25 Ech...

330 37 17
                                    

Wakacje zleciały niewiarygodnie szybko. Już prawe miesiąc Tomek był trzecioklasistą. I już prawie miesiąc spotykał Sebastiana na korytarzach i w pokoju Adama. Oboje udawali zwykłych znajomych. Witali się, odgrywali razem jakieś małe role, nic poza tym. 

Sebastian z czasem zdał sobie sprawę, że nie tylko on zawinił. Przecież to Tomek pierwszy go zdradził. Przynajmniej tak myślał, a Tomek tylko upewniał go w jego domysłach. 

Kolejny raz wszystko się poknociło. Sebastian jeszcze parę tygodni temu miał nadzieję, że wszystko wróci do normy. Ale nie. To zwyczajny koniec. Sebastian próbował się z tym zwyczajnie pogodzić, chodząc z Kacprem albo Marcinem na piwo. Tomek natomiast postanowił skupić się całkowicie na maturze. Tata znalazł mu wymarzone studia w Australii. Projektowanie ubrań to jego pasja, chciał się temu poświęcić. A ostatnia klasa liceum służy do tego, aby myśleć o nauce i przyszłości. 

Od Alana dowiedział się, gdzie może doszlifować swój angielski. Zdecydowanie mu się przyda na maturze międzynarodowej, a najbardziej w samej Australii. Podobno miał kuzyna z Ameryki, który od dwóch lat mieszka w Polsce. Najlepsze w tym wszystkim było to, że byli rówieśnikami. Tomkowi zdecydowanie pasował taki korepetytor. Czuł, że dzięki niemu może się wiele nauczyć. 

A dzisiaj był dzień, kiedy mieli się umówić na pierwszą lekcje. Alan mówił, że dopiero kilka dni temu się dowiedział, że jego kuzyn wrócił, a Tomkowi zależało, aby jak najszybciej  zacząć naukę u niego. Był poniedziałek, a brunet miał wolne od zajęć. Podjechał do jego szkoły. 

Wszedł od razu do środka i rozejrzał się. Ludzie chodzili sobie w te i z powrotem. Poszedł dalej. Rozmawiał z tym chłopakiem przez telefon, a on mówił, że będzie na sali sportowej. Znalazł ją i wszedł na trybuny. 

- Mogę? - spytał jakiegoś blondyna, który siedział z najbliżej boiska. 

Wolał siedzieć obok niego, niż obok piszczących dziewczyn. Blondyn skinął głową na zgodę. 

Na sali ćwiczyło kilku chłopaków. Grali w kosza. Tomek przyjrzał się im i zobaczył pewnego szatyna. Był strasznie podobny do Alana. Wiedziałem, że to musi być mój nowy nauczyciel od angielskiego. 

- Co ty tu robisz, Iwo? - jakiś koszykarz zaczepił blondyna. 

Iwo wzruszył ramionami. 

- Jeszcze pomyślą, że przyprowadziłeś swojego chłopaka - pokazał na Tomka. - Chyba nie chcesz, żeby cię zaciągnęli do szatni, przebrali w sukienkę, a potem wypchnęli na główny hol, żeby całe liceum miało z ciebie ubaw?  

- Kordian, nie mieszaj w to obcych osób - powiedział. - Przepraszam - dodał, mówiąc do bruneta. 

- Lepiej uważaj - ostrzegł, biegnąc dalej z piłką. 

Tomek był zmieszany całą tą sytuacją. Tamten mu groził, czy co? 

- Nie pozwalaj sobie na takie gnębienie - powiedział Tomek. Sam był kiedyś szykanowany, więc nie chciał, aby innych też to spotkało. 

- Dzięki, ale poradzę sobie - odparł. 

Nagle podszedł do nich owy szatyn, kuzyn Alana. Nie wiedział jak wygląda, więc czemu tu przyszedł? Ach no tak, do Iwo. 

- Świetnie grałeś - skomentował z wielkim uśmiechem. 

- Florian? - spytał Tomek, nie mogąc się dłużej zastanawiać nad tym czy to on czy to nie on. 

Dwójka chłopaków spojrzała się na niego zaskoczona. 

- Znacie się? - zagadnął Iwo. 

- Alan mi powiedział, że będziesz mnie uczył - wytłumaczył. 

- Och, no tak! - przypomniał sobie i podał jemu dłoń. - Miło mi cię poznać. Chodźmy może do biblioteki. - zaproponował. 

Zebrali się i po chwili znaleźli się na miejscu. Usiedli na ławkach. Szatyn zapisał sobie adres, żeby mogli się tam widywać na lekcjach. Stwierdzili, że mogą się spotykać co wtorek po szkole. Tomek zauważył jak podczas tej rozmowy, Florian ukradkiem głaszcze skórę na dłoni Iwo swoim kciukiem. Urocze. 

Miłość jest wszędzie wokół niego, ale on sam jej nie doświadcza. Już nie. 

~*~

Kamila kolejny tydzień nawijała o tym swoim aktorze teatralnym. Tomek myślał, że ją zamorduje, ale wytrwał. Była w nim na zabój zakochana, a chłopak miał już dość tych niekończących się walentynek. 

Zobaczył Sebastiana i coś w nim kolejny raz pękło. 

Po cholerę to wszystko się zaczęło, a potem skończyło? Beznadziejnie. 

Ale Sebastian w weekendy radził sobie znakomicie. Miał stałego ulicznego pijaka, któremu płacił, żeby kupił mu wino. I takim oto sposobem, stało się rutyną, że w soboty po treningu się upija i zwyczajnie zapomina o tych wszystkich walniętych sprawach. A potem zaczął chodzić na wagary, bo zbyt źle się czuł po wypiciu takiej ilości alkoholu. Niszczył siebie z dnia na dzień. Ale nie dbał o to. Nie dbał zupełnie. 

Sebastian i Tomek rozeszli się i nieprędko ich drogi się znowu zejdą. 

*Hopelessly Devoted To You 

*Dla pojoasiarno. Wiem, że ten rozdział jest beznadziejny, ale ty wiesz jak baaaardzo mi się go nie chciało pisać. Jednak w twoje urodziny... proszę bardzo. 

Najlepszego! <3 



Nigdy mnie nie pozna ZAWIESZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz