11 Moim ideałem

863 82 19
                                    

Obóz się zakończył. Zdecydowanie najlepszy obóz. Sebastian czuł się po nim po prostu szczęśliwy. Wracali właśnie autokarem. Tomek położył się na jego obojczyku. Szatyn przeczesał jego brązowe włosy, a potem ucałował lekko w czoło. Drugi cichutko mruknął i objął go w pasie. Pod ich stopami spał Michael. Och... długo przekonywali kierowce, aby pozwolił na przewiezienie tego psa. Szkoda, że zaraz po przyjeździe będą musieli go oddać Rafałowi. On pierwszy zgłosił się na ochotnika, aby zostać jego nowym właścicielem, choć jak to już wszyscy wcześniej ustalili: Miki należy do całej grupy Jabłek Adama, więc każdy będzie mógł go odwiedzić. Z resztą... tam będzie miał dobrą opiekę. 

Pojazd stanął... czas wysiadać. Trzeba się pożegnać. Z trzecioklasistami, których za rok już w tej szkole nie będzie. To smutne, że muszą odejść. No ale życie cały czas biegnie do przodu, nie da się go zatrzymać. 

-Pa Mickey- Tomek pomachał mu. Wcześniej oczywiście go porządnie wyściskał - Przyjdę do ciebie za tydzień, okej? 

On zamerdał na te słowa ogonem i polizał go po policzku. Liczył, że chłopak dotrzyma obietnicy. Rafał zawołał go i wszyscy się rozeszli w swoją stronę. Plac pod szkołą pozostał pusty. Sebastian i Tomek wracali razem. Rozmawiali przez całą drogę, aż dotarli po dom starszego. 

-To do... soboty? - spytał mało pewnie ciemnowłosy. 

-U mnie? 

-Będę o dwunastej - obiecał i cmoknął go szybko w kącik ust. To był naprawdę szybki całus, przecież nikt nie miał tego zobaczyć. Miał już iść dalej, ale Tomek go zatrzymał. 

-Kocham cię -powiedział... tak dla przypomnienia, żeby tamten przypadkiem nie zapomniał.

-Ja ciebie bardziej. 

Obaj tego dnia czuli, że są w sobie szaleńczo zakochani. Ta miłość rozpierała ich od środka.   

***

U Abramskich zdarzył się jakiś cud. Kuba pogodził się z rodzicami, a ci pozwolili mu zostać fryzjerem. Podobno oni wcale nie chcieli go z mieszkania wyrzucać na zawsze... Myśleli, że jeśli to zrobią to synek wróci po tygodniu z podkulonym ogonem bez grosza przy duszy i posłucha rad swoich staruszków. Ale matka i ojciec mocno się zdziwili, gdy on nie wracał tak długo. A gdy zaczęli się do niego dodzwaniać i szukać...okazało się, że on bardzo dobrze sobie radzi. Zostawili więc jego życie dla niego i postanowili się zwyczajnie nie wtrącać w interesy Kuby. 

Dzięki tej sytuacji, Sebastian zaczął myśleć, że wyjście z szafy przed rodzicami nie będzie, aż tak strasznym pomysłem, jak przypuszczał. Jednak "aż tak strasznym" nie oznaczało wcale, że będzie to dobry pomysł. Nadal się obawiał tego, jak mogą zareagować. Ale... to zawsze mały kroczek do przodu, żeby stać się w pełni ujawnionym gejem. 

***

Drugiego dnia Sebastian wybrał się na zakupy. Właśnie z nich wracał, ścieżką przez tutejszy park. Nagle w zasięgu jego wzroku znalazł się Michael. Biegł wprost na niego, z wywieszonym na zewnątrz językiem, ciągnąc za sobą czerwoną smycz. Czyżby się zerwał? Sebastianowi nie było dane dłużej się nad tym zastanawiać, bo zwierzak niemal rzucił się na niego. Chłopak z zaskoczenia opuścił torby i padł plecami na ziemię. Sierściuch ocierał się o niego i merdał wesoło ogonem. Stęsknił się za Sebą. 

-Majk! - usłyszał nagle wołanie Rafała, który biegł zdyszany w ich kierunku. 

-Co się stało?- spytał, gdy Pakowski doszedł do nich. 

-On... -wziął wdech, ponieważ się mocno zmęczył tym pościgiem -On chyba nie chce u mnie zostać. 

-Czyli... Ja mam go zabrać?- zdziwił się zielonooki. 

