Jestem ciekawa, czy zgadniecie jak nazywa się "poeta", którego zacytowałam. 😁
Btw. Pisałam ten rozdział na telefonie więc jeśli pojawi się więcej błędów niż zwykle to właśnie dlatego. Przysięgam, że nie stałam się głupsza xD
Mijały kolejne dni, a Salomea wciąż nie zebrała w sobie wystarczająco dużo odwagi, żeby powiedzieć Severusowi. Stała się milcząca i coraz częściej siedziała zagubiona w swoich myślach.
Co jakiś czas dostawała wiadomość od Robin z pytaniem, czy już mu powiedziała. Rudowłosa czarownica postanowiła ją ignorować.
- Stało się coś, że Robin jest taka nachalna? - zainteresował się mistrz eliksirów. Zirytował się, gdy przez długi czas nie dostał odpowiedzi. - Na litość Merlina, co z tobą? Zamieniłaś się na mózgi z gumochłonem? - warknął.
- Musisz zawsze mnie obrażać? - zaszlochała Salomea. Wielkie krople łez potoczyły się po jej policzkach. Mężczyzna zamrugał zdziwiony tą nietypową reakcją.
- Przestań histeryzować. - przewrócił oczyma. - Cofnęłaś się w rozwoju?
- Jesteś najgorszy, Severusie Snape!
- Skoro jestem taki najgorszy to, co tu jeszcze robisz? - zakpił.
- Już mnie tu nie ma. - zaszlochała. Wstała z fotela i wrzuciwszy proszek fiuu do kominka, weszła w ogień i wyszła w swoich komnatach. - Dupek! - krzyknęła jeszcze zanim ogień wrócił do swojej normalnej barwy.
Severus westchnął. Nie wiedział co się dzieje i szczerze mówiąc trochę go to niepokoiło. Może powinien porozmawiać z Robin? W końcu była też jego przyjaciółką, prawda? Wiedział jednak, że niczego się nie dowie. Robin jest lojalna.
Postanowił więc zająć się czymś innym, żeby odciągnąć swoją uwagę od Salomei. Miał wolne popołudnie więc postanowił trochę poeksperymentować. Niestety jego praca nie trwała długo, bo została przerwana przez Czarnego Pana.
Salomea leżała na łóżku starajac zająć czymś myśli postanowiła przeczytać książkę. Skończyło się na tym, że jedynie wpatrywała się w kartki. Przestraszyła się gdy przez drzwi przleciał srebrzysty kształt. Zdziwiona zobaczyła kruka zataczającego kręgi nad jej głową.
- Czarny Pan wzywa, weź się w garść i wyjdź przed bramę. - usłyszała głos Severusa. - Masz 10 minut, pospiesz się!To najgorszy moment na spotkanie z tym szaleńcem, jednak nie miała wyjścia. Zatrzasnęła książkę i zostawiła ją na łóżku, z którego wstała. Sięgnęła po płaszcz i pospiesznie wyszła. Wiedziała, że nieważne czy się spóźni Severus i tak na nią poczeka, jednak nie chciała narażać się Czarnemu Panu.
- Spóźniłaś się - powitał ją Severus.
Salomea postanowiła zignorować tę uwagę. - Od kiedy twoim patronusem jest kruk a nie łania? - spytała w zamian.
- Od jakieś czasu. - wzruszył ramionami. W końcu to nic ważnego.
- Cieszę się, że w końcu uwolniłeś się od Potterówny. - wymsknęło jej się.
- Skąd o niej wiesz? - zmarszczył brwi groźnie.
Rudowłosa poczuła jak jej serce przyspiesza. Jak mogła tak się wydać? Kretynka z niej. Przełknęła ślinę i wzruszyła ramionami. - Robin kiedyś coś wspomniała. Bez szczegółów wyjaśniła skąd u ciebie łania, mimo że w ogóle do ciebie nie pasuje.
- Robin za dużo gada. - westchnął. - Teraz muszę uwolnić się jeszcze od ciebie i będę miał święty spokój raz na zawsze.
Salomea westchnęła. Z jednej strony wiedziała, że mistrz eliksirów marudzi jak zwykle, ale z drugiej strony zabolały ją te słowa bardziej niż zwykle. Westchnęła ponownie. W jej głowie kłębiły się tysiące myśli, a wkrótce musi się zmierzyć z szleńcem. Najchętniej wzięłaby sobie wolne od tego wszystkiego.
CZYTASZ
Severus Snape i uroki leczenia
FanfictionSalomea jest stażystką w Hogwarcie. Poznaje Severusa, gdy ten powraca poturbowany z podwieczorku u Czarnego Pana. Coś między nimi iskrzy i buduje się nić porozumienia, ale czy to wystarczy? Czy Severus pozwoli sobie na uczucia i odrobinę szczęścia...