12 Kto?

867 78 25
                                    

-A może zjesz jeszcze troszkę. Mała dokładka- namawiał szatyn, kusząc swojego chłopaka kolejną porcją makaronu z sosem pomidorowym. 

-Mówiłem ci, że nie jestem głodny- westchnął Tomek odkładając brudny talerz do zmywarki.

-Przestań. Nie zjadłeś prawie niczego - przekonywał go. 

-Jadłem zanim tu się zjawiłeś. Od kilku dni mi wpychasz to jedzenie na siłę, ja już nie mogę - chłopak podparł się o blat, jakby się czymś zmęczył. 

-W porządku... Ja po prostu się o ciebie martwię - Sebastian przybliżył się do niego, położył jedną dłoń na biodrze bruneta, a drugą na jego policzek, po czym pocałował delikatnie kącik jego ust.

-Nic mi nie jest - zapewnił, uśmiechając się lekko na tą pieszczotę. 

Sebastian przytaknął głową, chcąc mu pokazać że w to wierzy. Ale nie było tak. Co prawda Tomek nie powiedział mu wszystkiego, ale każdy głupi domyśliłby się, że to anoreksja. Z nią nie ma żartów. Najgorsze było to, że Sebastian się o to obwiniał. Łącząc wszystkie fakty, wynikało jasno, że Tomek przestał jeść właśnie przez niego. W lutym zerwali i to pewne, że od tamtego momentu to się zaczęło. 

A Tomek... on miał już serdecznie dość Seby. To znaczy... jego nigdy nie miał dość. Chodzi o jego zachowanie. Te ciągłe nachodzenie go w domu i sprawdzanie czy coś zjadł. Ale cóż miał poradzić. Przybrał kilogram na wadze dzięki tym jego zabiegom, więc nie powinien go chyba winić. Sebastian przychodził do niego codziennie o tej samej porze. Brunetowi podobało się to, że jego chłopak się o niego tak troszczy. Chociaż, że to stawało się zbyt denerwujące, kochał go za tą jego czułość. 

***

Była sobota, już po dwunastej. A on gdzie? Czemu go tu jeszcze nie ma? Mimo tego, że Tomek nienawidził pouczania o zdrowym żywieniu to jednak brakowało mu tego. Nie myśląc więcej postanowił, że zwyczajnie odwiedzi swojego kochanka. Zabrał ze sobą oczywiście Michaela. Po drodze zaszedł jeszcze do sklepu po słodkiego batonika, a psu kupił jakiś przysmak. Dzisiaj czuł się wyjątkowo dobrze. Nic mu nie dolegało, nie było mu słabo jak dotychczas, a w dodatku to szczęście... Był niezmiernie zadowolony z tego, że wszystko mu wychodzi. Ma cudownego chłopaka, są wakacje, a jego choroba przestaje dawać po sobie złe znaki. Wspaniale. Tak właściwie to niebieskooki miał ochotę skakać z nadmiaru tego szczęścia. Postanowił wysłać kochanemu wiadomość:

Idę do ciebie, cukiereczku <3  Michael i ja się stęskniliśmy.

Niedługo potem otrzymał odpowiedź, która niezbyt mu się podobała: 

Nie przychodź. Dzisiaj nie mam czasu, przepraszam. Wkrótce się zobaczymy. Kocham cię. 

Wkrótce? To znaczy kiedy? I jak to, że nie ma czasu? Dla niego on nie ma czasu? Czym on jest tak zajęty, żeby nie mieć dla niego czasu? Co takiego się stało? Tymi pytaniami się zadręczał, kiedy wychodził z parku. Stwierdził, że to i tak nie ma sensu, bo przecież wkrótce, jak to określił jego chłopak, się spotkają i wszystko sobie wyjaśnią. Tymczasem nie ma się czym przejmować, bo pewnie to nic takiego.

Nie miał co ze sobą zrobić, więc wsiadł w pierwszy lepszy autobus, na którego przypadkiem natrafił. Doskonale wiedział, że ten zatrzymuje się tuż przy mieszkaniu jej najlepszej przyjaciółki, której swoją drogą już dawno nie odwiedzał. Pora sprawdzić jak się jej żyje. 

Zastał ją w swoim pokoju. Michael od razu wskoczył na łóżko Kamili, a ona zaskoczona wylała sok pomarańczowy na swoją pościel. 

Nigdy mnie nie pozna ZAWIESZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz