Zastanawiam się, czy zamieścić w tym opowiadaniu kilka wątków erotycznych (tzw. smut). Co o tym myślicie? Macie coś przeciwko?
W tym rozdziale dzieje się już nieco więcej. W kolejnym planuję bal i mały zwrot akcji. Chyba czas się z wami trochę podroczyć. Mam nadzieję, że spodoba wam się ten rozdział. Jak zwykle będę wdzięczna za wszystkie komentarze, one motywują do dalszego pisania. Miłej lektury, enjoy!
Zbudził ją stukot talerzy i sztućców. Otworzyła niechętnie oczy, ziewnęła zasłaniając usta dłonią. Usiadła na łóżku i rozejrzała się. Skrzaty nakrywały do stołu robiąc odrobinę hałasu. Jej wzrok powędrował dalej - spojrzała na Severusa, który w pełni ubrany przeglądał jakieś dokumenty.
- Dzień dobry. - mruknęła. Czarne oczy mężczyzny zwróciły się w jej stronę, a ta mimochodem poprawiłam rozczochrane włosy.
- Dzień dobry. - odpowiedział.
- Która godzina?
- Dziewiąta trzydzieści. - mruknął wracając do przeglądania dokumentów. Nie kontynuowała rozmowy. Wstała z łóżka i bez słowa ruszyła do łazienki. Wzięła szybki prysznic, rozczesała i upięła włosy w kok, puszczając jedynie kilka pasm, które okalały jej twarz. Dzień zapowiadał się ciepły, wręcz upalny więc założyła lekką, długą, białą sukienkę z rękawem sięgającym za łokieć. Była wyszywana koronką, a w pasie przewiązana była zieloną wstęgą. Wyszła z łazienki i bez słowa podeszła do szkatułki z biżuterią, by założyć złotą bransoletkę, łańcuszek z drobnym wisiorkiem w kształcie serca i pasujące kolczyki. Spojrzała ukradkiem na Severusa, na co on tylko skinął głową z aprobatą, a ona nieco się rozluźniła. Dziś miała poznać wszystkich więc nieco się bała.
- Śniadanie będziemy jadać w pokoju. Właściwie to tylko kolacje są wspólne. - zaczął mistrz eliksirów. - Koło jedenastej odbędzie się spotkanie, na którym będę musiał obowiązkowo być. Dlatego po śniadaniu przedstawię Cię oficjalnie wszystkim, a później będziesz zdana na siebie. Dziś wieczorem odbędzie się także bankiet powitalny, znając moich "przyjaciół" to będzie to raczej bal, ale jakoś to zniesiemy. - powiedział siadając do stołu. Przez chwilę stała jak sparaliżowana, ale wzięła się w garść i poszła w jego ślady. Stół był zastawiony półmiskami z wędlinami, warzywami, serami, owocami, stał też koszyczek z pieczywem oraz imbryczki z kawą i herbatą oraz karafka soku pomarańczowego, a także parująca jajecznica i inne śniadaniowe przysmaki.
- Prawie, jak w Hogwarcie. - mruknęła będąc pod wrażeniem. Severus w odpowiedzi jedynie prychnął. Rudowłosa nalała sobie do szklanki trochę soku, a na talerz nałożyła kilka cząstek mango, pomarańczy oraz kilka truskawek. Mężczyzna natomiast zajadał się jajkami, pochłonął niemal cały półmisek. Salomea w rozbawieniu przyglądała się jak pochłania kolejną porcję jedzenia. W końcu Severus spojrzał na nią i skrzywił się.
- Czego?
- Masz osiem żołądków? - spytała uśmiechając się niewinnie.
- Zapewniam Cię, że tylko jeden. - warknął. - A za porównywanie mnie do krowy powinnaś oberwać.
- Jak to? - spytała robiąc zszokowaną minę. - Nie wiem o co mnie Pan osądza. Ja tylko się zdziwiłam pańskimi możliwościami.
- Jassssne.
- No tak. - starała się utrzymać swoją minę niewiniątka jednak jej to nie wyszło i parsknęła śmiechem.
- Rzeczywiście bardzo śmieszne. - skrzywił się. - To reakcja na stres?
- Chyba tak. - mruknęła, gdy się uspokoiła. - Będzie dobrze, prawda?
- Jeśli niczego nie spieprzysz. - wzruszył ramionami.
CZYTASZ
Severus Snape i uroki leczenia
Fiksi PenggemarSalomea jest stażystką w Hogwarcie. Poznaje Severusa, gdy ten powraca poturbowany z podwieczorku u Czarnego Pana. Coś między nimi iskrzy i buduje się nić porozumienia, ale czy to wystarczy? Czy Severus pozwoli sobie na uczucia i odrobinę szczęścia...