- Sis dlaczego nie wysuszyłaś włosów? - zapytał Brad gdy tylko przekroczyliśmy z Joshem próg szkoły.
- Ciekawe powitanie - zauważyłam, dając mu buziaka w policzek. Ten zaś zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.
- Puść mnie słoniu - krzyczałam próbując się wyrwać, lecz Brad tylko zaciśnił uścisk.
- Poproś - droczył się ze mną.
- Nie ma mowy - protestowałam.
- To Cię nie puszczę - roześmiał się.
- To Lizy będzie zazdrosna. - zauważyłam.
- Wiesz Lizy wie, że łączy nas braterska więź, ale jak widać Twój chłopak jest zazdrosny. - Powiedział rozbawiony Brad.
- Wiesz ja nic nie widze, bo pewien kretyn zasłania mi świat, swoimi cyckami - zażartowałam.
- Sis teraz to już przesadziłaś - powiedział po czym przerzucił mnie sobie przez ramię i skierował się ze mną na parking gdzie stał autobus.
- Będziemy pierwsi i zajmiemy najlepsze miesjca - krzyczała Lizy, z którą Josh też przerzucił przez ramię i teraz biegł, żeby nas wyprzedzić. - Wygraliśmy! - machała zadowolona Lizy w naszą stronę.
- Z takim słoniem na ramieniu, nie miałem szans żeby wygrać - powiedział Brad stawiając mnie na ziemi.
- Dupek - dałam mu kuskańca w bok.
- Okey przestańcie już - przerwała nam Lizy, wiedząc, że na takich epitetach, ta wymiana zdań się nie skończy. - Lepiej ustalmy kto z kim siedzi.
- Ja rezerwuje sis! - powiedział szybko Brad, patrząc na reakcję Josha.
- Możesz sobie pomarzyć - prychnął mój chłopak, obejmując mnie w talii.
Usiedliśmy na samym końcu, wszyscy razem. Więc każdy był zadowolony, czekała nas jedenastogodzinna podróż, a ja już zaczynałam się robić głodna.
- Kochanie? - zapytałam tulącego mnie Josha.
- Hmm? - Wymruczał w moje włosy.
- Jestem głodna, nie wzieliśmy żadnych kanapek na drogę i nie zjedliśmy śniadania. - Zauważyłam.
- A ja uważam, że zrobiliśmy sobie prawdziwe śniadanie mistrzów - wyszeptał rozbawiony wprost do mojego ucha.
- Josh ja na prawdę jestem głodna- powiedziałam robiąc minę naburmuszonego dziecka. Chłopak zaczął się śmiać, kręcąc głową z niedowierzania.
- Proszę - podał mi pudełko wyjęte z plecaka Brada, spojrzałam na niego niezrozumiale - Są nasze, wczoraj poinformowałem mamę, że nie wracam na noc, miałem spać u Brada - tłumaczył, jednak przestał gdy zobaczył jak mi się oczy świecą na widok jedzenia. Ucałował mnie w nosek i się roześmiał.
- Kocham Twoją mamę - powiedziałam biorąc kolejnego gryza kanapki.
- To dobrze się składa, ponieważ ona chce Cię poznać - chłopak podrapał się zakłopotany po karku, a ja prawie wyplułam to co miałam w buzi.
- Co jeśli mnie nie polubi? - zapytałam przerażona.
- Pokocha Cię - odpowiedział pewnie Josh. I na tym skończyliśmy temat.
JOSH:
Położyła głowę na moich kolanach i po kilku minutach zasnęła. Wyglądała niewinnie i chociaż nie miała na twarzy ani grama makijażu, była najpiękniejszą kobietą na świecie. Mógłbym się jej przyglądać w nieskończoność. Była idealna, a ja czułem się dumny wiedząc, że jest moja.
- Okey stary, opowiadaj - powiedział Brad kiwając głową w kierunku śpiącej Sary.
SARA:
Obudziłam się i było już prawie ciemno, musiałam spać kilka godzin. Podniosłam się lekko, do pozycji siedzącej i spojrzałam na zmęczoną twarz Josha, na której pojawił się szeroki uśmiech.
- Prześpij się, wyglądasz okropnie - pogłaskałam go czule po policzku.
- Wytrzymam jeszcze dwie godziny, a potem będę spać całą noc, przytulając do siebie mój największy skarb. - rozejżałam się po autobusie, wszyscy spali, poza kierowcą i nami. Pocałowałam delikatnie Josha.
- Chodźmy. Poprosimy o postuj, napijemy się kawy i kupimy coś do jedzenia. - Zaproponował chłopak.
- Dziękujemy - powiedzieliśmy wsiadając z powrotem do autobusu.
- Nie ma za co - powiedział kierowca, po czym posłał nam łagodny uśmiech.
Kupiliśmy na stacji kanapki i kilka przekąsek oraz kawę, która postawiła mojego chłopaka na nogi. Skorzystaliśmy też z toalet, teraz siedzieliśmy na swoich miejscach w autobusie.
- Sara? - zapytał nagle Josh, przerywając po między nami ciszę.
- Tak? - zapytałam.
- Jesteś cudowna - sprawił mi komplement, po czym się wyszczerzył.
- Dziękuję - cmoknęłam go w usta, co od razu wykorzystał i wpił się w nie energicznie.
- Gdzie zamierzasz studiować? - zapytał masując moje udo.
- Jeszcze nie wiem, a Ty? - zaineresowałam się.
- Tam gdzie Ty - powiedział przekonany co do swojej decyzji.
- Okey, to wybierzemy razem miasto - na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który chłopak szybko odwzajemnił.
- I mieszkanie też wybierzemy razem - oznajmił zadowolony.
- Skąd pewność, ze chcę z Tobą mieszkać? - zażartowałam, oczywiście, że chciałam, na samą myśl o tym robiło mi się ciepło na sercu.
- Nie drocz się ze mną Skarbie - powiedział wpijając się w moje usta. Szczęście, że wszyscy spali, bo już nie raz zostalibyśmy przyłapani na gorącym uczynku.
Kierowca zaczął budzić wszystkich uczniów, dojechaliśmy na miejsce. Wyszłam z autobusu, za raz za mną Josh. Staliśmy przez chwilę objęci i podziwialiśmy widoki. Nagle chłopak wziął nasze bagaże, choć upierałam się, że dam sobie radę ze swoim i poszliśmy za całą grupą.
- Josh, daj mi tą torbę - prosiłam po raz kolejny.
- Kochanie, przestań. Nie będziesz dźwigać - zaprotestował natychmiast.
- Aha, więc Ty będziesz dźwigał ciężary za nas oboje? - zapytałam poirytowana.
- Dla mnie to wcale nie jest ciężkie - pokręcił głową z rozbawienia.
Doszliśmy do hotelu i zatrzymaliśmy się przy recepcji.
Byłam podekscytowana tą całą wycieczką, cieszyłyśmy się z Lizy jak małe dziewczynki, a chłopacy o czymś zawzięcie rozmawiali.
Głos zabrała nauczycielka.- Słuchajcie kochani, dzieczyny na prawo, chłopcy na lewo. Po godzinie dwudziestej drugiej, każdy ma być w swoich pokojach. Zrozumiano? - Wszyscy kiwneli głowami na tak.- Ok, zaraz rozdam Wam klucze, kto będzie miał swój idzie sie zakwaterować. Widzimy się w tym samym miejscu jutro o siódmej.
- Kochanie idźcie, my zaraz do Was przyjdziemy - szepnął mi do ucha Josh, olewając słowa nauczycielki.
Tak też zrobiłyśmy, wzięłyśmy swój klucz i poszłyśmy do pokoju. Był on z przylegającą łazienką i balkonem, cały w klorach bieli i szarości. Po bokach stały dwa jednoosobowe łóżka, przy każdym z nich szafka z lampką nocną. Na środku leżał biały dywanik. Wyszłam na balkon i wow. Było to cudowne miejsce, a nocą wyglądało magicznie, tak jak każde duże miasto. Patrzyłam na to wszystko jak zahipnotyzowana, kiedy wreszcie poczułam oplatające się na mojej talii ręce. Nie musiałam się odwracać wiedziałam, że to on. Czułam jego zapach, jego oddech na skórze, która reagowała tym znajomym mi dreszczem, przeznaczonym wyłącznie na jego dotyk.
- Lizy z Bradem już poszli - wyszeptał mi do ucha, delikatnie przygryzając jego płatek.

CZYTASZ
Konwersacja Z Nieznajomym
RomansaOn wie doskonale do kogo pisze, ona niestety jest w gorszej sytuacji, ponieważ nie ma pojęcia kim jest jej cichy wielbiciel. Pierwsza część historii Sary i Josha. Ranking: #9 in Romans - 10.11.2016r.