja chyba też się położę, ale trochę źle się czuje. - zacząłem ziewając.
Connor jedynie spojrzał na mnie dziwne i podszedł do mnie bliżej. Co ty robisz? Popatrzył mi się w oczy, i jednym ruchem ręki złapał mnie za czoło. A, no tak...co ty sobie wyobrażałeś Troye?
-Chodź. -powiedział i złapał mnie za rękaw koszuli ciągnąć w stronę jego sypialni.
A więc to tak? Co kanapa Ci się znudziła?-Ale..po co? - nie żeby mi się to nie podobało.
- Jest 4 nad ranem, ty źle się czujesz, będę miał Cie na oku, to nic takiego. -uśmiechnął się.
Położyliśmy się w kierunku do siebie, Con od razu zasnął, ale ja nie mogłem.
Przypatrywałem mu się, jego policzki były zarumienione, a usta, aż kusiły by ich spróbować.
Pewnie jesteś hetero, co?
Po godzinie znudzony próbami zaśnięcia, wpatrywałem się w sufit, gdy nagle poczułem, dłoń na mojej. Wzdrygnąłem się. Spojrzałem w jego kierunku i uśmiechnąłem się. Był odkryty, jego koszulka była podwinięta lekko do góry, włosy rozwalone, a wyglądał jak jakiś pieprzony królewicz. Musisz być, aż tak przystojny?--------------------------------------------------
Hejka! Wróciłam wreszcie, rozdział krótki, ale po wakacjach weny brak 😂
Mam nadzieje, ze spodoba wam sie ten rozdział.
Komentarze i głosy motywują do dalszego pisania.
trxyex
CZYTASZ
Two blue hearts | Tronnor
FanfictionW jedną noc w Los Angeles może stać się tak wiele, że na drugi dzień obudzisz się z uczuciem, że zabrano Ci wszystko i czujesz się jak nikt przechodząc ulicą wśród tych wszystkich zapatrzonych w siebie ludzi. Wydajesz się niewidzialny, a jednak ktoś...