Rafał twierdząco kiwnął głową, nadal podtrzymując ręce na kolanach. Znał się na psach i raczej umiał określić czego potrzebują. Z tej jednodniowej obserwacji Michael jasno dał znać, że nie czuje się dobrze w towarzystwie innych psów, bo woli mieszkać z Sebastianem albo Tomkiem. Na twarzy Sebastiana momentalnie zawitał uśmiech. Bardzo chciał zabrać ze sobą tego psa. Uwielbiał go i tęsknił równie mocno. Musiał się zgodzić i go wziąć. Po uzgodnieniu wszystkiego z Rafałem i krótkiej pogawędce nadszedł czas, żeby się pożegnać. 

-Wiem, że nie znasz się na dziewczynach... ale -zaczął nieśmiało Rafał. Nie miał zamiaru go urazić, a bardzo potrzebował rady - Ale znasz Kamilę. Wiesz co mogę dla niej zrobić? Dzisiaj mamy randkę i ja...

-Nie przejmuj się -od razu poklepał go po ramieniu- Zachowuj się przyzwoicie, bądź miły, a jeśli chcesz zdobyć jej serce... to tylko poprzez czekoladki. Ona je kocha. 

-To wystarczy? - zdziwił się. 

-Wystarczy? -powtórzył młodszy, śmiejąc się pod nosem- Oczywiście, że nie. Musisz jej udowodnić, że ci na niej zależy. Nie wiem jak... znajdź swój własny sposób. 

-Chyba się w niej zakochałem- westchnął, wypowiadając to ot tak - Pierwszy raz czuję coś takiego. Ona jest tak idealna, rozumiesz? 

-Och... Wiem o czym mówisz. Dla mnie Tomek jest ideałem. 

-O nie! - Pakowski natychmiast oprzytomniał i powiedział niby poważnym tonem - Kama jest bardziej idealna. 

-Chyba żartujesz. Tomek to najidealniejsza osoba na świecie. Na ma takiej drugiej. 

Mogliby tak się sprzeczać do końca, ale bez przesady. To wiadome, że ich miłość będzie tą najlepszą. Teraz pora wracać do domu. 

***

Sebastian zdał sobie sprawę, że tak duży pies nie będzie szczęśliwy w małym mieszkanku. Musiał go oddać swojemu chłopakowi. Nie ma innego wyjścia. A gdy to już zrobił... całą trójką wybrali się na długi spacer po lesie. Chłopcy trzymali się za ręce, idąc wydeptaną przez innych śnieżką. Słońce przebijało się przez korony drzew. Ta chwila była taka piękna. 

-Mam dla ciebie coś jeszcze niż tylko ten zegarek -zagadnął nagle straszy, wyjmując z swojej torby rysunek, który przedstawiał ich dwójkę. Podał go Sebastianowi.

-Sam to zrobiłeś? Wiedziałem, że ładnie rysujesz, ale żeby aż tak? -zachwycił się, zwijając kartkę starannie, tak aby jej nie pognieść - Dziękuję, skarbie. To symbol tego, że już zawsze będziemy razem. 

-I nic nas już nie rozdzieli?- zapytał brunet, opierając na moment głowę o ramię drugiego. 

-Nic. Nigdy -odpowiedział Sebastian, pewien swoich słów. 

-A gdybym zachorował? - dopytywał. 

-Wtedy będę przy tobie - powiedział bez najmniejszego zastanowienia, lecz zaraz potem zatrzymał się i przystanął. Jego twarz pobladła, bo właśnie zdał sobie z czegoś sprawę.

-Co się stało? -zaniepokoił się Tomek. 

-Kochanie? - powoli odwrócił wzrok w jego stronę - Chcesz mi powiedzieć, że jesteś chory? 

-Nie, no coś ty -prychnął i machnął ręką jakby to było jakieś niedorzeczne. 

Sebastian dałby sobie spokój, ale widział że jego chłopak się zdenerwował. On coś ukrywa. Wiedział to. Już wcześniej widział jak bardzo mizernie on wyglądał. Zdawał sobie sprawę, że jest z nim coś nie tak.

-Powiedź mi - nalegał ciemnowłosy. 

-To nic takiego - Tomek chciał jak najszybciej uciąć ten temat i ruszyć dalej, lecz jego chłopak mocno chwycił jego koszule i pociągnął w swoją stronę. 

-Mów! To nie jest śmieszne. Chorujesz? Co to jest?

-Och... wcale nie choruje. Po prostu mam lekką niedowagę. Mówiłem, że to nic takiego. 

-Niedowagę? 

-Mhm - mruknął, choć oboje wiedzieli, że to nie wszystko. Tomek jednak nalegał na to, aby zakończyć rozmowę i iść po prostu dalej. 

-Nie ważne co się stanie. Nie zostawię cię - przyrzekł i ucałował go czule w czoło. 


*rysunek Tomka

Nigdy mnie nie pozna ZAWIESZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz