Rozdział 19

727 67 27
                                    

Luzik... True. To jest na serio XD

Usiedliśmy przy mniejszym, okrągłym stole i zamówiliśmy po kremowym piwie, jak za dawnych, szkolnych lat. W głośnikach leciała przyjemna muzyka, a w całym pubie była bardzo przyjemna atmosfera. Głównie dlatego, że madame Rosmerta jeszcze mnie nie wypatrzyła.

- Sev... To chyba jest ciekawa praca profesora, prawda? - powiedziała rudowłosa wyjmując młodego Pottera 

- Em... Ym... No... Tak. Zawsze... Miałem zad...zadatki na profesora - rzekłem, gdy ona się zaśmiała 

- Hmm... Idealnie! - zachichotała, dając do spróbowania dzieciaku mały łyczek napoju - Ja jeszcze zajmuje się Harry'm, czasem jakieś druczki wypełniam z Munga, a James jest zabiegany przez sprawy ministerstwa... No wiesz... Auror, Voldemort...

- Wy...Wymawiasz jego imię?

- Tak - wzruszyła ramionami - Nie ma w tym nic złego. To tak, jakbyś nie mówił na mnie Lily, albo na Jamesa po jego nazwisku Potter, tylko "Ej, ty, którego imienia nie wolno wymawiać, chodź na chwile". To by było głupie, nie prawdaż?

- Prawda. Masz jakieś czepki? - odbiegłem od tematu

- C...czepki? Po co ci?

- Em... Ciężko jest to wytłumaczyć...

- Sev... Rzadko się widzimy, może ta rozmowa jest kluczem, hmm? Może będę znała rozwiązanie?

Zamyśliłem się. Lily zawsze mówi przekonującym, kojącym głosem. W sumie, mogłaby dotknąć moich włosów i dać ten czepek. Powiem jej w prost, chyba tak będzie najlepiej.

- Więc... Nie lubię myć włosów, bo zmywam twój dotyk, dlatego używam czepków, ale rok temu zmyłem, więc - zatrzymałem się, by zaczerpnąć powietrza - Więc dasz mi jakiś czepek i dotkniesz moich włosów?

Wszystko powiedziałem na jednym wdechu. Evans - Potter zamrugała parę razy oczami. 

- Aha... Czyli tylko dla tego nie myłeś włosów? - spytała, przekładając bachora

- Można tak powiedzieć - przytaknąłem

- Nie jest to problem - pozwoliła sobie na uśmiech i dotknęła moich włosów. 

Znów poczułem niebiańską woń miodu, pomarańczy i goździków z jej włosów. 

- Ładnie... Pachniesz - wyznałem

- To pewnie od herbaty, którą rano piłam - odłożyła Harry'ego do wózka - Czepek jak znajdę, mogę przesłać ci sową, dobrze?

- Dzi....dzię...dziękuję Lily - wstałem, by odprowadzić starą przyjaciółkę... W dzisiejszym języku mówicie crash, prawda?

- Nie ma sprawy. Miło cię było spotkać, profesorze Snape - zaśmiała się nakładając na rude włosy czapkę - Mam nadzieję, że później się spotkamy. 

- Oczyw... - w tym momencie znak zaczął mnie piec. Złapałem się za niego, starając się nie ukazywać tego na zewnątrz - Chodźmy już.


Snape w wannieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz