Rozdział 16 (Maraton)

21 3 0
                                    

Pisk. Krzyk. Krew. Znowu to dziwne uczucie w głowie. Kolejna wizja nie różniła się zbytnio od poprzedniej. Ale była jedna bardzo wyraźna różnica... Luke żył, niestety nie na długo. Gdy miałam podejść do niego, został potraktowany śmiertelnym zaklęciem. Gdy tylko promień Dotknął chłopaka, ten padł na ziemię. Z moich ust wydobył się krzyk. No bo co innego można zrobić, gdy najważniejsza osoba w twoim życiu, umiera na twoich oczach.

Zerwałam się z łóżka. Spojżałam na drugą połowę materaca, lecz nie zobaczyłam na niej chłopaka. Z niepokojem wyszłam z pokoju, kierójąc się w stronę kuchni. Zbiegłam po schodach i weszłam do pomieszczenia gdzie zobaczyłam...

Hej, hej miśki! Przepraszam za to, ale musiałam.

Do następnego Misiaki

Jeden GestOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz