29. Wrócę mocniejszy

327 49 5
                                    

*Yoongi*

-I co z tą kawiarnią? - usłyszałem od Jimina. Podniosłem brew do góry patrząc się na niego.
-Przecież nie chciałeś jej mieć - prychnąłem.
PAMIĘTAJ, ON ZAWSZE MYŚLI TYLKO O SOBIE.
-No i? Chce żeby mój chłopak był szczęśliwy - uśmiechnąłem się.
-To miłe z twojej strony - mruknąłem.
-No więc co z nią? - powtórzył.
-Szukałem miejsca gdzie mógłbym ją otworzyć, jednak kiedy ja bym miał czas tam siedzieć? Otworzę ją zapewne dopiero w wakacje, jak skończymy szkołę - odpowiedziałem, bawiąc się palcami.
-Ale po co? Wkręcimy w to pozostałych, NamJoon i SeokJin chętnie się zgodzą siedzieć wtedy w kawiarni, a po szkole robilibyśmy zmiany.
-Nie wiem, muszę o tym pomyśleć - westchnąłem. - A co z twoim marzeniem?
-Miałeś rację, było głupie. Fajnie by było się chwalić swoim ciałem, jednak intymne rzeczy możesz widzieć tylko ty - zarumieniłem się. ZAROZUMIAŁY DUPEK.
-A reszta ciała? -zapytałem podchwytliwie.
-Mój kaloryfer mogą widzieć fanki dla których będziemy występowali - zaśmiał się.
-Dobrze, że zmądrzałeś - wtuliłem się w niego. IDIOTA.

-Musisz iść? - spytałem smutny.
-Z Hoseokiem umówiliśmy się na trening. Jak tylko skończymy to ponownie przyjdę - uznał, ubierając kurtkę.
-Nie zrób nic głupiego - cmoknąłem go.
-Ty też. I uważaj na tego pacana z twojej głowy - zaśmiał się. SAM JESTEŚ PACAN.
-Jest dobrze - zamknąłem za nim drzwi.  NIC NIE JEST DOBRZE.
-Zamknij się - warknąłem. Ostatnio zaczął udawać, że nie słyszy moich myśli.
ZOSTAW TEGO OBRZYDLIWEGO FRAJERA. MASZ MNIE.
-Nie chce mieć ciebie. Nie możesz po prostu odejść?
TY ODEJDŹ.
-Co ty pierdolisz? - zaśmiałem się, udając się do kuchni.
ŻEBYM JA ODSZEDŁ MUSISZ TY ODEJŚĆ.
-Nic nie muszę.
ZOSTANĘ Z TOBĄ NA ZAWSZE.
-Przestałeś mnie obchodzić jakoś dawno.
MASZ TYLKO MNIE. NIGDY NIE MIAŁEŚ ZNAJOMYCH. TERAZ TEŻ NIE MASZ. MYŚLISZ, ŻE ONI SERIO CIĘ LU...
-Ostatni raz ci mówię, że masz się zamknąć - warknąłem.
ZABOLAŁA CIĘ PRAWDA?
-To nie jest prawda, a ty nie istniejesz - wziąłem talerz do rąk, aby zrobić na nim kanapki.
GDYBYM NIE BYŁ PRAWDZIWY NIE ZROBIŁBYM TAK.
W tym momencie bez mojej woli rzuciłem talerzem o ścianę.
-Czy ciebie popierdoliło?! - krzyknąłem.
TEN CAŁY JIMIN DO TERAZ WOLI JEONGGUKA.
-Przestań - trafił w samo sedno.
GDYBY NIE TO, ŻE GUK GO NIE CHCE, NAWET BY NA CIEBIE NIE SPOJRZAŁ.
-Powiedziałem przestań - wysyczałem.
PRAWDA BYWA BOLESNA SKARBIE.
-TO NIE JEST PRAWDA! - wykrzyczałem zirytowany.
JESTEŚ PEWNY, ŻE POSZEDŁ DO HOSEOKA? MOŻE JEDNAK DO JEONA? TAEHYUNG PRZECIEŻ JEST W PRACY.
Rzuciłem talerzem o podłogę.
-Wypierdalaj - zażądałem, jednak w odpowiedzi usłyszałem śmiech.
JUŻ CI MÓWIŁEM. JESTEM TOBĄ.
-Co mam zrobić żeby cię wykopać? - warknąłem.
ZABIĆ SIĘ?
-Popierdoliło cię? Jesteś w moim ciele bez mojej woli, pomiatasz mną i wkurwiasz na lewo i prawo. Znajdź sobie kogoś innego!
PRZYPOMINAM, ŻE TO TY MNIE STWORZYŁEŚ.
-To teraz chce żebyś zniknął! Czego w tym nie rozumiesz?
MOGĘ CI POMÓC. I TAK MAM CIĘ DOŚĆ.
Moje nogi same zaczęły podążać w kierunku szafki z nożami.
-Co ty robisz? Pojebało cię? - uznałem trochę wystraszony. Otwarłem szafkę i wziąłem ten największy nóż.
TAKI BĘDZIE SPOKO?
-Odstaw to i wyjdź z mojego ciała - warknąłem. Zacząłem bawić się nożem.
OH PRZYMKNIJ SIĘ YOONGI. ZACZYNASZ MNIE DENERWOWAĆ. ZRÓBMY TO SZYBKO.
Chciałem się odezwać, jednak nie mogłem otworzyć ust. Nóż zaczął się zbliżać w kierunku mojej szyi.
SŁUCHAŁEŚ NA BIOLOGII I WIESZ CO TU JEST? A TAK, NIE ODPOWIESZ MI.
Zaśmiał się. Próbowałem walczyć, jednak walczenie z czymś co teoretycznie nie istnieje jest trudne.

Usłyszałem skrzypienie drzwi i głośny łomot chodzenia.
-Zapomniałem wziąć telefonu! -krzyknął Jimin.
SPRÓBUJ WYDAĆ JAKIKOLWIEK DŹWIĘK, A NAJPIERW WYTNĘ CI STRUNY GŁOSOWE.
Raz kozie śmierć. Zacząłem wydawać jęki i jakiekolwiek dźwięki. Nadal walczyłem z nożem, aż ręka mi się trzęsła. To bardzo dziwne uczucie jak z jednej strony nie chcesz a z drugiej coś cię zmusza.
-Co mówiłeś? -usłyszałem pytanie.
ZAMKNIJ PYSK.
Jęczałem dalej. Usłyszałem jak chłopak wszedł do środka i stanął w miejscu.
-Yoongi? -spytał zdziwiony i wystraszony. Odwróciłem się do niego (oczywiście bez swojej woli) i skierowałem w jego kierunku nóż.
SPRÓBUJ SIĘ TERAZ ODEZWAĆ, A ZABIJE I JEGO.
-Co... Co ty robisz? - zapytał zdziwiony. Domyślacie się, że nie mogłem nic powiedzieć. Z moich oczu wypłynęły łzy.
MASZ ZAMIAR SIĘ ROZMAZYWAĆ?
-Odstaw to na ziemię - powiedział spokojnie, nie wiedząc co się dzieje. Przecząco pokręciłem głową. - Yoongi, uspokój się, postaram ci się pomóc - dodał, powoli podchodząc.
JAKI ON RĄBNIĘTY! POWINIEN UCIEKAĆ, A NIE POMAGAĆ NIC NIE ZNACZĄCEMU DEBILOWI.
Chłopak chwycił mój nadgarstek. Zacząłem się wyrywać.
Popchnął mnie, a ja wylądowałem na szkle. Chciałem zasyczeć, jednak nadal nie mogłem.
TERAZ TO PRZESADZIŁEŚ.
-Yoongi trzymaj się - mruknął, przypierając mnie do podłogi. Zacząłem wierzgać, wiercić się. Jimin pocałował mnie, a on jeszcze bardziej zaczął się ruszać. Powtarzał 'nie' w kółko i w kółko. Zrobiło mi się strasznie gorąco. Tak jakby znowu ktoś mnie parzył od środka.
JESZCZE TEGO POŻAŁUJECIE. WRÓCĘ. WRÓCĘ MOCNIEJSZY.
W tym momencie wróciło czucie. Przestałem mieć siłę i po prostu leżałem z zamkniętymi oczami. Nóż upadł na podłogę z łoskotem.
Chłopak odsunął się kawałek. Spojrzał na mnie, po czym rzucił się na kolana w moim kierunku do mocnego przytulasa. Podniósł mnie do siadu i zaczął bujać się na boki nucąc jakąś piosenkę. Z moich oczu mimowolnie wypłynęły łzy.
-Już jest dobrze, pomogę ci. Obiecuje -szepnął. Chciałem podziękować, jednak nie miałem siły nic powiedzieć.

~~~~

ŁAAAAAŁ

MAGICZNY POCAŁUNEK ŁAŁ

WGLE WITAM WAS W PONIEDZIAŁEK
ten jakże śmiertelny poniedziałek
kiedy apap przestaje i mój brzuch znowu boli :(
ale przynajmniej mama zwolniła mnie z lekcji
eh

MIŁEGO TYGODNIA!

Rower od Pedała ➫ VKookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz