*Polecam włączyc piosenkę przed czytaniem*
Connor POV
Po skończonej kolacji chłopak siedział i nie wiedział co ma ze sobą zrobić, nerwowo stukał palcami o kubek od herbaty, i rozglądał się po kuchni wzrokiem.
Spojrzałem na niego pytająco.
-Czy mógłbym...czy byłaby taka możliwość bym mógł wziac prysznic? -spytał i od razu przeniósł wzrok na mnie.
-Jasne, że tak, głupie pytanie. -odpowiedziałem i wstałem by pomóc mu wstać.
Tym razem postanowiłem, że podeprę go ramieniem, bo wcześniej mógł sobie o mnie nie wiadomo co pomyśleć.
Przeszedł ze mną parę kroków w stronę łazienki, jednak zauważyłem jak zaciska powieki i przygryza mocno dolną wargę, by nie krzyknąć z bólu.
-Aż tak Cie tam obili? No pięknie, przecież ty nawet chodzić nie możesz! -powiedziałem, i bez wahania podniosłem go, by po chwili znów znajdował się w moich ramionach, otworzyłem drzwi od łazienki i postawiłem go na miękkim dywanie.
-D-dzięki. -powiedział chłopak.
-No to rozbieraj się, a ja zaraz przyniosę Ci czyste ubrania do przebrania i bieliznę. -odpowiedziałem odpierając się o próg drzwi.
Chłopak pobladł i spojrzał się na mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Rozbierać? -wyjąkał.
Zaśmiałem się, i spojrzałem na niego rozbawiony.
-Troye, powiedz mi proszę jak ty zamierzałeś wziac prysznic? W ubraniach? Nie bój się tak, przecież wyjdę. -odpowiedziałem, i wyszedłem z pomieszczenia by pójść po czyste ubrania.
Dałem mu trochę czasu i nie wchodziłem z powrotem.
-Connor..-usłyszałem ciche wołanie.
-Tak? - odpowiedziałem natychmiast.
-Mam mały problem, możesz przyjść?-powiedział jeszcze ciszej niż wcześniej.
Co się stało? Może nie wie jak ustawić ciepłą wodę, albo szuka jakiegoś ręcznika? Jednak, gdy wszedłem nie tego się spodziewałem. Chłopak stał tam tak samo jak wcześniej, w zasadzie chyba nic nie zrobił.
-Więc? -popatrzyłem się na niego, na co on tylko odwrócił wzrok i wydusił z siebie coś co mnie kompletnie zamurowało.
-Jestem tak obity, że nie dam rady nawet ściągnąć ubrań, gdy podnoszę dłonie, cholernie boli, ja jednak nie dam rady..to dziwne, ale czy możesz mi pomóc? Znaczy, nie musisz jak nie chcesz!-powiedział plątając się z każdym słowem.
Stałem tak w drzwiach i patrzyłem się na niego nieprzytomnie. co? ale? ja?
-Ee, a, tak tak, jasne. -powiedziałem i położyłem czyste ubrania na szafce obok.
Nie bardzo wiedziałem jak się zachować, ale uznałem, że skoro już tak bardzo chciałem mu pomóc, to przecież nie zostawię go teraz na pastwę losu, o nie to na pewno nie!
Podszedłem do niego troszkę bliżej, i złapałem delikatnie za materiał swetra i podciągnąłem go lekko do góry, delikatnie by nie wywołać u niego niepotrzebnego bólu, po chwili ściągnąłem cały sweter i rzuciłem go obok nas na ziemie.
Nawet nie patrzyłem mu się w oczy, to była dla mnie dziwna sytuacja i jeszcze to nieopisane uczucie w brzuchu i mojej głowie, z jednej strony przyjemne. Zaraz co?
Wziąłem głęboki oddech i złapałem delikatnie za jego biodra zsuwając dłonie na gumkę od spodni dresowych, zsunąłem spodnie powoli i również delikatnie do kostek. Kucnąłem pozbywając się ich również ze skarpetkami.
Koniec? Chciałbyś naiwny!
Do tej pory nie patrzyłem na twarz chłopaka, ale teraz musiałem, po prostu miałem taką potrzebę, zauważyłem, że jest cały zarumieniony, ale nie wystraszony, raczej skrępowany.
-Jesteś pewien, że nadal chcesz mi pomóc?-spytał nagle z lekką nutą ironii.
-Tak, przecież to nic takiego.. - Przysunąłem się do niego, i zamykając oczy ściągnąłem z niego bokserki, tak by opadły mu do kostek, na szczęście sam się ich pozbył przez nogi. Odetchnąłem z ulgą, jednak nie na długo.
-Dziękuje, ale z bandażami mam się myc? -powiedział, zakrywając wiadomo co.
Cholerne bandaże!
-No co ty! Już ściągam. -powiedziałem, i zrobiłem.
Dlaczego musiałeś mieć akurat największą ranę na udzie?
-Dasz radę już sam się umyć? -spytałem, choć wiedziałem, że pewnie nie.
-Um, chyba tak. -odpowiedział jakoś pewniej siebie.
Zaczął iść w stronę prysznica, chwiał się, jęczał z bólu, a i tak tam nie wszedł, co za dziecko.
Podszedłem do niego i pomogłem mu, ustawiłem ciepłą wodę, nakładając na gąbkę żel pod prysznic zacząłem delikatnie myc jego ciało, jego zadaniem było tylko utrzymanie się na nogach.
Była to chyba dla mnie najbardziej zawstydzająca sena jaką kiedykolwiek miałem, do tego te dziwne uczucie, z resztą nie dało się nie zauważyć, że ten chłopak jest idealnie zbudowany.
przestań Connor!
Po 15minutach, pomogłem mu wyjść i pierwsze co złapałem za ręcznik i zacząłem go lekko wycierać. To nic dziwnego Connor. Ty tylko pomagasz. Opanuj się.
Trochę męczyłem się z ubraniem na niego ubrań, ale udało się. Wytarłem jeszcze jego włosy o suchy ręcznik i znów go podniosłem, by zanieść do swojej sypialni, tłumaczyłem to sobie tym, że zaoszczędzimy czas.
Chłopak nie odzywał się, ale z każdą minutą był coraz bardziej czerwony, i to jak.
Położyłem go na łóżku i przykryłem kołdrą.
-Dziękuje Connor. -powiedział i posłał mi pierwszy raz szeroki uśmiech.
Odwzajemniłem go i kiwnąłem głową.
-Śpij dobrze Troye. -odpowiedziałem i wyszedłem. Usiadłem za drzwiami i odchyliłem głowę do tył spotykając się z ścianą. co ze mną?
Troye POV
Może to było głupie z mojej strony, ale jakoś musiałem wziac prysznic, prawie spaliłem się ze wstydu, ale było warto.
Z resztą to dziwne, ale podobało mi się to, jego ciepłe dłonie na moich biodrach, szyi, cholera!
Troye? Słyszysz sam siebie?
Znam go może parę godzin, a wyobrażałem sobie nie wiadomo co podczas tej nietypowej sceny, pewnie jest zażenowany. Rozmyślałem jeszcze tak parę minut, i w końcu zasnąłem.
----------------------------------------------------------------
W końcu nowy rozdział, mam nadzieje, że spodoba się wam!
Nie do końca tak miał wyglądać, ale wygrała ta wersja.
Komentarze i głosy mile widziane.
trxyex
CZYTASZ
Two blue hearts | Tronnor
FanfictionW jedną noc w Los Angeles może stać się tak wiele, że na drugi dzień obudzisz się z uczuciem, że zabrano Ci wszystko i czujesz się jak nikt przechodząc ulicą wśród tych wszystkich zapatrzonych w siebie ludzi. Wydajesz się niewidzialny, a jednak ktoś...