6.Słabą masz kondychę.

746 94 9
                                    

*Taehyung*
Weszliśmy do lokalu, gdzie już było pełno ludzi. Rozdzieliliśmy się, każdy w swoją stronę. Ja poszedłem do szatni a Guk na swoje miejsce.
Gdy ubierałem na spokojne swój fartuch, do środka wpadł Minseok.
-Słuchaj młody -wspominałem, że jestem młodszy? -ja muszę pilnie wyjść. Stajesz na kasie, rach ciach ciach ciach, ja wracam, szef się nie dowiaduje, okej?
-Po co musisz wyjść? -spytałem, mrużąc oczy.
-Mój chłop jest idiotą, więc uznał, że gdy policja go zatrzyma za szybką jazdę, wyjdzie z auta, krzyknie 'Berek!' i zacznie spierniczać -zacząłem się śmiać- Muszę go odebrać z komendy.
-Okej, rozumiem -odpowiedziałem i przytaknąłem.
-Jakby szefuńcio wylazł ze swojej komnaty, powiedz mu że jestem w kiblu na dwójce czy coś -odpowiedział i wyszedł. Jeszcze raz się zaśmiałem i również ruszyłem w kierunku drzwi. Stanąłem na kasie i rozglądnąłem się po pełnej sali, a gdy zabrzmiał dzwonek, uśmiechnąłem się.

Praca na kasie jest trudniejsza niż kelnerowanie. Gdy jest się kelnerem, biegasz tylko po sali i wręczasz zamówienie do podanych stolików. Na kasie, musisz wiedzieć ile każdy produkt kosztuje, kasować (co liczy się z tym, że trzeba umieć obsługiwać kasę i znać cyferki), zanosić karteczki do wydawania tego wszystkiego i jeszcze cały czas stać na nogach.
Wracając do rzeczywistości. JeongGuk dostał już swoja kawę, a ja zdążyłem obsłużyć z 6 ludzi. Odkąd Minseok wyszedł, zrobił się o wiele mniejszy tłok, jednak nadal wszystkie stoliki są pozajmowane. Gdy tak beztrosko rysowałem sobie trójkąty i kwadraty, usłyszałem dzwonek znad drzwi. Podniosłem wzrok i ujrzałem parę z małym chłopczykiem. Skądś kojarzyłem te twarze, jednak niezbyt wiedziałem skąd.
-Dzień Dobry, chwilowo nie ma wolnych stolików -przywitałem się z uśmiechem, przez co mężczyzna zwrócił na mnie uwagę.
-Nie szkodzi, poczekamy -odpowiedział, przewracając oczami.
-Okej, w czym mogę w takim razie pomóc?
-Dwie czarne parzone ii... -przeciągnął końcówkę spoglądając ponownie na menu na ścianie. -...coś dla dzieciaka.
-Polecam ciasto malinowe -uśmiechnąłem się, a kobieta przytaknęła. Dzieciak miał mniej niż z rok, co liczy się z tym, że nie ma zębów więc niezbyt wiem jak on to ciasto zje.
-Może być -westchnął i wyciągnął portfel.
-Należy się 3900₩* -policzyłem szybko wszystkie ceny, po czym zabrałem dane pieniądze. -chwilę państwo poczekacie -westchnąłem, chowając pieniądze do kasy i drukując paragon. Uznałem, że jeszcze nie zaniosę zamówienia, bo jest to bez sensu gdy oni nie mają gdzie siedzieć.

Rozejrzałem się po lokalu, zatrzymując wzrok na Jeonie. Wlepiał wzrok w nowych klientów będąc białym jak sper... ściana. Niezbyt rozumiem czego tak się wystraszył.
-Widzę znajomą twarz, więc tam usiądziemy, dobrze? -mężczyzna pokazał palcem na stolik JeongGuka, a ja przytaknąłem. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę kto to jest. Są to rodzice Guka z jakimś bachorem. I właśnie oni zbliżają się do niego. Do Jeona który się ich boi. A dokładniej swojego ojca. Ja pierdolę.

Zaniosłem jak najszybciej zamówienie do wydawania i ruszyłem z powrotem na kasę. Cały czas przyglądałem się JeongGukowi i jego rodzicom. Usiedli na przeciwko jego, a on nawet nie mrugnął. Odpowiedział coś jego ojcu, po czym spuścił wzrok. Moja dusza cierpiała, gdy widziała smutnego a zarazem wystraszonego Guka.
-Taeil, chodź na chwilę -powiedziałem całkiem głośno. Chłopak posłusznie podszedł i spojrzał pytającym wzrokiem. -chcesz se odpocząć? -zapytałem.
-Jasne -odpowiedział ucieszony.
-To stań na kasie a ja chwilę po kelneruje -uznałem i nie czekając na odpowiedź, wyszedłem zza lady. Ruszyłem do okienka gdzie stało parę zamówień. Starałem się jak najczęściej przechodzić koło stolika nr.?? by usłyszeć fragmenty rozmów.
'Dobrze ojcze.'
'Czyli to mój brat?'
'Nie sądzisz, że to trochę zły wi...'
'I tak właściwie nic mi nie zr...'
'Co cię to?'
I tym podobne. Widać było po młodszym, jak nadal był zdenerwowany i trochę wystraszony.
Gdy wreszcie ujrzałem ich zamówienie, pędem ruszyłem do stolika gdzie siedzieli.
-Pańskie zamówienie -powiedziałem z udawanym uśmiechem. Spojrzeli na mnie.
-Taa, dziękujemy -odpowiedział trochę  z niechęcią w głosie.
-Podać coś jeszcze? -zapytałem, aby jeszcze bardziej ich zagadać.
-Nie, nie trzeba -odpowiedziała mi tym razem matka Jeona.
-Jeszcze raz bardzo przepraszam za ten tłum dzisiaj.
-Nic się nie stało -warknął.
-Miłego dnia życzę -powiedziałem na odchodne. Usłyszałem jeszcze pytanie 'To Kim Taehyung?'.

-Dobra, zmiana -podszedłem do lady udając, że dyszę.
-Słabą masz kondyche -zaśmiał się Taeil i poklepał mnie po plecach. Stanąłem ponownie za kasą i obserwowałem rodzinę Jeonów. Chłopak odpowiadał na pytania, a jego wyraz twarzy zmieniał się diametralnie. Raz wyglądała na wkurzoną, innym razem na smutną, a jeszcze innym na wystraszoną.Zamknąłem na chwilę oczy, a otwarłem je gdy usłyszałem dźwięk dzwonka. Przez drzwi wchodził Minseok. Spojrzałem na miejsce Guka, gdzie jego już nie było. Rozglądnąłem się po kawiarni i ujrzałem go zbliżającego się do wyjścia. Głowę miał pochyloną w dół, jednak dało się usłyszeć i zauważyć pociągnięcia nosem i mokre policzki. Minął się z Minseokiem, po czym wyszedł z lokalu, wycierając nos w rękaw.
-Dzięki sta... -zaczął Minseok, lecz przerwałem mu przeskoczeniem lady.
-Teraz ty mnie kryj, błagam -westchnąłem, prawie klęcząc.
-Się robi -zasalutował, więc 'spokojnie' wybiegłem z pomieszczenia. Chłopak szybkim krokiem szedł po chodniku w kierunku domu. Dobiegłem do niego i odwróciłem go w swój tors. Przytuliłem najmocniej jak mogłem, na co on odwzajemnił przytulasa.
-Csii... już nie płacz -wyszeptałem w jego ucho, a on zaczął ryczeć bardziej. Aha.


*Jakieś 14 złotych XD

~~~~

CO TU SIĘ

WGLE ELO

XDDD

DOBRY WIECZÓR CZY TAM NOC

KULTURKA PRZEDE WSZYSTKIM

GITARA

SIEMA

Rower od Pedała ➫ VKookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz