Rozdział 9

1.2K 91 7
                                    

Opadam. Nie spadam, lecz opadam. Widzę piękny krajobraz wysp i wód. Delikatnie szybuję, opadając. W połowie tego "spadania" zorientowałem się, że nie lecę, ani nie opadam w kierunku wysp, lecz w kierunku w tych wód. Zorientowałem się, że nie mam czepka, kucyka, a tym bardziej mojego ulubionego ręcznika. Jak tak można?!

Jednak spadałem. Czy tam opadałem. Jednak, kiedy mój duży palec u lewej czy tam prawej nogi dotknął talli wody czas jakby się rozpłynął. Ludzie, kołysanie drzew czy nawet latające ptaki i fale przybrzeżne zaczęły spowalniać, aż w ogóle się nie ruszały. Woda zaczęła się uginać. Jednak nagle wystrzeliłem w górę, a ludzie, drzewa, ptaki oraz fale przybrzeżne znów zaczęły normalnie się poruszać, a mnie wystrzelono do góry. Leciałem? Nie, nie dało się tego opisać. 

Jednak kiedy miałem niby opaść, to spadałem o wiele szybciej niż się dało. Nawet szybciej, niż prędkość światła, ponieważ aż moja peleryna spadła. Nie wspomnę o tym, że zgubiłem pasek...

Ale spadałem. Z bardzo wysoka. Coraz bliżej była woda, mogłem dostrzec niedaleki ląd. Chciałem prosić o pomoc, byłem bezbronny, ale jednak coś w środku mówiło "Nie. Nie potrzebujesz pomocy, chcesz tego. Ja chcę"

Kiedy moja twarz zanurzyła się w wodzie, ujrzałem coś okropnego. Przynajmniej dla mnie.

Jakby wodny smok. Usta granatowe jak u ryby, ślepia wielkie, takiego samego koloru. To zwierze miało rzęsy i brwi jak wąsy u suma. Był długi jak węgorz. Nie miał łusek, ale skórę podobną jak u delfina, ale koloru jasnoniebieskiego. Wydawało się, że coś do mnie mówi:

- Nie potrzebujesz pomocy. Potrzebujesz zanurzyć się cały w wodzie. Beż żadnych gumek czy czepków.

Gwałtownie się obudziłem. Siedziałem na łóżku w bokserkach w kuguchary cały mokry. Ten sen nie był przyjemny.

Jednak był. Ten metaforyczny wewnętrzny potwór był prawdziwym wewnętrznym potworem. Potwór, który żądał, abym zmoczył wszystko, nawet moje włosy.

Miał częściowo rację. Miano Księcia Półkrwi ma dwa znaczenia. Pierwsze, bardziej znane to jako ja, mistrz eliksirów, syn czysto krwistej Eileen Prince i mugola Snape'a. Drugie, o wiele mniej znane to ja, Książę Półkrwi, pogodzony, że nie będzie miał swojej drugiej połówki. 

To smutne? Dla mnie tak. Tym bardziej, że byłem mokry, a śnieżna łazienka wciąż błyszczała w blasku gwiazd i księżyca. Spojrzałem na zegar wiszący nad drzwiami. Wskazywał drugą piętnaście. 


Przepraszam (znowu)

Wreszcie kuzyni wyjechali, wreszcie mogę laptopa.

Ale nie chwal dnia przed zachodem słońca.

Niedługo wyjeżdżam, dokładnie pierwszego sierpnia (wtedy Gaja się obudziła xD).

Wrócę gdzieś w środku sierpnia, a później przygotowania do nowej szkoły, do której idę, a następnie rok szkolny. Na pewno nie będę miała czasu na codziennie dodawanie rozdziałów.

Czyli rozdziały będą rzadziej. Ale będą.

A poniżej informacja dla fanów Brason. (bardzo ważne)

Tak, zakończyłam je, ponieważ nie było o czym pisać. I ciasteczko ileś tam... (nie pamiętam jej nicku, nie będę jej również oznaczać, szanuję mimo agresji prywatność) zaczęła się ze mną kłócić. Kiedy spokojnie powiedziałam, że zakończyłam opowiadanie, zaczęła używać capslocka i mnie obrażać, wyzywać. Wspominała coś o tym, że fandom Percy'ego jest lepszy niż Harry'ego, a ona zaczęła uważać, że wolę tylko Harry'ego, skoro je zakończyłam. Nawet, jeśli po raz kolejny tłumaczyłam, że opowieść jest między innymi o Cegle, a jak Cegła zmieniła się w prawdziwą dziewczynę imieniem Lilium, Lily, to po jakiego grzyba dalej pisać?! Ta rozmowa nie była przyjemna, nawet usunęła mnie ze znajomych na fb i mnie zablokowała. Z takich obraz na pewno tym bardziej nie będę kontynuować tego ff. 

Żal mi takich ludzi. Ludzie na serio mogą być niedojrzali.

Ja osobiście jestem w kilku fandomach, zapewne jak i wy. Nie ma u mnie tak, że dla mnie liczy się TYLKO JEDEN fandom. Nie. Jestem w nich, udzielam się w nich po równo.

Dobra, co tu dalej pisać... Życzę wam miłego wieczoru


Snape w wannieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz