Will był, delikatnie mówiąc, wstrząśnięty. Patrzył na mnie z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy.
- J-ja-jak to twoją siostrą?
- Nie wiem. Jak spałam, to mi się przypomniało.
- No... dobra. Posłuchaj, to trochę... Zresztą, mniejsza. Jakie warunki postawił ci Alby?
- Noo... Dał mi ułaskawienie na okres 2 tygodni, a wszystkie wspomnienia mam zgłaszać jemu lub Newtowi.
- Ale jeśli dowiedzą się o tym, że Helen to twoja siostra, to... Nie, nie powiemy im. Na razie. To będzie nasza tajemnica, ogay?
- Jasne, ale czemu to robisz?
- Bo jesteś moją najlepszą przyjaciółką i nie pozwolę, żeby coś ci się stało.
Roześmiałam się i go przytuliłam.
Ale nagle zaczął mnie łaskotać.
- Nno nnnie hahah, tty zdrajhahaco! - tarzałam się na ziemi, rechocząc bez opamiętania. - Zazachowujesz się jjak Minhohoho!!! POMOCY!!!!!!
*JEM*
Szedłem spokojnie laskiem w stronę naszego ogniska, gdy nagle usłyszałem śmiech i krzyki. Pobiegłem tam. Kiedy dotarłem na miejsce zobaczyłem Willa łaskoczącego Cami. Postanowiłem zrobić mi kawał. Podkradłem się do niego po cichu i... z wrzaskiem, którego nie powstydziłby się Bóldożerca, powaliłem go na glebę i zacząłem łaskotać. Spojrzałem na dziewczynę, a potem na wiadro wody, służącej do gaszenia ogniska. Jego niedoszła ofiara w lot załapała, o co mi chodzi. Doskoczyła do nas, a ja odsunąłem się szybko. Chlust! i w jednej chwili zawartość wiadra znalazła się na naszym przyjacielu. Mój wzrok padł na kupę zgrabionych liści. Rzucać? Nie rzucać? Rzucać. Nabrałem listowia i obsypałem nimi wijącego się na ziemi chłopaka. Spojrzeliśmy z Cami na nasze dzieło. Will leżał na glebie, cały mokry i do tego caały w liściach. Beautiful. Przybiliśmy piątkę.
- A tak na serio, to miałem was znaleźć, bo Cami ma zaraz u nas staż - odezwałem się. Spojrzałem jeszcze raz na kumpla, który już zdążył się pozbierać i wstał. - Sorry stary, nie mogłem się powstrzymać.
Will tylko burknął pod nosem coś, co zabrzmiało mniej więcej jak "żartowniś się znalazł".
*CAMI*
Muszę przyznać, że to nam się udało.
- To gdzie teraz?
- Pragnę zaprosić szanowną pannę na staż u strefowych Plastrów - ukłonił mi się Jem, podając mi dłoń.
Złapałam ją i wskoczyłam mu na plecy.
- Wio!
Chłopak zarżał, zarył nogą w ziemię i pogalopował przed siebie. Will, chcąc nie chcąc, powlókł się za nami, mokry i obrażony.
Zatrzymaliśmy się przed Bazą, gdzie wpadliśmy na Minho. Omiótł wzrokiem Jema, mnie siedzącą na jego plecach i ociekającego wodą Willa.
- Co stary? - zwrócił sie do niego. - Ciebie też dopadła nasza czarna furia?
- Też? - mruknął Jem, patrząc na mnie z ukosa.
- Nie tylko ona - burknął pomocnik Plastra. - Ci dwoje nieźle sobie nagrabili.
Bardzo starałam się nie zachichotać. Spojrzałam na Jema, który też siłą powstrzymywał się od śmiechu.
- Nie martw się sztamaku. Drugiego dnia pobytu wylałem na tę małą wiadro wody, żeby ją obudzić. I, wierz mi, nigdy w życiu nie popełnię więcej tego błędu. Dziewczyna postanowiła się zemścić i niedość, że oblała mi głowę, to jeszcze resztę wody wlała mi za koszulę. A jaki ubaw miała. Potem zacząłem ją gonić i łaskotać i co mi z tego przyszło? - zaczął żalić się Azjata. - Zarobiłem drugie wiadro wody na łeb dzięki tobie i Newtowi, smrodasie, bo wam się ją ratować zachciało. Nikt mnie nie kocha - złapał się dramatycznie za serce.
- Gdybym wiedział, tobym nie ratował.
Zrobiłam minę zbitego psa.
- Ojj Will...
Podeszłam do niego, niestety zapominając o tym, że jest mokry. Na moje nieszczęście on dobrze o tym pamiętał. Przycisnął mnie do siebie z całej siły. I nie chciał puścić.
- Jem, mój współkonspiratorze, może byś mi pomógł? Minho, przyjacielu? - Wspólnymi siłami mnie uwolnili, a potem rozeszliśmy się. Azjata poszedł w stronę Pokoju Map, a my wdarpaliśmy się na piętro, bym mogła odbyć staż u przyjaciół.
Było nawet fajnie. W sumie nawet odnajdywałam się w bandażowaniu ran, itp.
Po 4 godzinach poszłam styrana ma kolację, którą szybko pochłonęłam.
Następnie powlokłam się w stronę mojego ulubionego drzewa i, oparta o masywny pień, odpłynęłam do krainy Morfeusza.
***
Jak się podoba perspektywa Jema? To taki jakby rozdział pożegnalny, bo przez jakiś czas ich nie będzie. Wstawię jescze odpowiednią informację. Bardzo dziękuję za oczka i gwiazdki, no i komentarze oczywiście. Buźka :*
CZYTASZ
Fearless||TMR
FanfictionBiegłam. Myśl, nakazałam sobie w duchu. Oddychaj. Obejrzałam się przez ramię i w ciągu sekundy moje opanowanie diabli wzięli. To było tuż za mną. I zbliżało się w zatrważającym tempie. Gdzie są moi przyjaciele, kiedy akurat są potrzebni?! Dotarłam d...
