Dziś mija piąty dzień od kąd ostatni raz rozmawiałam z chłopakami. Od Josha codziennie dostawałam dwa storczyki, każdy z nich miał bilecik z innym zdaniem, jednego wkładał do szafki, a drugi czekał każdego razu gdy wracałam ze szkoły, na schodkach pod drzwiami wejściowymi. To było na prawdę słodkie. Chłopacy zasypywali mnie smsami i próbowali nawiązać jakikolwiek kontakt w szkole.
Od Dupek: Czekają na Ciebie tam gdzie zawsze.
Po odczytaniu wiadomości, zeszłam na dół i otworzyłam drzwi frontowe, żeby zobaczyć storczyki. W sumie miałam ich już dziesięć, każdy innego rodzaju, każdy piękny i niepowtarzalny. Uśmiechnęłam się na widok mojego storczykowego pokoju i poszłam do łazienki wykonać poranną toaletę.
Gdy byłam już ogarnięta napisałam wiadomość do chłopaków. Mam dosyć męczenia siebie i ich. Tęsknie za nimi. Nawet za Greenem, tym starym i nowym.
Do Brad: Za godzinę w MailsRogers
Do Dupek: Za godzinę w MailsRogers
Od Brad: Okey siostra.
Od Dupek: W końcu się odezwałaś Skarbie. Oczywiście, będę.
Korzystając z faktu, że mam jeszcze całą godzinę, postanowiłam wyprostować włosy, były długie więc potrzebowałam na to około godziny. Chciałam wyglądać dziś dobrze, lepiej niż zwykle. Dla niego... . Włożyłam czarne rurki i białą bluzeczkę mgiełkę, wyglądałam ładnie, ale nie na przesadnie wystrojoną. Makijaż zrobiłam delikatny, a przed wyjściem, na nogi wsunęłam beżowe sandałki na wysokim obcasie.
Weszłam do lokalu, gdzie zobaczyłam chłopaków siedzących przy jednym stoliku. Podeszłam i przywitałam się z nimi krótkim cześć.
- Chcę porozmawiać z każdym z Was na osobności, zdecydujcie między sobą, który z Was idzie na pierwszy ogień. Będę czekać przy tamtym stoliku. - Powiedziałam, po czym ruszyłam w kierunku wcześniej wskazanego miejsca.Chłopacy zawzięcie o czymś dyskutowali, nie wiedzieli co ich czeka i nie spodziewali się takiego zagrania z mojej strony. Pewnie wyobrażali sobie, ze wejdę tam i będziemy udawać, że wszystko w porządku. W końcu, chyba po piętnastu minutach, dosiadł się do mnie Brad.
- Więc...? - zapytał czekając na ochrzan z mojej strony.
- Więc..., mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego jak bardzo mnie skrzywdziłeś?
- Tak i bardzo Cię przepraszam. - Powiedział skruszony.
- Wiem, że chciałeś dobrze, ale potrafię sobie radzić sama, a gdy już kiedyś będę potrzebowała tej pomocy, na pewno będziesz pierwszą osobą do której się zgłoszę. - Uśmiechnęłam się leko w jego stronę
- To znaczy, że mi wybaczasz? - zapytał podekscytowany.
- Tak idioto, jesteś dla mnie jak brat i nie wyobrażam sobie stracić Cię przez taką głupotę. - Brad wstał i uściskał mnie z całych sił.
- Udusisz mnie - protestowałam próbując się wydostać z uścisku słonia.
- Daj mi chwilę, stęskniłem się za moją zrzędliwą sis - powiedział na co się zaśmiałam.Brad tak samo jak ja był jedynakiem, dlatego też udało nam się już w dzieciństwie stworzyć coś na wzór rodzeństwa. Poza tym naszym rodzicom, bardzo zależało na tym, abyśmy mieli kontakt z rówieśnikami, dlatego też często się ze sobą spotykali, tak żebyśmy my mogli się ze sobą pobawić. Od zawsze byliśmy nierozłączni, to był pierwszy raz kiedy mieliśmy tak zwane ciche dni.
- Okey Sara, zostawię Cię już, bo nasz Romeo się niecierpliwi - powiedział Brad uwalniając mnie z uścisku, roześmiałam się na jego określenie
- Ale jemu też wybaczysz co? - wyszeptał do mojego ucha. - Na prawdę mu zależy. - Dodał po chwili
- Wybaczę, ale mu tego nie mów, żegnając się z nim. - powiedziałam poważnie.
- Słowo harcerza - zasalutował
- Nigdy nim nie byłeś idioto - wbiłam mu palec w żebro.
- Okey, słowo brata, nim jestem od 3 roku życia - to słodkie że pamięta ile miał lat jak się poznaliśmy, jest na prawdę dobrym przyjacielem.
- Widzimy się potem? - zapytałam.
- Tak, daj znać jak już się sobą nacieszycie. - Powiedział po czym odszedł, a ja usiadłam na swoje miejsce i obserwowałam jak się żegna z Joshem.Po krótkim czasie, drugi chłopak siedział przerażony po przeciwnej stronie stolika. To było całkiem zabawne widzieć go w takim stanie. Wyglądał przesłodko zagryzając wargę ze stresu.
- Cieszę się, że w końcu zgodziłaś się ze mną porozmawiać - zaczął w końcu.
- Nie miałam innego wyjścia inaczej zasypałbyś mnie storczykami już zajmują niemałą część mojego pokoju. Są piękne dziękuję - powiedziałam po czym zauważyłam jak jego usta delikatnie drgnęły ku górze.
- Sara przepraszam Cię, przysięgam, że nie miałem nic złego na myśli. - W jego głosie słychać było załamanie. Widać było, że jest mu na prawdę przykro.
- Zdajesz sobie sprawę z tego jak bardzo mnie skrzywdziłeś? - zapytałam tym razem Josha.
- Tak i proszę Cię wybacz mi, bo już dłużej tak nie wytrzymam, tak strasznie mi Ciebie brakowało przez ten cały czas, chodziłem jak struty i bez przerwy patrzyłem na telefon czy aby nie napisałaś - po tym co usłyszałam, nie miałam go już siły dłużej męczyć.
- Mi Ciebie też brakowało, nawet jeżeli chodzi o same docinki - wyznałam zgodnie z prawdą.
- Czy to oznacza, że mi wybaczysz? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Tak dupku, już Ci wybaczyłam. -Josh złapał mnie za dłoń i posłał mi promienny uśmiech. - chodźmy stąd - zaproponował.
- Nie jadłam śniadania, najpierw muszę nakarmić tego pasożyta. - Powiedziałam co rozbawiło Greena.
- Niech zgadnę, naleśniki? - pokiwałam twierdząco głową, a chłopak wstał i poszedł złożyć zamówienie.Nie zdążyliśmy dobrze wyjść z lokalu, a Josh już wziął mnie w ramiona. Przytulał mnie delikatnie tak jakby bał się, że zniknę. Było mi przyjemnie i wiedziałam, że tego potrzebowałam przez te wszystkie dni. Staliśmy wtuleni w siebie na środku chodnika, nie przejmując się przechodniami. Zamknęłam oczy by móc w stu procentach rozkoszować się chwilą. Lekkie podmuchy wiatru sprawiały, że jego zapach uderzał w moje nozdrza z podwójną siłą. Po kilku minutach Josh odsunął się delikatnie ode mnie.
- Tęskniłem Skarbie - patrzył prosto w moje oczy, a mi zrobiło się ciepło na sercu. Zapragnęłam, aby mówił do mnie tak już zawsze.
- Ja też - odpowiedziałam dając mu buziaka w policzek, na co się uśmiechnął.Przerażał mnie fakt jak w ciągu tak krótkiego czasu przekonał mnie do siebie do tego stopnia, że chciałam mieć go cały czas przy sobie. Jednak wciąż byliśmy wolni i nie zamierzałam wychodzić z inicjatywą. Jestem wychowana w rodzinie, w której od pokoleń to mężczyzna starał się o serce kobiety. Dlatego też nie rozumiem dziewczyn, które robią przysłowiowy pierwszy krok, już nie wspominając o innych rzeczach.

CZYTASZ
Konwersacja Z Nieznajomym
RomanceOn wie doskonale do kogo pisze, ona niestety jest w gorszej sytuacji, ponieważ nie ma pojęcia kim jest jej cichy wielbiciel. Pierwsza część historii Sary i Josha. Ranking: #9 in Romans - 10.11.2016r.