Rozdział 4

41 5 0
                                    

- Mieszkasz sama?

- Sama, samiusieńka. A ty?

- Z rodzicami i trójką rodzeństwa.

- To... Nieciekawie. - przyznałam. - Ja zawsze mieszkałam najwyżej z rodzicami, bo jestem jedynaczką.

- Ty to masz szczęście.

- Czy ja wiem... Przez połowe swojego życia musiałam ukrywać to, że jestem czarownicą. - blondyn podszedł do mnie i objął mnie w talii. Spojrzałam mu w oczy, na co on się uśmiechnął.

- Co cię trapi? - powiedział niespodziewanie.

- Nic... Czemu miałoby mnie coś trapić?

- Jesteś jakaś przygaszona.

- Luke, nie martw się... Wszystko jest dobrze. Po prostu nie mogę zrozumieć dlaczego ludzie w Londynie, gdy tylko dowiedzieli się że jestem czarownicą, z nienawidzili mnie.

- Ludzie boją się tego, czego nie rozumieją albo nieznają. W Londynie pewnie mało kto wierzy w czarownice i czarodziejów. W Liverpool, ludzie są wychowywani ze świadomością o takich rzeczach.

- To miasto jest wspaniałe... Czuje że zostanę tu na zawsze.

- Dobrze moja wybrano... Co robimy?

- Zamawiamy pizze?

- Jestem za.

⭐⭐⭐⭐⭐

- Nigdy jeszcze nie miałem przyjaciółki.

- Serio?

- Tak... Ludzie myślą że jestem strasznym narcyzem i się ode mnie odsuwają.

- A jesteś nim?

- Czy ja wiem? Może...

- Lukey, ja nigdy nie miałam żadnego przyjaciela ani przyjaciółki. Myśleli że jestem jakąś wariatką.

- Anastacio...

- Tak?

- Możesz mi powiedzieć jak ludzie dowiedzieli się o tym że jesteś czarownicą?

- Więc to było tak...

Witam was Mordki moje małe... Przepraszam was za zakończenie ale musiałam...

Powinniście mi dziękować, bo jest 00:35, a ja pisze dla was rozdział.

Do następnego Misiaki.

Jeden GestOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz