Rozdział 25

824 35 3
                                    

Obudziłam się przez zsuwającą się kołdrę, przetarłam oczy ziewając. Nie sprawdziłam godziny, nie martwiąc się czy nie zdążę do szkoły bo i tak przez najbliższe dni nie zamierzałam do niej chodzić ze względu na odwiedziny Rossa. Usiadłam na łóżku, przeczesując włosy ręką powoli wstałam od razu wychodząc z pokoju i idąc do kuchni. Na blacie leżał talerz z kilkoma rogalami, słoik nutelli, truskawki i mała karteczka po którą bez wahania sięgnęłam. Była podpisana przez Mike'a na co wywróciłam oczami bo na pewno specjalnie pojechał do sklepu żeby to kupić i w jakiś sposób przeprosić za swojego przyjaciela. Wczoraj po wyjściu Hemmingsa cała czwórka traktowała mnie jak dziecko, które jeśli czegoś nie dostanie to się rozpłacze. Doszło nawet do tego, że Ashton proponował mi aby mnie zanieść do pokoju żebym się nie przemęczała. Z jednej strony ich starania były słodkie ale z drugiej zupełnie bezpodstawne bo to nie oni mnie urazili tylko ich głupi przyjaciel. Porzuciłam plan rozkochania w sobie Luke'a co spotkało się ze spamem na grupie i dziewczyny wydzwaniały do mnie, nie chciałam z nimi wczoraj rozmawiać bo po prostu nie czułam się na siłach. 

- Dzień dobry- z mojego zamyślenia wyrwał mnie uśmiechnięty blondyn, który był już w pełni ubrany- Jak samopoczucie?- zapytał siadając na jednym z krzesełek i częstując się moim śniadaniem. 

- Nie najgorzej- odwzajemniłam uśmiech również siadając i zajadając się rogalkiem. - Co chcesz dzisiaj robić?

- Możemy pochodzić po mieście? Nigdy tu nie byłem i byłoby fajnie- odpowiedział biorąc łyżkę i zanurzając ją w nutelli. 

- Jasne ale nie gwarantuje, że się nie zgubimy nie znam jeszcze za dobrze Sydney.- mruknęłam wstając i podchodząc do lodówki po sok. 

- Okej- nalałam nam do szklanek soku po czym z powrotem usiadłam łapiąc truskawki- A jak po wczorajszym wieczorze?- zapytał niepewnie.

-Nadal czuje się dziwnie i jest mi przykro po tym co usłyszałam ale postanowiłam kompletnie olać tego bezmózgiego szympansa- Ross parsknął śmiechem na moje określenie na co wywróciłam oczami z uśmiechem.

- Skąd ty bierzesz te przezwiska?

- Z poziomu mojej zajebistości- odpowiedziałam śmiejąc się.

- To nie miało sensu- wzruszyłam ramionami dopijając do końca sok po czym wstałam i zaczęłam kierować się na górę aby się ogarnąć. 

- Posprzątaj po śniadaniu!- krzyknęłam z góry schodów co spotkało się z jego protestami ale miałam to zupełnie gdzieś.Kiedy już całkowicie się ogarnęłam i spakowałam do torebki potrzebne według siebie rzeczy postanowiłam już zejść na dół. Kiedy byłam na schodach zaniepokoiła mnie kompletna cisza w domu. Kazałam mu tylko posprzątać po śniadaniu, a on pewnie zrobił sobie jakąś krzywdę.Przechodząc przez salon stanęłam jak wryta na jednej kanapie przodem do mnie siedział wyprostowany niczym struna blondyn a na drugiej na przeciw niego moje trzy przyjaciółki, które szeptały coś nawet mnie nie zauważając.

- To może ja pójdę posprzątam po tym śniadaniu a wy sobie tu zostańcie czy wyjdźcie albo nie! to ja wyjdę- powiedział kierując się w moją stronę złapałam go za ramię popychając w stronę kuchni.

- Idź posprzątaj, zaraz wychodzimy pozwiedzać- oznajmiłam a ten tylko pokiwał zgodnie głową. Kiedy zostałyśmy same przez chwilę zapanowała grobowa cisza, którą przerwały pytania przybywające z prędkością światła. Dlaczego porzuciłaś plan rozkochania Hemmingsa? Czemu cię nie ma w szkole? Czemu nic nie mówisz? Kim jest ten przystojniak? 

- Dobra, spokój!- krzyknęłam wreszcie- Powiedzcie wy mi najpierw czemu to was nie ma w szkole?

- Jesteśmy bardzo ciekawe czemu tak z dnia na dzień porzuciłaś nasz idealny plan- mruknęła Rose siadając z powrotem na kanapie i odrzucając włosy do tyłu. 

- I dowiedzieć się co takiego się wydarzyło, że kiedy Ashton, Calum i Michael zobaczyli, że Luke już siedzi przy ich stoliku to usiedli przy stoliku z Zaynem!- ton głosu Niny świadczył o tym, że świeże ploteczki będą dla niej zbawieniem dzisiejszego dnia.

- Nie było mnie bo przyjechał Ross, opowiadałam wam o nim- wyjaśniłam- A zrezygnowałam z tego planu bo Luke nie jest warty mojego zachodu nawet jeśli to zemsta. Nie warto marnować na taką świnie swojego czasu.

- Rozumiem, że to gruba sprawa więc siadaj kochana i opowiadaj co wyczynił ten idiota.- Emma złapała mnie za rękę ciągnąc na miejsce pomiędzy nią a Rose. Westchnęłam, krótko streszczając im wczorajszy wieczór. Wszystkie trzy były w szoku ale potem szok zastąpiła złość i współczucie, które nie było mi zupełnie potrzebne. Po jakimś czasie wspólnie z Rossem opuściliśmy dom aby wspólnie spędzić resztę dnia, ten dzień będzie zdecydowanie lepszy niż wczorajszy i nie pozwole aby żaden Hemmings mi go popsuł. 

Kuzynka | l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz