Rozdział 13

14 3 0
                                    

- Polują na wybrane?!

- Anastacio, nie denerwuj się, wszystko będzie dobrze. - powiedział Luke.

- Wszystko będzie dobrze?! Jacyś ludzie polują na mnie i twoją matkę, a my nawet nie wiemy dla czego! Nie rozumiesz tego?!

- Kochanie, będziesz pod moją opieką. Nie pozwolę cię skrzywdzić. - do moich oczu mimowolnie napłynęły łzy. Jestem dla niego ważna? Chyba tak, skoro mówi że będzie się mną opiekował. Przecież nie powiedział by tego, żeby mnie okłamać, prawda?

- Je-jestem dla ciebie ważna? - zapytałam.

- Anastacio, czy kiedykolwiek zrobiłem coś, przez co mogłabyś pomyśleć, że nie jesteś dla mnie ważna?

- Nie. Przepraszam... Po prostu chciałam się upewnić że... - Luke miał chyba dość tego co mówię i złączył nasze usta. Oddałam pocałunek, lecz po chwili usłyszałam za sobą chrząknięcie.

- Ha, wiedziałam! - mama Luke'a cieszyła się jak małe dziecko. - Mówiłam że między wami jest jakaś aura, a wy to zlekceważyliście. Tylko proszę was... Nie chce jeszcze zostać babcią.

- Ale my nie jesteśmy razem.

- No właśnie... - Luke ze zdenerwowaniem podrapał się po karku. - Zanim nam przerwano, chciałem cię o coś zapytać...

- Tak?

- Anastacio, wiesz że zależy mi na tobie i nigdy cię nie zranię. Nie jestem  chłopakiem, który rzuca dziewczynę tylko dla tego że jest inna. Ja... Po prostu cię kocham. Chcę tylko wiedzieć czy coś do mnie czujesz...

- Luke, ja... Zależy mi na tobie, nawet nie wiesz jak bardzo. Nie czuje do ciebie "czegoś", bo wiem co do ciebie czuje... Ja cię kocham.

Teraz nie liczył się już nikt inny, tylko Luke. Nie zwracałam uwagi na wiwatujących chłopaków, czy zapłakaną panią Morgan. Patrzyłam w jego niebieskie, pełne szczęścia tęczówki. Chwycił moją twarz w dłonie i przybliżył usta do moich. Stanęłam na palcach, tym samym połączyłam nasze usta. Gdy oderwał się ode moich warg, oparł czoło o moje i złączył nasze dłonie.

- Mamo, gdzie Anastacia będzie spać. - zapytał Issac.

- No tak... przecież nie mamy żadnego wolnego pokoju.

- Pani Morgan, za pozwoleniem, nie mogę spoć w pokoju Luke'a?

- Zgoda, tylko pamiętajcie o czym mówiłam wcześniej. Anastacio mów mi Liz, zgoda?

- Dobrze, to ja pójdę się położyć... Jestem zmęczona.

- Chcesz jakąś piżamę?

- Nie, dziękuje. Od czego mam magiczne moce. Dobranoc.

- Dobranoc. - odpowiedzieli chórem.

************

Jestem w ciemnym lesie. Tylko skąd ja się tu do cholery wzięłam?! Poczułam coś ciepłego na rękach. Krew. Wszędzie była krew. I ciała. Ciała osób które znam, lubię i kocham. Spojrzałam w bok i zobaczyłam coś, co sprawiło że moje serce zatrzymało się na chwile. Jakieś dwa  metry ode mnie leżał Luke. Leżał na trawie w kałuży krwi, która powoli zaczęła wsiąkać w glebę.   Podeszłam do niego i uklękłam. Nagle poczułam przeszywający mnie ból i już po chwili leżałam na ciele chłopaka.

Obudziłam się przerażona i zlana potem.

- Kochanie, co się stało?

- To było straszne...

- Ale co?

- Ten sen, wizja czy Bóg wie co jeszcze.

- Nie bój się... Jestem tu.

- Kocham cię.

- Ja ciebie też.

Chwycił mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie. Oparłam głowę o jego nagą klatkę piersiową i wdychałam zapach cudownych perfum chłopaka.






Hejka! Łapcie nowiutki rozdział! 

Jak wszyscy wiemy wakacje się już kończą i czas iść do szkoły. Z tego właśnie powodu planuje zrobić maraton, zaczynając od jutra. Z samego rana zacznę pisać i jak najszybciej wstawiać rozdziały. Nie wiem ile ich zrobię, ale postaram się napisać jak najwięcej. Jutro, do godziny dziesiątej bądź jedenastej powinien pojawić się pierwszy odcinek maratonu. 

Do następnego Misiaki


Jeden GestOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz