Rozdział 3

46 5 9
                                    



W poprzednim rozdziale:

Nagle zaczął dzwonić dzwonek na lekcje.

- Cholera, przyjdziesz dziś do mnie? Pogadamy.

Obecnie:

- Czemu nie? - uśmiechnął się - Podaj tylko adres. I numer telefonu.

- Proszę.

- O kurde, Smith nas zabije.

- Kto to jest?

- Nauczyciel historii magicznej.

- Surowy?

-Nawet nie wiesz jak. - zaśmiał się. -Chodź.

Poczułam dziwne ciepło na dłoni. Gdy spojrzałam na swoją rękę, zobaczyłam, że Luke trzyma mnie za nią. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że w ogóle mi to nie przeszkadza.  

Gdy weszliśmy na lekcje, wszystkie oczy skierowali się na nas, a tak właściwie na mnie.

-Dzi-dzień dobry. - wyksztusiłam - Jestem nowa.

- Jak się nazywasz?

- Anastacia Clark.

- Dobrze Anastacio. Wytłumacz mi tylko jedno. Dlaczego masz różowe włosy?

- Yyy... Musze mówić?

- Owszem.

- Dobrze. Mam je od urodzenia. Zdarza się to jednej na tysiąc czarownic.

-  Jesteś jedyną czarownicą w tej szkole posiadającą dar. Nie zmarnuj go. - powiedział. - A teraz usiądź. Z tego co wiem, to we wszystkich klasach, jest tylko jedno wolne miejsce.

- Koło kogo? - przyznam, jestem trochę zdenerwowana. Co jeśli będę musiała siedzieć obok jakiejś pustej lali albo podrywacza?

- Luke Morgan. Chyba już go polubiłaś, prawda?

- Prawda.

Poszłam w stronę ławki w której siedział Luke.

- Teraz jesteś na mnie skazana jeszcze bardziej niż poprzednio. - uśmiechnął się pokazując rząd białych zębów.


PO LEKCJACH

- To co Lukey, jedziesz ze mną, czy masz swoje auto?

- Mogę jechać z tobą. Ja do szkoły przenoszę się  za pomocą zaklęcia teleportacji.

- Wiesz, mimo tego że jestem czarownicą i mogę zrobić wszystko, to wole jeździć autem.

- Rozumiem cię.

- To jak?  Jedziemy?

- Jedziemy.






Siemanko Ludziki! Mamy koniec kolejnego rozdziału. co o nim sądzicie?

Piszcie w komentarzach.

Proszę cię również o zostawienie gwiazdeczki, bo to dla mnie duża motywacja.


Do następnego Misiaki

Jeden GestOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz