Rozdział 16

1K 55 2
                                    

Laura

Obudziłam się w nieswoim pokoju i na dodatek nie domu, dopiero po małym ataku paniki przypomniało mi się, że jestem u Zayna. Szybko odszukałam swoją torbę wyjmując z niej swój telefon. 7.06, kurde nie zdążę! Mam jeszcze 20 nieodebranych połączeń od Mike'a, 8 od Caluma i chyba z 40 wiadomości od Ash'a, Rose, Emmy i Niny. Coś czuję, że będę dzisiaj miała dość nieprzyjemną rozmowę. Mimo to szybko się zebrałam i zbiegłam po schodach gdzie w jadalni zastałam rodzeństwo.

- Miałam iść cię budzić!- powiedziała czarnowłosa dziewczyna wstając- Musicie się już zbierać bo zanim dojedziecie do twojego domu a tym bardziej do szkoły to się zejdzie- wepchnęła mi do rąk małą torebkę na co zmarszczyłam brwi- Śniadanie, które zjesz w samochodzie a teraz wynocha z domu!- razem z Zaynem szybko znaleźliśmy się w jego aucie a po chwili jechaliśmy do mojego domu

- Wszyscy się o mnie martwili- powiedziałam wgryzając się w rogalik z czekoladą- Nawet po północy do mnie dzwonili- spojrzałam na chłopaka, który marszczył brwi 

- Dziwne- mruknął nie spuszczając wzroku z drogi

- Dlaczego?- zapytałam biorąc do ręki butelkę z sokiem

- Dzwoniłem wczoraj do Michaela ale odebrał Luke więc powiedziałem mu, że zasnęłaś i nie mam serca cię budzić więc zostajesz.- zerknął na mnie kiedy staliśmy na światłach-  Potem mój telefon uległ zniszczeniu.

- Jak to uległ zniszczeniu? A co do Luke'a założę się, że im nie powiedział i zrobił to całkowicie specjalnie- warknęłam pod nosem poprawiając swoje włosy w lusterku, nie wyglądałam tak źle jak na osobę, która wstała i nie mal od razu wybiegła. 

- Spadł mi na schodach i tak jakby się popsuł- zaśmiałam się przypominając sobie, ze kiedyś miałam podobną sytuację tylko z laptopem- Mogłem się domyślić, Luke mnie nie lubi zresztą z wzajemnością.

- O co wam poszło?- zapytałam serio ciekawa o co mają ten dziwny spór, chociaż nie wiem czy omeg to tak nazwać. Nie rywalizują ze sobą, nie biją się nawet nie rozmawiają więc nie wiem.

- Powiem ci kiedyś ale to nie jest rozmowa podczas jazdy samochodem- puścił mi oczko skręcając na moja dzielnicę- Poczekam na ciebie bo założę się, że Michaela nie ma bo lekcje zaczynają się za jakieś piętnaście minut. Streszczaj się- prychnęłam na jego słowa i szybko pobiegłam do domu. Tam szybko się umyłam, pomalowałam a to wszystko w niecałe 10 minut! Ubrałam się w jasne jeansy i za duży czarny sweter, włosy związałam w niedbały kok.- Szybko- skwitował Malik odpalając auto i z piskiem opon ruszając- Jaką masz pierwszą lekcję?

- Chyba w-f- oznajmiłam podpierając głowę na dłoni- Ugh, nie mogę siedzieć dzisiaj w kozie bo lecę do LA a przez spóźnienie jej nie uniknę- jęknęłam zrezygnowana

- Odprowadzę cię na zajęcia- powiedział tak jakby to miało mi jakkolwiek pomóc

- Jeszcze lepiej niech pomyśli, że się spóźniałam bo migdaliłam się z jakimś chłopakiem w kiblu- mruknęłam sprawdzając telefon, 8.09. Ugh!

- Nie pomyśli tak- uspokoił mnie - a po za tym  on mnie lubi a jak wytłumaczę mu, że poprosiłem cię o pomoc i to moja wina to ci dopuści- wyjaśnił parkując przed szkołą, szybko wysiadłam z auta krzycząc na niego aby się pośpieszył. Wbiegłam na boisko zdyszana ciągnąc za rękę Zayna, który śmiał się z mojego zachowania. Bardzo śmieszna,ha ha ha. 

- Przepraszam za spóźnienie- krzyknęłam zwracając uwagę wszystkich z klasy- Naprawdę nie chciałam...- zaczęłam się tłumaczyć wymachując rękami i dopiero po chwili zorientowałam się, że nadal trzymam za dłoń Zayna. Mogę przysiąc, że w tej chwili przypominam buraka albo pomidora. 

- To moja wina poprosiłem ją o pomoc w zadaniu z matematyki, proszę jej nie karać- powiedział czarnowłosy całkiem spokojnie

- Oh no dobrze, Clifford siadaj na trybunach- posłałam Malikowi wdzięczny uśmiech a po chwili poczułam jak upadam na ziemię z razem ze mną trzy dziewczyny.

Kuzynka | l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz